Sługam Twój uniżony, czołgam się do stóp, o przebaczenie łkając, psubrat...
Nie liczyłem. Nie wiem jak Ty to liczysz ale Pieti w tym nie widzę, układ równań koło - prosta. Mniejsza. Ja to tylko narysowałem w programie CAD, i zmierzyłem. To co piszesz nie jest takie oczywiste, bo często komórka burzowa jest bardzo mała, rzędu kilku-nastu kilometrów, a dookoła jest piękna pogoda jak kraj długi i szeroki. Właśnie w takich sytuacjach rejestruje się sprity. Teoreticznie zresztą gdyby te chmury były nawet wszędzie z podstawą na 2 km to i tak wszyscy (piorun i obserwator) na całej trasie widzieliby je od spodu. Co prawda chmury idą w parze z zamgleniem bądź opadami, więc myślę, że masz rację co do pochłaniania w takim wypadku. Jednak przy pięknej pogodzie dookoła myślę, że beż żadnego problemu zobaczyłbyś błyskawicę, o ile tylko nie byłaby zasłonięta horyzontem. Pisząc doniesienia o spritach szacuję odległości i bywa że są rzędu 200 km - przy czym sprity są znacznie "słabsze" optycznie niż porządne wyładowanie macierzyste, z którego się biorą.
"Zwykłe" pioruny też mają niewąski zasięg. Tu jest fajna stronka:
http://en.allmetsat.com/images/lightning-poland.php . Pioruny są wykrywane automatycznymi stacjami z detekcją impulsów e-m, za pomocą pomiaru przesunięcia w czasie są one w czasie rzeczywistym (no, prawie, w tym wypadku 20 minut) nanoszone na tego typu mapki. Można więc siedzieć w domu i słuchając pomruków burzy patrzeć "na żywo", gdzie pierze. Kiedy jest noc i działają moje kamery, to często przy odległości kilkudziesięciu kilometrów widzę na ekranie pojaśnienia chmur nad horyzontem.