Witam wszystkich! Jest to moj pierwszy post na forum, od razu zarzucę pewien dość mocno teoretyczno-filozoficzny temat (być może był już tutaj poruszany - jesli tak to nie obraze sie jesli porzucicie jakies wątki, troche wczesniej szukalem ale bez widocznych efektow, moze bylo to poruszane dawno?)
Problem jak w temacie: czy taki sam obiekt to ten sam obiekt?
Co rozumiem pod pojęciem takich samych obiektów:
1) obiekty idealnie tożsame pod względem ilosci jakosci i stanu materii z jakiej sie składają
2) Umieszczone w idealnie tożsamym kontekscie (tzn otoczeniu) najlepiej totalnie neutralnym tj takim które na nie nie wplywa w ogóle albo wpływa poprzez oddziaływania roznego rodzaju w dokładnie identyczny sposob (w czasie).
Czy mozna powiedzieć że dwa takie odrębne przecież byty - to TEN sam obiekt? Jeśli nie to dlaczego?
Szczegolny przypadek: jesli takim 'skopiowanym' obiektem mialby być człowiek to co z jego świadomością? Czy byłby w dwóch nieodróżnialnych osobach naraz? Czy jesli zmienilyby sie warunki to nastąpiłoby "rozszczepienie" świadomosci na dwie odrębne? Która świadomosc pozostałaby "oryginalna" (dodatkowe załozenie utrudniajace: co jesli całe skopiowanie odbywałoby sie natychmiastowo i nie byloby przery w ciągłości swiadomosci?)
Nawiązuje, bo wiem że Lem chyba opisywał podobne zagadnienie w Summa Technologiae (tj problem kopiowania człowieka co do atomu, 'teleportowania' go jako strumienia informacji i scalania gdzieś dalej) - rozważał paradoksy z tego wynikajace. Niestety mialem Summę w reku dawno temu i tylko na moment, na pewno ją przeczytam, ale jak ktos ma jakies własne teorie na ten temat to prosze bardzo