Wiesz ja dopiero dotarłem do 70-którejś strony bo staram się w miare skromnych mozliwości zrozumieć a nie tylko przeczytać, więc idzie mi niesporo. To co piszesz wyżej (że matematyka to język i jako taki jest pewnym "cieniem" świata, naszej biologii, ewolucji kultury etc. jest dośc powszechnie powtarzaną tezą, z którą sie rozumowo utożsamiałem. Nawet niedawno był w ŚN taki artykuł - felieton, autor nazywa sie bodaj Paweł Łuków, generalnie strasznie (jak dla mnie) mętnie i nieciekawie pisze, ale był taki artykuł, ze z poziomu człowieka każdy opis świata jest mniej lub bardziej, ale jednak subiektywny, że nawet matematyka nie jest językiem obiektywnym.
Penrose na ile sie zorientowałem stawia tezę, że to nieprawda, bazując na różnych przykładach skomplikowanych spraw, które się nagle fantastycznie upraszczaja przy pewnym sposobie opisu, twierdzi że w takich miejscach niejako dotykamy istoty rzeczy, nagiej prawdy, już nie poprzez grubą rękawicę ale co najwyżej poprzez jedwabny muślin...