Hmm, pozwolę sobie być pewnym wyjątkiem... Ja Pirxa (tak jak i Trurla z kolegą

zresztą) polubilem za drugim czytaniem, a Tichego (z "Dzienników...", bo "Wizja..." podeszla mi od razu) za trzecim. Za to od razu pokochalem "GOLEMa..." i "Głos...", te niby trudne.
"Dzienniki...".... Zaczynałem od "Podróży czternastej" i nadmiar grosteski odrzucił mą sierozną, małoletnią wówczas, naturę. Za to z "Pirxa" - "Test" wchłonąłem z trudem, przerwając i wracając
*, a znów "Rozprawę", "Ananke" i "Terminusa" pokochalem od razu. (Najwyżej z nich cenię "Ananke", najbardziej lubię "Rozprawę", za to "Terminus" zachwycił mnie genialnym klimatem - ten stary statek i te stuki robota... świetny materiał na słuchowisko). Z kolei "Fiasko" przyswoiłem w jeden wieczów, szlo jak woda, lepiej, jak Malibu z mlekiem

.
W efekcie wolę Pirxa jako bohatera (sposób w jaki Tichy prowadzi narrację bywa denerwujący) natomiast Tichy miewał ciekawsze przygody (chodzi mi tu głównie o "Ze wspomnień...","Wizję..." i "Pokój", choć i w "Dziennikach..." niektóre fragmenty mnie zachwycają). Inna rzecz, że Tichy w takich razach wydaje mi się... pirowaty...

(Btw. wydaje mi się, że "Skrzynie", historia o wynalazcy duszy, "Pokój...", i w sumie "Wizja..." najbardziej by przypominały "oskrobaną" z nadmiarów "prawdę o przygodach Tichego"
**; wiem, obsesja.)
* nawiasem mówiąc dziwię się, że "na początek" sugeruje się do czytania (zwł. szkolnej dziatwie) "Test" z "Pirxa", "Wielkie lanie" z "Bajek.../Cyberiady" i "Podróż czternastą" z "Dzienników...", "Test" jest za ciężki by zachęcać, a znów w "... Laniu" i "Podróży trzynastej" nadmiar groteski może przysłonić sens (a w dodatku jest to humor - dla dzieciaka - średnio zrozumiały); to są - wbrew pozorom - teksty dla wyrobionego czytelnika...
** tak, wiem, funta kłaków niewarte takie stwierdzenia, dobieram tą "prawdę" pod swój gust (bo np. zawartą w "Dziennikach..." opowieść o misjach religijnych w Kosmosie też uznaję za "prawdę", przynajmniej w wiekszości; tak jak i dzieje cywilizacji dychotońskiej - po prostu mi pasują); a może za "prawdę" należy uznać wszystkie opowieści Tichego, tylko oskrobać je z pewnej kwiecistości i przesady? tak naprawdę nigdy się tego nie stwierdzi...