Oj, muszę obejrzeć "Solaris" Tarkowskiego.
Niedawno oglądałem wersję Sodebergha.
1) Statek, którym leciał Kelvin na Solaris miał flagę amerykańską. Z dialogu dowiadujemy się, że stację na Solaris wraz z projektem badań odkupiła od kogoś NASA... Mój tata podsumował to tak: propaganda jest wszędzie.
2) Podobała mi się postać, zdaje się, Snauta. Był taki trochę dziwny, lekko nawet śmieszny.
3) Książka chyba się inaczej kończyła (ocean w książce nie zmienił się, a w filmie pochłonął stację). Przeczytam jeszcze raz, to będę wiedział.
Obejrzałem wreszcie część "Szpitala Przemienienia". Ciąg dalszy zdołam, mam nadzieję obejrzeć przed końcem ferii wielkanocnych.