Bardzo lubię dostrzegać warstwy. Jest warstwa tego co powiedział Lem w Solaris. Jest to pewnie jakaś nadbudowa nad innymi warstwami jakie w sobie miał, na tym odłozyły się warstwy (pokoleń) czytelników próbujących wyekstrahować myśl Lema z pozornie cienkiej książeczki. Jest już trochę tak , jak to Lem mówił, a'propos sztuki współczesnej, kiedy w jakimś przybytku sztuki, pośród innych futurystycznych instalacji, wziął drzwiczki od komina za eksponat. Także jak to opisał w polowaniu na smoki Trurla i Klapaucjusza, kiedy na skutek nadmiernego wzmocnienia prawdopodobieństwa dwa głazy wzięły się pod ręke i poszły na spacer... Tzn. myślę, że wymyśliliście już więcej, niż Lem pomyślał. Ale może sie mylę. Choć sądzę, że śmieje się w kułak, gdzieś tam, anywhere... Może w ogóle sam nie wiedział, jak tę (to? tego?) Solaris zakończyć...
Piszę, dostrzegłwszy wspaniałe pole do pracy badawczej, jakim są nasze posty na ten temat. Impulsem, który mnie pchnął do napisania tego właśnie postu była uderzająca róznica w sposobie odczytania Solaris zależnie od płci. Znów oczywiście subiektywnie. Z góry zaznaczam, że generalnie uważam, że kobiety są bliżej anioła niż mężczyźni (Lorenz, ten od gęsi, powiedział, że człowiek to istota pomiędzy aniołem a bydlęciem, zdaje się że sugerował, ze jednak bliżej bydlęcia)
Kobiety zdecydowanie głebiej "odczuwały" Solaris. W stosunkowo - znów moim zadaniem - oschłym i brutalnym?, chropowatym?, skrótowym?, szkicowym? tekście znalazły głębię, której nie zaznałem. Tzn. osobiście jestem ślepy na te sprawy widocznie. Zawsze mnie zachwyca jak w takim programie co to trzeba piosenki rozpoznawać babka prosi "po jednej nutce", fortepian robi tinnn, a babka mówi: Help, Beatlesi! Niestety, mam dębowe ucho w tych sprawach, i w innych jak widze również.
Tzn. jest to oczywiście założenie, że Aniel-a nie jest nieliniową automatką, Rachel - Jackiem, a chmura. Zdzisiem spod czwórki... itd. Właśnie przeczytałem (ostatni ŚN) że naukowcy w akceleratorach, zderzając jądra (ekhm.. złota

) dochodzą właśnie do pierwszych 3 mikrosekund Wszechświata (jawne odniesienie do pierwszych 3 minut Weinberga). I z jednej strony, myslę sobie, że niebawem coś pęknie, 3 mikrosekundy dzieli nas od prawdy lub fałszu, wyjdzie szydło z worka, Model Standardowy i Wielki Wybuch okażą się PRAWDĄ lub tylko półprawdą... .
Z drugiej i tak nie będę wiedział, co sobie mysli mój pies, nie mówiąc o SOLARIS...