Chyba nie mówiliśmy o sztuce – raczej o formach przekazu, kontaktu, możliwych interakcjach.
A nawet gdyby…rzecz raczej w masowości – nie w liczeniu się z wysublimowanym smakiem artystycznym jednostek.
Suspens ważny jest!... w rozrywce (bo warto te pojęcia rozdzielić) - to żadne wysublimowanie.
Interaktywność - czyli poniekąd spełnienie oczekiwań tego podłączonego gapia gwarantuje brak zaskoczenia. Wprawdzie Sokrates zalecał "poznać samego siebie" . Ale jak sądzę, masowo to nie ma co poznawać - poznawcza plaża. Dlatego wyszukuje się "artystów" dziwoplągów, którzy urozmaicają przekaz - powiedzmy ten rozrywkowy nie szalejąc za bardzo z tą wysublimacją - by żyć ich życiem. Obserwować ich.
Obserwacja życia "chłopa pańszczyźnianego" raczej nikogo nie zainteresuje. A interaktywność sprowadzi do tego każdy program. Chyba co podłączenia wyłacznie dla innych dziwolągów - a reszta biernie się gapi - co też oni jeszcze wymyślą, jaką barierę przekroczą, w którą stronę potrangresują?
Stąd ci obserwowani już nie wiedzą gdzie te pióra mają se wetknąć by znów zaskoczyć, bo kiedyś to wystarczyło w ...wiadomo
A teraz to i broda u kobiety, i trzeci cycek u faceta - wciąż mało.
Ogólnie prowadzi to chyba do wypłaszczenia przekazu (równanie w dół) i każdy odchył na plus okrzykuje się jako sztukę. By ukryć, że ona już chyba zdechła lub zeszła do podziemia.
Tak jakoś bym to widział.
Z podstawową różnicą: obecnie owe obrazki szerzą się z wielką prędkością, a ich zasięg to praktycznie cały świat i większość ludzi. Dodatkowo: tworzą one konkurującą rzeczywistość, tworzą wzorce zachowań, kreują potrzeby, opinie itd.
Dyć prawda. Nie darmo narzędzie nazywamy "środki masowego przekazu" (lub rażenia).
Choć one chyba, te obrazki, zawsze były i jakoś współgrały z literą - może pełniąc funkcję ilustracyjną, dla tych bardziej tępych (o, Biblia w obrazkach jest - ale czemu nie ma Medytacji Kartezjańskich w obrazkach?). To co się dzieje, jest kolejnym etapem trendu cywilizacyjnego, który już Lem nazwał (Leniwa małpa która spadła...) By Było lżej, łatwiej, wygodniej, prościej... cóż to jest drogowskaz na zjazd. Pod górkę musi być choć trochę trudno.
Ale po co pod górkę skoro nie ma takiej potrzeby nie mówiąc o przymusie?
W ekstremum (rozumianym nie jako warunek min, a max) – wtedy fantomologia Lema i jej problemy. Albo „Starość aksolotla”.
Tak jakoś, choć mi się wydaje to niemożliwym. No, nie ogarniam. Znaczy sztucznie stymulować na jakiś czas można - ale transmitować z jednej głowy do drugiej? Hmm..może i można.
Nie? Jeśli ktoś kogoś poznał w necie jako wersję cyfrową (mamy tutaj taki klubik - Kingsajz?, a później spotkał realnie - to chociaż proces weryfikacji może być bolesny – ta osoba jest realna. Chociaż może się zasadniczo różnić od kreowanej online wersji.
Mamy mamy - ale mam świadomość, ze to nie wy, że za tymi fotkami i slowami kryją się żywe osoby, ktore mogą być zupełnie inne od sprawianego wrażenia. No, Wy chyba też macie - kiedyś się tak przedstawiłem - "ten który rządzi livem" proszę ich nie mieszać. W tym sensie wszyscy tu jesteśmy nierealnym odbiciem, gęsto kreowanym, realnych osób. Nie mam z tym rozjazdu myśli. Co nie znaczy że te kreacje nie wpływają na mnie - wpływają bo nie da się tak do końca oddzielić kreacji od kreatora...czasem kreatury. Zwłaszcza na dłuższa metę.
Chociaż sieć na pewno nie jest jedyną przyczyną. Raczej zaburzone relacje społeczne i uzależnienie.
Sieć to produkt technologii - trudno oskarżać żaglowce o rozwój kiły w Europie, czy grypy w Ameryce.
To bardzo lemowy temat i trudno z tym polemizować - technologia nas zmienia i nie mamy na to wpływu.
Ale zawsze fajnie o tym pogadać
A nusz coś z tego...osłonka jakaś choć.. lub chociaż przygotować się bo tempo rośnie i zmiany następują w ramach jednego pokolenia - co samo w sobie jest rewolucją społeczną.