Moje podejście do Lema jest, widzę, b-ej nabożne niż większości Gremium tego Forum. Choć nie tylko dlatego, że w ścisłych żem laik i tu ocenić Go wcale nie potrafię. (Jak się kogo przyłapie na błędzie czy błędnej przepowiedni, a przy takiej wielości spraw błędu nie da się uniknąć, to wiadomo: zaraz piedestał maleje.)
Może b-ej za ŚWIADOMOŚĆ tego co robi, choć niby mówi, że to czy tamto Mu się tak samo napisało. Może do pewnego stopnia się i samo pisze - to talent jest, więc za to cenię Go również.
Są takie Jego książki, co do których mam niejasne wrażenie, że nie dałoby się ich inaczej, nie powiem już lepiej, zrobić. Miałem onegdaj takie odczucia przy muzyce "kamandy Pinka Flojda", że to prawie matematycznie wyważone, choć i z talentem, jak u Lema.
Jak który co nie tak zagrał to i on, i wszyscy od razu to wiedzieli. Jakby odsłaniali tylko jedyne możliwe brzmienie... (przesadzam nie

?)
Prócz takich książek podziwiam najbardziej, odkrywane teraz, Jego "analizy" książek innych autorów. To dla mnie b. pouczające.
Te Bomby megabitowe i Tajemnice chińskiego..., i futurologia wcale mnie nie podniecają, choć przyznam, tylko kilka z tych felietonów czytałem.
Jest jeszcze inny gatunek książek Lema: te, do których można się przyczepiać, zobaczyć łatwiej może, iż czegoś się, być może, zrobić nie udało, że są gdzieś przegięte, czy niewyważone a to dlatego, że postawione sobie przez Lema-wiecznego eksperymantatora, zadanie było karkołomne. (np. Golem XIV)
Gdyby pozostał przy typowej fabule i pisał takie książki jak Fiasko być może dostałby Nobla (a może się właśnie mylę?) Przecież On jest niezrównany opowiadacz. I rezygnuje z tego świadomie, na rzecz spraw, które Go b-ej interesują narażając się przez to na pisanie jakoś "gorszych" książek.
Astronautów (3-cia grupa) przeczytam z ciekawością
do Summy (4 grupa) porządnie wrócić też chcę.
Aha, co do osobnych wątków poza Akademią... w życiu!
Tylko tak... przyklepałem, co już jest... jaki mieliśmy fajny pomysł
