Co do złożoności misji to trochę przesada, po prostu "na kupę" chcą za jednym zamachem upiec dwie pieczenie, co może oznaczać spalenie obu. Wysłanie czegokolwiek na Marsa oznacza, że musi tam dolecieć moduł, wejście na orbitę a następnie lądowanie z niej to rozdzielenie hamowania na dwa etapy. Wejście na orbitę jest w ogólności prostsze od lądowania (aczkolwiek wejście na szczególną orbitę niekoniecznie). Natomiast co do zastąpienia - EA to raczej nie, stworzyli sondę we współpracy, nie bardzo wiadomo jaki procent miała ta współpraca, a jaki ich wkład (intelektualny, nie finansowy) - ale wyniosła ją japońska, komercyjna rakieta. W myśl zasady, że nie trzeba kupować browaru, aby napić się piwa. Chiny natomiast konsekwentnie od lat realizują swój program kosmiczny i mają całkowicie własną technikę oraz własne rakiety.