@Nexus.
Słucham żony kiedy tylko mogę, fantastyczna kobieta.
Ale to, co napisałeś, napełnia mnie smutkiem. Przyznajesz wprost - boję się śmierci, dlatego nie odmawiam sobie furtki.
Jak Ci się wydaje - Bóg, gdyby istniał, doceniłby bardziej (po śmierci, jak to się postuluje) człowieka, które całe życie szedł z podniesioną głową, i nigdy nie ugiął swojego rozumu i charakteru przed bezsensem ze strachu (naprawdę przepraszam, ale nie mogłem tego nie napisać), czy też wolałby takiego, który pełzał na klęczkach? Wybierając drugą opcję, dołączasz do większości... więc może masz i rację, że to nie takie głupie. W końcu tam, gdzie biegnie stado, nie może być źle.
Nie bierz tego do siebie, wolę szczerość od miłej atmosfery.
Pozdrawiam