Geniusz ma tę właściwość, że proces podejmowania decyzji skrócony zostaje do minimum, może się wydawać nawet nieświadomy.
Skąd taki wniosek?
Jeśli jednak przychodzi wybierać między czytaniem Lema, Sartre'a, Webera lub nawet poznawaniem teorii mnogości, decyzja zdaje się być znacznie bardziej skomplikowana. Sam proces jej podejmowania jest już klęską - tracimy przecież tak cenny czas, a wszystkie drogi wydają się jednako ważne, potencjalne korzyści tak podobne do siebie "jakościowo"...
Dość fatalistyczne podejście

. Nie zgadzam się z nim. Mówiąc to zakładasz, że nieprzeczytanie Lema, Sartre'a i Webera jest klęską, a to nieprawda. Każdy ma swoje priorytety i każdy ustali własną kolejność czytania tych autorów. To jest kwestia czysto subiektywna i uważam, że żyjąc w zgodzie ze swoimi priorytetami w życiu, nawet nie czytając większości "wybitnych dzieł", można odnieść zwycięstwo.
Uważaj byś nie wpadł w pułapkę jak Dyploj z Cyberiady, który łaknął wszelkiej informacji co go ostatecznie zgubiło. Uważam, że proces oceny, ewaluacji, nadawania priorytetów i trzymania się tego jest niezwykle istotny. Jestem wręcz zdania, że gdyby możliwe było przeczytanie tego wszystkiego o czym mówisz i jeszcze więcej, to wyszłoby tak naprawdę na złe

. Zarówno dla czytającego jak i dla ludzkości ogólnie (gdyby cecha ta była powszechna). Co innego jeśli chodzi o komputery i przetwarzanie informacji. Tam cel jest jasny np. zaproponowanie najlepszego planu budowy autostrady. Komputer niech zbierze WSZYSTKO co się tylko da na ten temat, niech to przetworzy i poda optymalne rozwiązanie.