Rezygnacja z Boga w KK to by było zaprzeczenie Biblii, więc uważam, że niemożliwe (w obrębie KK). Ale czy ku temu zmierza? Mnie się zdaje, że nic na to nie wskazuje. Bóg jest dostatecznie dobrze (a w zasadzie ostatecznie) ukryty za "módl się, a jak nie wymodlisz, to znaczy, że Pan Bóg miał inny plan". KK dawno przeciął jakikolwiek sztywny łącznik, czy też przekładnię między tym, a tamtym światem.
A myślałem, że uważasz, iż dla KK kwestia istnienia/nieistnienia Boga może nie mieć doktrynalnego znaczenia... Podczas gdy ja uważam, że KK może (na dziś-i-jutro, starożytnym hentoteizmem się nie zajmuję) wyznawanego przez siebie Boga uznać za synonim wszelkich możliwych bóstw wszelkich możliwych panteonów (tj. uznać nawet , że wszelkie mity zeusowe i apollinowe, Eddy, Kalevale itp. są jakąś formą Objawienia, obok Biblii, a bóstwa tamtejsze - jak już uznają w pewnych wersjach hinduizmu - za rozmaite manifestacje tego samego Bóstwa), twierdzę natomiast, że nie może swojego Boga uznać za jednego z wielu konkurencyjnych +/- równych sobie bogów, zwł. bogów-stworzycieli. (Ba, prawdę mówiąc sądzę, iż może - góra - swój
opis Boga za najlepszy z wielu
prawie sobie równych - Sikhowie np. tak uznali daawno temu).
Wbrew Panu sądzę, że Mistrz był jak najbardziej zainteresowany tą kwestią, tylko - jako człek Delikatny, a też Ostrożny - nie chciał sprawiać przykrości nikomu ze swych mnogich i bliskich znajomych-katolików, a i sobie biedy napytywać. W końcu publikował na co dzień w "TP"...
Nie do końca wierzę, w aż tak dużą delikatność Mistrza w sprawach wiary (dawał bowiem wyraz swojemu ateizmowi, czasem w ostrych słowach), ani też w tak wielki Lema koniunkturalizm (w końcu napisał "Korzenie" w czasach gdy
różnymi rzeczami, gorszymi niż strata pracy w "TP" to groziło...).
Zdaje mi się też, że przyszłość jednego z kultów religijnych niekoniecznie jest najistotniejszym problemem ateusza deklarującego - własnymi usty - myślenie w kategoriach milionleci.
na co[/color] Bogu-Ojcu potrzebna była straszliwa męka i śmierć Syna, wie ktoś?
Zadawałem sobie to samo pytanie jako sześciolatek... Potem odechciało mi się nad tym dumać...
Przy własnym prywatnym indywidualnym fenotypicznym osobistym Panu Bogu, na co komu KK?
Ha! Trza by pytać hinduistów.
De facto dopuszczają gigantyczny pluralizm (co nie znaczy, że nie trafiają się tam fanatycy różnych nurtów, czasem i do zbrodni się posuwający z fanatyzmu owego), a jednak trwają, a nawet rozwijają się...
R: czy wierzy pan w rasę jako zamiennik nacjonalizmu?
E: co do zasady rasa definiuje większe społeczności (niż narodowość). Ale tak czy siak w rasę nie wierzę. Rasa to oszustwo. Współcześni ludzie są mieszanką tak wielu etnicznych składników, że żadna czysta rasa nie istnieje.
... 3 lata i 2 miesiące przed dojściem Hitlera do władzy oraz pierwszą ustawą antyżydowską.
Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia Einstein miał, oczywiście, rację. Gorzej, że rozum (więc i zdrowy rozsądek) wówczas przegrywał.