Witam państwa po krótkiej przerwie...
Witaj !
W tymże "Niezwyciężonym", obfitującym, jak widzimy, w efekty będące na bakier z logiką i różnymi dyscyplinami wiedzy, mamy już w pierwszym zdaniu słynne przejście statku przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru Liry. Otóż gwiazdozbiór nie jest obiektem fizycznym, jeno rzutem nieraz bardzo odległych od siebie ciał na sferę niebieską; nie można zatem nijak, nawet fotonowym ciągiem, iść przez jego skrajny kwadrant ani w ogóle żaden.
Widziany skądś - dajmy na to z Bazy, lub z Ziemi - gwiazdozbiór mimo wszystko będzie widoczny, oraz może funkcjonować jako jednostka orientacyjna na "mapach".
Tu chyba jednak nie ma jak Lema obronić, ze ścisłego punktu widzenia krytyka tego zdania jest słuszna, nie poradzisz. Gwiazdozbiór owszem może funkcjonować jako jednostka orientacyjna - i funkcjonuje, bez wątpienia. Sęk w tym, że za cholerę nie ma sensu stwierdzenie "kwadrant gwiazdozbioru". Kwadrant może być częścią kuli lub sześcianu (jedną ósmą). Z kolei gwiazdozbiór, widziany na mapie nieba jest płaski. Jeśliby z takiego obszaru nieba wykrajać kawałki, to nie kwadranty, a najwyżej ćwierci byśmy otrzymali.
Z kolei, gdyby chcieć ocenić, jaki obszar w realnej przestrzeni (przyjmijmy, że przestrzeń jest euklidesowa, czyli taka, jaką znamy, i odrzućmy fakty o jej zakrzywieniu) zajmuje gwiazdozbiór... to trzeba by dokonać rzutowania z powrotem z płaszczyzny w przestrzeń - otrzymując ni mniej ni więcej, tylko obszar o objętości nieskończonej. Nieskończonej - jeśli uznać, że taki jest wszechświat.
----
Dla dociekliwych.
Niech
a będzie odległością Ziemi od najbliższego krańca Wszechświata,
b odległością od najdalszego, przyjmujemy przy tym, że Wszeświat ma "kształt" kulisty i bierzemy, za Kopernikiem, pod uwagę, że Ziemia nie leży w jego środku, co jest faktem dosyć dobrze potwierdzonym. Wtedy
c (przy czym
a<c<b) jest długością odcinka
1 (oznaczmy go C) przechodzącego przez oko obserwatora na Ziemii, środek geometryczny gwiazdozbioru i sięgającego potem końca Wszechświata. Gwiazdozbiór jest teraz częścią wspólną ostrosłupa o podstawie n-kąta, gdzie n jest ilością wierzchołków gwiazdozbioru (mam tu na myśli, że np gwiazdozbiór Liry to wycinek kuli o 14 wierzchołkach), którego wysokością jest C, i kulistego Wszechświata. Pomijam tu kilka technikaliów, jak to, że Lira jest ściśle rzecz biorąc wycinkiem sfery, a nie figurą płaską, lub że C nie sięga realnie do podstawy ostrosłupa, bo nie pozwala mu na to koniec Wszechświata. Cóż, trzeba by to narysować

Tak czy inaczej, mowa byłaby o kwadrancie takiego ostrosłupa, co byłoby, przyznajmy, pustosłowiem.
---
1 Jak mówię, zapominamy o fakcie, że ten odcinek w ogóle nie jest prosty (vide Ogólna Teoria Względności...).