Temat zlozonosci byl poruszony w ksiazce. Dlatego zlozone "wyginely" a rozwinely sie proste, bo mogly sie dostosowac. Byc moze nawet czerpaly budulec z tych zlozonych (nie pytajcie jak
).
Podstawa do takiego czegos musialaby byc zdolnosc budowania jak napisal maziek. Cos z rodzaju robotow naprawczych czy wrecz komorek naprawczych.
Przeciez mozna sobie nawet wyobrazic urzadzenie w skali mini ktore pobiera mineral z planety i przenosi go na uszkodzona maszyne i tam "dokleja".
Z drugiej strony trafiamy na problem przypadkowosci bo by byla ewolucja musi byc przypadkowosc. I jak mialoby dojsc do tego ze ten robot raz na tysiac sie pomylil i ow mineral przykleil do siebie? A z drugiej strony tej drugiej strony (czyli chyba znowu z pierwszej
) to w elektronice np. tez zdarzaja sie bledy, moze to dzieki tym bledom? Wtedy im prostsze urzadzenie tym wiekszy wplyw na jego calkowite dzialanie ma blad i bardziej zmienia calego osobnika. Tylko jak ten blad ma sie przeniesc na potomka?
No chyba ze od zlej strony to gryze, przeciez one sie nie rozmnarzaly tylko ewentualnie budowaly potomkow, takich jak chcialy. Tylko jak mialy chciec skoro byly proste?
Lem ucieka od tych pytan wrzucajac je do ogromnego czasu trwania. I ten pomysl mi sie podoba i nie wydaje calkowicie nierealny. My juz teraz wysylajac urzadzenia w kosmos robilibysmy (robimy?) je tak by "przetrwaly", tj. np by trzymaly sie w sloncu by gromadzic energie itd. W przyszlosci napewno beda to urzadzenia bardziej uniwersalne. Spokojnie mozna sobie wyobrazic sytuacje taka, ze nie wiemy jakie warunki planuja na planecie, wysylamy tam mechaniczna ekspedycje ktora ma sobie poradzic, zmontowac tam jakos nadawanie i dac nam informacje co sie tam dzieje. Tu mowimy o sporo wiekszym rozwoju technologicznym niz ten ktory mozemy sobie wyobrazic aktualnie jako Ziemianie, wiec sam pomysl wydaje mi sie spokojnie realny.
ps: slabo czytalem Wasze odpowiedzi bo jestem w pracy a w domu nie mam sieci... wiec przepraszam jesli sie powtorzylem alboco
edit:
Aha, za bardzo wazny watek uwazam tez rozwazanie na temat "naturalnosci". To co pisalem w temacie o Solaris: my nie traktujemy, i nie mozemy traktowac, innych istnien jako istnienia. Traktujemy je jako "zjawiska naturalne". Sami siebie tez tak powinnismy bo de facto takim zjawiskiem jestesmy ale tak nie robimy bo "wiemy jak to wyglada od srodka". Zreszta, byc moze po "zrozumieniu" czym jest inteligencja zaczniemy siebie tez tak traktowac? (patrz rozwazania na temat AI)