Unia Europejska, jaka jest, a jakiej potrzebujemy.
*
Zakładam nowy wątek, numer tysiąc sto czterdzieści dziewięć, być może dyskusja zakończy się po pięciu postach, albo nawet po trzech, wtedy wątek zjedzie w głąb archiwum, ale, jak rozumiem, miejsca na serwerze na razie nie brakuje.
Nowy wątek dlatego, że, moim zdaniem, temat Unii Europejskiej (i poziomu integracji) jest szerszy, niż tylko jej zdecydowanie niedostateczne wsparcie dla Ukrainy.
@
LucaZ góry uprzedzam, że nie mam tutaj ochoty na detaliczną analizę tego, co dokładnie należałoby zrobić, bo to bardzo szeroki temat. Zwłaszcza w formie takiej, że ja muszę robić dogłębny i obszerny research, a Ty przychrzaniasz się kolejno do najprostszy do zaatakowania elementów.
Nie chodziło mi o to, żebyś ty robił pracochłonny research, a ja żebym ci wytykał najsłabsze punkty.
Możemy przyjąć założenie, że piszemy na podstawie tego, co wiemy. No chyba, że ktoś odczuje nieprzepartą potrzebę, żeby poszukać jakiejś informacji, czy wskazać jakieś źródło.
**
W peerelu opowiadano taki dowcip: facet złowił złotą rybkę, rybka zaproponowała mu spełnienie trzech życzeń w zamian za wolność - pierwsze życzenie faceta było takie "
Żeby Chińczycy przyszli do Polski, ale na bardzo, bardzo króciutko".
Dwa kolejne życzenia były takie same.
Na co rybka mówi: „
OK, ale powiedz mi dlaczego te życzenia są takie, jakie są?”
Na co facet: „
Bo wtedy Chińczycy sześć razy przejdą przez Związek Radziecki.”
*
Pytanie „
Jakiej Unii potrzebujemy” warto, sądzę, zacząć od pytania wstępnego” „
My, czyli kto”?
Polacy, czy Hiszpanie.
Hiszpania leży po przeciwnej stronie kontynentu i Armia Rosyjska, żeby dotrzeć do Hiszpanii, musiałaby przejść przez Niemcy i Francję.
Wydaje się dość mocno prawdopodobne, że gdyby Armia Rosyjska zajęła państwa bałtyckie, a potem zaatakowała Polskę
to
Niemcy następnego dnia zwiększyłyby wydatki wojskowe o setki miliardów euro.
Nominalne PKB Niemiec to około 4500 miliardów dolarów.
Zadłużenie wynosi chyba około 60%, więc gdyby podjęli śmiałą decyzję, że podnoszą próg zadłużenia do 100%, czyli do poziomu aktualnego zadłużenia Francji, to mieliby do dyspozycji około
1800 miliardów dolarów.
(Dolarów, bo PKB Wikipedia podaje w dolarach.)
Kilka tygodni temu nowy sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, powiedział, że Unia Europejska produkuje w ciągu roku tyle amunicji 155 mm, ile Rosja w ciągu trzech miesięcy.
I to się dzieje w czwartym roku pełnoskalowej wojny na Ukrainie.Nie wiem, na ile zmian pracują niemieckie fabryki amunicji, ale przypuszczam, że na jedną, a w trybie wojennym można by je natychmiast przestawić na cztery zmiany.
No i budowa nowej fabryki amunicji artyleryjskiej w trybie nadzwyczajnym potrwałaby pewnie góra kilka miesięcy.
Itd. itp.
W związku z tym Hiszpania nie boi się Rosji.
Bardziej martwi się tym, że migranci odkryli drogę z Afryki Zachodniej na Wyspy Kanaryjskie. Płynie się dosyć długo, ale za to nikt tych wód nie patroluje.
W związku z tym mamy dość mocno rozbieżne interesy.
*
Wydaje mi się że, oczywiście w ogromnym uproszczeniu, można powiedzieć, że Unia jest taka, jaka mogła być.
I że dalsza integracja jest bardzo mało prawdopodobna, ze względu na rozbieżne interesy poszczególnych państw
A co gorsza nie tylko ze względu na
realnie rozbieżne interesy,
ale również z tego względu, że na przykład
Niemcy mają obsesję - boją się tsunami na Bałtyku.
Po katastrofie w Fukushimie Niemcy postanowili wyłączyć wszystkie elektrownie atomowe.
Elektrownia atomowa w Fukushimie wytrzymała bez problemu trzęsienie ziemi. Została odpięta od sieci, ale włączyły się prawidłowo generatory rezerwowe. Natomiast, kiedy nadeszła fala tsunami, to okazało się, zaprojektowano i postawiono dziesięciometrowy mur ochronny, a fala tsunami miała piętnaście metrów wysokości, zalała generatory i już nie można było schładzać bloków.
Ale tak czy owak w katastrofie, może raczej w wypadku, czy wręcz w incydencie w elektrowni atomowej w Fukushimie nie zginął nikt, albo może jedna osoba.
(Dla porównania w wyniku tsunami w całej Japonii zginęło
19.700 osób.)
Bodajże ponad sto osób w okolicach Fukushimy zmarło z tego powodu, że władze zarządziły paniczną ewakuację szpitali i domu starców. No i tym ludziom, bardzo słabym i takim w stanie subterminalnym, istotnie pogorszył się standard opieki. I pewna grupa zmarła.
Zbudowanie elektrowni odpornej na trzęsienia ziemi, które notabene nie występują w Europie północnej, nie jest żadnym problemem i zagrożeniem dla Niemców.
