To ciekawe co piszesz, mnie zupełnie co innego uderzyło. To znaczy to wszystko, co napisałaś też w tym było, ale odniosłem wrażenie że Kris zaczął juz kombinować NIE jak pozbyć sie Harey, ale jak z nią żyć. Jej nagłe odejście na tym tle (skoro Kris zaakceptował ja jako osobę) było morderstwem, czy może eutanazją, samobójstwem, jak zwał, tak zwał, ale w każdym razie pozbawieniem życia. Pytanie zadane mimochodem, lecz znów w "serce" problemu: czy Harey była człowiekiem? Czy robot z wszczepiona świadomością jest człowiekiem?
Po drugie, nie wiem czy nie zaczynam zmyślać, strasznie przepracowany jestem, ale duplikaty przestały się pojawiać po odejściu Harey. Czy to nie pierwszy dowód, że ocean w jakimś sensie odebrał sygnał, "zrozumiał" że wytwarzanie projekcji ludzkich wspomnień nie ma sensu? Czy też tylko mechaniczne cofnięcie ręki, w którą ktoś wbił szpilkę?
A jak sądzicie (sorry za gonitwę myśli) jak załoganci zostali przyjęci na Ziemi? Niewiele tam powiedziano o dokumentowaniu pobytu na stacji (w dzisiejszych realiach każda sekunda każdego astronauty jest nagrywana na dziesięć róznych sposobów). Czy nie sądzicie, że podejmując jakiekolwiek decyzje tam na Solaris byliby pod presją, jak sie z nich wytłumaczyć później na Ziemi? I czy na tym tle zdecydowaliby sie na tego rodzaju zachowania?
Wreszcie, juz na koniec, dlaczego właściwie to nie ludzie wsiadali do tych rakietek i nie wystrzeliwali się na orbitę...