Czepiasz?
(...)
Znaczy, ja się czepiam...aha.
No i fajnie - sam sobie odpowiedziałeś
Łoki - niech będzie, że to moja chrononielogiczność;)
Herbaciany wokal pasuje, choć z Kanady syrop wolę. W sumie jakaś lepkość w głosie jest...słodkomroczna.
Ale grzanie akurat - na tutejsze mrozy...stymże nie pętelkuje, teraz przynajmniej...
Coś ten He zaraźliwy - to pasuje ta herbatka, czy nie?
Jasne Hoko - ale jak w ogóle (nie, że najtrudniej) można zrozumieć coś, czego nie ma?
Można zrozumieć, że nie ma
W sumie to nie jest śmieszne
Bo to postęp - zrozumieć, że czegoś nie ma;)
Jaką tematykę? Tematyką jest chyba kpina z oczekiwań ówczesnych odbiorców, zwłaszcza decydentów i rozmaitych ideologów, że jak wojna i do tego Dziewiąta, to będzie ho ho, bo przecież Beethoven i te rzeczy.
Dziewiątka światełko zapaliła, ale przeczytałam w obcej wiki i wyszło mi, że była serioserio. Ta 9.
Po Twoim sprostowaniu - doczytałam lepiej. Plus to, co liv zalinkował. Oki - ironia i groteska;)
W tej X jakoś tak mroźno - ja zostaję przy VIII:) Może ona mi do Vivaldiego - w początku III?
Nie wiem, ale mnie - z tych trzech, które linkowałeś - pasuje najlepiej.
Może jakieś pętelki - w końcu:) Ale nie nowe
W tym Gangu zmiana za zmianą - personalną...ten Stop chyba nawet lepszy - muzycznie...ale Bolin - Cobham.
To spectrum tak leży-nie-leży. Hm..częściami. Czyli nawet pasuje do ciągu dalszego...bo też częściami...
Najpierw wstęp odautorski:
Brzmienie mojej muzyki zmieniało się równie prędko jak muzycy, ale nadal poszukiwałem takiej kombinacji, która mogłaby dać mi takie brzmienie, jakiego oczekiwałem. Jack DeJohnette dawał mi ten głęboki czad, pod którym kochałem grać, ale Billy Cobham dawał brzmienie bardziej zbliżone do rocka.Jack Johnson - był. To wcześniejszy...
Pan C. wypadł z tej płyty - dopiero na complete session to, co z nim...płyta podobno przełomowa i ochy-achy - nie jest łatwa do słuchania - ale gdzieś tam krążę wokół - czasem:)
To z tych " wypadniętych":
Miles Davis 03 Great ExpectationsI tak:
Miles Davis - The Little Blue Frog