Witaj na forum 
Ktoś tu zacytowali kawałek z Golema - jesteśmy przekaźnikiem informacji IMHO - jakbyś zlozyl ze złomu jakaś powiedzmy rzecz,zniszczyl,przywrocil do stanu początkowego - jednak zapisując w każdej z jej kawałków informacje o poprzednim stanie,i stworzyl znowu doskonalsza "rzecz",zniszczył ale dopisał kilka linijek i tak dalej - zaczynało by mieć to sens - jest tak rzeczywiście.
Hmm... no cóż, jeśli piszesz po prostu o przekazywaniu DNA, to istotnie, choć nie zawsze jest to przyrost informacji, czasem jej celowa utrata

(No dobra, zgrywam się, ale fakt faktem... przekazuje się raczej stopień przystosowania niż informację explicite.)
teraz (moim skromnym zdaniem) tworzysz maszynkę z miliardów podzespołów która jest skazana na destrukcje,ale każdy poprzedni stan "skupienia" można zapisać w miliardach kopi (komórek) ,sęk w tym ze aby informacja została przekazana dalej elementy starego "stanu skupienia" musza zostać użyte do budowy nowego podczas życia starego
także wpisujesz kilka linijek o priorytetowym traktowaniu momentu przejścia informacji
Noo.... i co?
to jest prosta,ale jakze genialna logika - jesli nie wierzysz w boga,i chcesz naukowego opisu sensu zycia,umierania pokolen i powstawania nowych to daje ci prosta odpowiedz - wzbogacanie kodu DNA - nie wiem czy jest to juz naukowo potwierdzone ale np. dziecko rodzi sie z wpojonymi umiejetnosciami zdobytymi przez poprzednie pokolenia - zaryzykowalbym nawet i powiedzial ze czlowiek pozostawiany od urodzenia w przyjaznym mu srodowisku,nie grozocym smiercia w wieku 5 lat,zaczal by urzywac kola,ognia i broni - prymitywnej ale wydaje mi sie ze moglby nawet skonstruowac luk moze nawet kusze...
A co tu wiara w Boga ma do rzeczy? Można wierzyć w Boga i wiedzieć, że DNA służy do przekazywania informacji, i że jest to jedyny fizyczny ślad przeszłych żywotów zapisany w przyszłych. Można w niego nie wierzyć i wiedzieć dokładnie to samo.
Wydaje mi się, że ty chcesz raczej odpowiedzieć na słynne, zadane jak wiadomo po raz pierwszy przez członków grupy Monty'ego Pythona pytanie o sens życia. I odpowiadasz, że sensem życia jest przekazywanie informacji. No cóz, nikt Ci nie zaprzeczy... Nie chciałbym tu uderzać w zbyt cyniczny ton, ale to raczej nie stanowi prawdziwej odpowiedzi - to tak, jakbyś odpowiadał biednemu Saszy, który pracuje w kołchozie, że płytki chodnikowe trzeba z jednego pasa wyrywać i kłaść na drugi a potem z powrotem dlatego, że taki jest sens pracy - ot, każdy spyta Cię (wracając już do meritum), po co się tą informację przekazuje, skoro służy ona tylko temu, by życie trwało i lepiej ewoluowało. A zatem Twój wywód jest taki: Sensem życia jest to, żeby przekazać życie i ewoluować - po to by żyły następne pokolenia. A zatem żyje się po to, by żyć. Uhm, powiadam, słusznie, słusznie, jest to jakiś niebanalny wniosek, niemniej na pewno są tacy, którzy chcieliby konkretniejszej odpowiedzi

skracajac - zyjesz po to aby dopisac swoje 3 grosze do wielkiej ksiegi DNA - jesli juz masz dziecko i je zabijesz,stracisz mozliwosc dopisania sie do niej - mozesz w sumie zrobic jescze jedno ale wydaje mi sie ze wtedy dopiszesz kawalatek o zabiciu dziecka a to w systemie jest traktowane jako error
Nie, uraz psychiczny raczej nie zapisze się w DNA. Nie wiem, pogadaj z
Sokratoidesem ale mnie się wydaje, że DNA to nie jest notesik. Nawet coś tak drastycznego jak dokonanie morderstwa nie zmienia genomu mordercy. Choć może szkoda.
jednak patrzac z pewnego punktu widzenia na ewolucje mozna przypuszczac ze caly ten powiedzmy proces jest zbyt logiczny aby byl przypadkowy...
No cóż, to już George W. Bush przyłączył się w stanach do ludzi popierających tzw. Inteligentny Projekt - możesz sobie na stronach internetowych "Przekroju" znaleźć jeden z ostanich opublikowanych tekstów Lema a dowiesz się, co pan Stanisław wyraził w komentarzu do tego faktu.
[/color]