Zrezygnowałabyś np. z wymarzonej wyprawy w Himalaje, ponieważ ktoś mógłby przed Twoim powrotem wynaleźć teleporter?
To dopiero duch odkrywczyni w Tobie prawdziwy, milady.
Oczywiście, że nie zrezygnowałabym, Milordzie. Chodzi tylko o pokonywanie przeszkód, odległości, zawirowań dla drogi samej w sobie. Tyle, że bez tego Zadęcia Odkrywcy przez wielgaśne "O". A nawet przyznanie się do tego, że ot rzucenie świata i podróż, i ten dreszczyk rozkosz nam sprawia, a nie, że się dla Ludzkości i Wiedzy w pocie czoła poświęcamy (Bo ja tu proszę Pana Świat zbawiam!). Tylko tyle.
Ruszajmy więc w drogę, oby tylko z odrobiną SamoHumoru, czyli autoironii. Która to cecha nam się przyda, kiedy po powrocie okaże się, żeśmy właśnie drzwi szeroko otwarte w pocie czoła wyważyli.
Co nie neguje potrzeby, a i konieczności nawet wyważania.
Trochę więc niesprawiedliwyś Terminusie, ale za ten Ananke-cytat prawie wszystko wybaczyć Ci jestem w stanie.