Eee, nie zaczynam, coś tam wiem, pewnie więcej niż przeciętny obywatel, tylko nie jestem fachowcem. Na budowie są rozmaici fachowcy, konstruktor, sanitarisze (od rurek rozmaitych), słaboprądowcy (CCTV, alarmy, logika itd.) i właśnie elektrycy. I z nich wszystkich po prawdzie tylko fuszerka u elektryka zagrożona jest poważnie zajściem poważnym lub śmiertelnym. Katastrofy na budowach (zawalenie się) to promile, w szczególności zawinione przez projekt (głównie to się wydarza przez głupotę wykonawcy na placu budowy). Żeby kogoś rurka zabiła jakaś to też rzadkość. Większość zajść to upadki, na coś lub czegoś na kogoś, czyli BHP - i właśnie elektryka, elektrycy z tego powodu stanowią hermetyczną grupę, posługują się tymi TNCSami, żeby nikt nic nie rozumiał i nerwowo reagują na jakąkolwiek aktywność zahaczającą o ich poletko, a zwłaszcza dobre rady. Stanowią też grupę zawodową najmniej skłonną przymknąć oko na cokolwiek
. Nie podpisze taki i koniec. I drzyj 300 mb kabli z tynków bo jedna literka w symbolu nie pasi
.
Wstyd - na starość to jednak wstyd, oto poważany pan/pani dyrektor, dotąd notabl lokalnego środowiska, wzór cnót obywatelskich i patriotycznych, wychowawca krnąbrnej młodzieży, okazuje się, kradnie prąd. Wieść się rozchodzi jakoś...