Łatanie to Twoja opinia. Mam odmienną.
Chyba rozmawiamy o czymś innym
jedno spojrzenie matki - z filmu Tarkowskiego Иваново детство
Czyja to robota?
Reżysera plus ekipy, odbiorca to wchłania bądź nie. Płacze lub wzrusza ramionami...
Napisane w książce, obrobione wyobraźnią powoduje, że to jest np. moja matka. Sam sobie to "wyświetlam".
Zależy co uznajesz za "bazowe" w kinie. Bo ja nie SF i tzw zabijacze czasu.
Nie chodziło mi o kino.
Chodzi mi o bazowy poziom inności odbioru symbolu słownego i symbolu obrazowego.
To różna praca mózgu a wiec i wyobraźni. Ukonkretnianie musi dobijać wyobrażone.
Można powiedzieć, że nie ma pola na dywagacje skoro rozsmarowała się jak masło:)
Sądzę, że odbiór tego "rozsmarowania" może byś bardzo różny, zależnie od czytelnika, choć akurat nie o masło mi chodziło
I zrobienie z tego sceny wizyjnej, tę różność zlikwiduje.
Akurat nastrój, klimat jest łatwiej oddać jednym dobrym kadrem niż 1000 słów.
Prawda, ale zawsze będzie to kadr kogoś - nie mój. Do tego kadru moja wyobraźnia zbędna, po prostu odebrałem czyiś geniusz, ba trafił w moją wrażliwość, ale...odebrałem, tylko.
Nie stworzyłem.
Chyba to miał na myśli maziek.
Przy filmie wyobraźnia pracuje na sposób bierny, nie musi się wysilać.
Chyba w tym się różnimy - Ty piszesz o twórcach, ja odbiorcach. Wprawdzie książkę też ktoś pisze, ale ona jest właśnie - podobnie jak format RAW w fotografice. Jest niedoprecyzowana i zawiera wiele możliwości o których decyduje odbiorca. Jak ten znany tu kot S. Potencjalny bo w zamknięciu i już odkryty. Żyje, mać!
Ja sobie nie wizualizuję dokładnie - czytanego.
Hm...tak, to jest jeszcze inny poziom niż prosta wizualizacja, że się to czuje. W wyobrażani właśnie. To nie są konkretne obrazki tylko coś z możliwością wszystkich obrazków. I w tym się jest. Jak we śnie.
Przecież napisałam: po prostu inny sposób oddziaływania.
No, inny. Bierny? Nie trzeba tyle wyobraźni. Nie ma na nią miejsca. Jest miejsce na zachwyt sceną, ale to coś innego. Wyobraźnię tu traktuję jako formę pracy głowy, nic więcej.
W tym sensie zrozumiałem zabijanie maźka, że nie ma na nią miejsca, jest niepotrzebna, a skoro niepotrzebna to zanika...nieużywana.
Postęp Pani - kiedyś ludzi musieli ręcami robić, teraz robią za nich masziny.