Działające narządy pierwszorzędne + odpowiednie drugorzędne.
Ok. Czyli to - wedle Ciebie - definiuje płciowość.
Pytanie zatem: czy, gdybym Cię ogłuszył, porwał i - korzystając z pożyczonych od wujka Trurla zabawek - przerobił tak, że posiadałbyś stosowne narządy (powiedzmy: przeniósł Twój mózg do żeńskiego ciała), uznałbyś, że odtąd jesteś kobietą i kobiece masz - jakkolwiek je zdefiniować - powinności (winieneś sobie szukać męża i dzieci rodzić, dajmy na to)?
(Pytanie wysoce spekulatywne, rzecz jasna, ale oczekuję odpowiedzi.)
Pytanie drugie: jak zatem, na płaszczyźnie fenomenologicznej, wygląda - Twoim zdaniem - status hermafrodytów prawdziwych (którzy - nawiasem mówiąc - nie posiadają zwykle pełnosprawnych organów, więc dzieci sami z sobą mieć nie mogą) i rzekomych, ludzi z niedoczynnością gonad, lub bez gonad (w wyniku wypadków lub operacji), kastratów pozbawionych
narządu zewnętrznego itd.?
Jest to punkt widzenia fenomenologiczny a nie ontologiczny.
Czym różnią się, według Ciebie, oglądy - fenomenologiczny i ontologiczny - przedmiotowej sprawy? I jak się na ów temat zapatrujesz z punktu widzenia ontyki?