A nie jest to w jednym i drugim przypadku chec przebywania w obecnosci wyjatkowego, nadzwyczajnego, niemal cudownego zjawiska? "Michael, I love you" (czy inny Paul McCartney) - dla normalnej osoby spoza tlumu to czlowiek jak kazdy inny, cos tam potanczy, pospiewa, taki Iwan i delfin, tylko jakosciowo dwie klasy lepszy, ale dla tlumowej nastolatki to zupelnie nieosiagalny ideal, bozyszcze i chodzace wcielenie wszystkich jej fantazji, stad niejedna zemdlala od nadmiaru samej ekscytacji lub zlapania chusteczki. Naciek jest mniej interaktywny i ma jakby wieksza powage w przekazie, ale mysle, ze tez symbolizuje materializacje jakis marzen i idealizacji, cos na codzien nieosiagalnego i zupelnie jak nie z tego swiata. Ten element wydaje mi sie wspolny...