olka,
Toć czytałem, a ta moja kwestia 'po co...' to była ironia n a Twoje pytanie
No dobrze, niech będzie, że ironia – tak lekka, że prawie niedostrzegalna;)
Ale w sumie chat dobrze to zrekapitulował
Zrekapitulował...to jest POTWÓR...muszę powiedzieć, że nie wpadłam na to, by prosić chata o streszczenia książek...więc to mój pierwszy raz i zaiste: zbierałam szczękę z podłogi...tylko nie wiem nadal czy dlatego, że nie mogę zweryfikować treści, czy jest tak dobry;)
Twierdzisz, że ok...to do adremu czyli Twoich cytatów – do pierwszego nic nie mam – może tylko: granica USA jest specyficzna, bo właściwie chodzi o Meksyk...granice UE to inna broszka.
Ale generalnie – przy poczynionych przez autora zastrzeżeniach – zgadzam się, że jeśli chodzi o nielegalną migrację, to statystyki liczby zatrzymań są najpewniejszym - o ile nie jedynym - źródłem informacji. Oczywiście są prowadzone przez różne ośrodki.
Natomiast drugi cytat: faktycznie podważa swoją tezę...czyli jest tak, ale może być siak...
Z tym, że to raczej charakterystyczne dla tego typu opracowań.
Coś jak w obszernym „Głodzie”: pomoc humanitarna to tylko plaster – nie rozwiązuje problemu i dobrze robi głównie darczyńcom...ale globalnego systemu zmienić nie możemy, więc jest to właściwie jedyne co jednostkowo, a nawet instytucjonalnie jesteśmy w stanie zrobić.
Czy problem migracji da się sprowadzić WYŁĄCZNIE do liczby migrantów? A "jakość" migrantów?
Oczywiście, że nie. Ale mam wrażenie, że w tym wątku skupialiśmy się głównie na nielegalnej migracji. Nielegalna migracja raczej opiera się na słabej jakości.
Czyli trzeba rozróżnić legalną i nielegalną.
Dodatkowo - okołowojenną.
Poza tym mogłabym się zgodzić z Haasem (albo z chatem), że migracja dotyczy bardziej zamożnych (na miarę kraju pochodzenia)...gdyż Ci naprawdę biedni – o których Caparros pisze w „Głodzie” - nie mają nawet na ziarno by posiać w kolejnym roku ( bo albo zjedzą resztę albo posieją), nie mówiąc o krowie (podaje, że 500 dolarów)...a co dopiero na haracz dla przemytników lub/nawet samodzielną podróż.