Leonard Cohen - The Future
Ta płyta najsłabiej osłuchana, by nie powiedzieć - wcale. Jedna z ostatnich zakupionych kaset magnetofonowych.
A co to takiego???
Już nawet w kał flaku od dawna nima.
I taka to future - kostka w klocku.
Z kajdaniarskiej tylko oczekujący cudu, jakoś, takoś...się wgrał.
Stad future (co ja z tym futrem...jutro będzie futro) nawet pewnym zaskoczeniem.
Ładna, żwawa...czemuś rififi Riji przypomniała - początek, w drodze do piekła; i nawet koresponduje tekstowo.
Dobra tam, ten...
Ten.
New.
Go.
Coraz gładsze one pieśni, słucha się jak jakiejś Szady Ady. Wchodzą po całości, czyli znów, poniekąd, loteria.
Ale nie do końca.
Wyrzucając przeboja, a łącząc tekst z gładkością brzmienia - to;
(jest początek, koniec i coś pomiędzy) O!
LEONARD COHEN - HERE IT IS