Zagrożeniem (teoretycznie) byłoby dopiero tsunami na Bałtyku, które to tsunami też nie występują na Bałtyku od co najmniej wielu tysięcy lat, jeśli kiedykolwiek występowały.
Przy czym po doświadczeniach z Fukushimy oczywiście można byłoby budować bezpieczniejsze elektrownie.
Pamiętam, że Westinghouse proponował rozwiązanie proste jak konstrukcja cepa, a mianowicie, żeby obok elektrowni postawić basen z wodą na trzy dni chłodzenia, na takiej wysokości, żeby woda spływała grawitacyjnie. Te trzy dni wystarczyłyby, żeby schłodzić reaktor.
Kosztu takiego rozwiązania nie podano, ale przypuszczam, że to byłyby co najwyżej promile ogólnego kosztu elektrowni.
Jednak Niemcy postanowili wyłączyć i rozebrać swoje elektrownie atomowe (22 bloki) co było pomysłem kompletnie obłąkanym.
No ale stało się.
Mało tego, w trakcie rozmów koalicyjnych po ostatnich wyborach CDU proponowało, żeby rozważyć ponowne włączenie ostatnich pięciu elektrowni atomowych, których jeszcze nie rozebrano, przy czym decyzja o tym, czy je włączyć, czy nie, miała zapaść później, ale CDU proponowało, żeby wpisać do umowy koalicyjnej, że zostanie wstrzymany demontaż tych ostatnich pięciu elektrowni atomowych już nieczynnych, ale SPD było przeciw, uważało, że należy demontować, tak żeby się już potem nie dało ich uruchomić.
Zapamiętałem to z fazy negocjacji, natomiast na czym stanęło, czy i jakie zapisy w tej sprawie znalazły się, albo nie znalazły, w niemieckiej umowie koalicyjnej, tego nie wiem.
Tak czy owak Niemcy są obłąkani, co byłoby może ich prywatną sprawą, ale nie jest, dlatego, że jednocześnie są liderem wydawania pieniędzy na tak zwaną zieloną transformację, przy jednoczesnym zwalczaniu energetyki atomowej także w innych krajach Unii.
W 2020 roku Niemcy płacili za kilowatogodzinę 40% drożej niż Francuzi (którzy mieli ca 70% energii elektrycznej z elektrowni atomowych), 30 eurocentów vs 19 eurocentów.
Można powiedzieć, że na biednego nie trafiło, ale
gdyby Niemcy płacili ceny francuskie, to w ciągu roku zapłaciliby za energię elektryczną o 64 miliardy euro mniej.W tym samym roku ich wpłaty netto do budżetu Unii wyniosły około 17 miliardów euro, czyli niewiele ponad 1/4 tego, co przepłacili za prąd z powodu swojej obłąkanej ideologii antyatomowej.
Później rachunek się trochę skomplikował, bo Francuzi prowadzili przeglądy elektrowni atomowych. Nie chce mi się tego teraz sprawdzać, zwłaszcza jeśli przyjmujemy, że nie prowadzimy researchu, ale tamte liczby pamiętam dokładnie, bo do pewnych celów pozaforumowych je wtedy sprawdzałem.
Pamiętam też wypowiedź ówczesnego kanclerza Scholza z pierwszych tygodni po wybuchu wojny pełnoskalowej na Ukrainie. Scholz potrzymał decyzję o wyłączeniu ostatnich chyba trzech elektrowni, czy ostatniej jednej, już nie pamiętam, ile zostało do wyłączenia.
Powiedział też wtedy, że budowa elektrowni atomowych nie ma sensu gdyż:
A/- są one bardzo drogie
i
B/- przeciętnie buduje się blok 15-17 lat
To były to ekstremalnie wybiórcze dane, żeby tak to ujmę.
Dlatego, że owszem, ostatnie pojedyncze bloki w Finlandii i we Francji budowano po 15 i więcej lat,
ale to dlatego, że jak się buduje blok raz na 30 lat, to po prostu firma budująca uczy się tego od nowa.
Natomiast Francja ma 56 czynnych bloków, z których najstarsze powstawały od połowy lat 70. I był taki rok, w którym rozpoczęli budowę 8 lub 9 bloków i ten blok, który był budowany najdłużej, był budowany przez 8 lat, a ten, który był budowany najkrócej został zbudowany w ciągu 4,5 roku.
I to 50 lat temu, kiedy wszystko liczono na stosunkowo wolnych i prymitywnych komputerach, a być może jeszcze parę osób używało suwaków logarytmicznych.
Gdyby Unia Europejska podjęła program budowy 200 albo 300 bloków dla wszystkich zainteresowanych, niekoniecznie dla wszystkich państw, ale dla wszystkich zainteresowanych, to pierwszy blok być może powstawałoby 15 lat, natomiast drugi pewnie 12-10, a kolejne coraz szybciej.
Bo tak było we Francji, po prostu byli ludzie doświadczeni budowaniu bloków, w związku z tym budowali je szybko, a potem nastąpiła 20-letnia przerwa i jak rozpoczęto budowę trzeciego bloku we Flamanville, to rzeczywiście ciągnęła się 17 lat.
Dwa pierwsze bloki działają od 1987 roku. Budowę trzeciego rozpoczęto w 2007 roku. Do sieci został podłączony w 2024 roku.
https://en.wikipedia.org/wiki/Flamanville_Nuclear_Power_PlantBloki kupowane hurtem, setkami, były zapewne ze trzy razy tańsze, niż te trzy czy sześć, które Polska kupuje na własną rękę. Ale Unia nie ma budowy nie ma programu budowy 200/300 bloków energetyki atomowej,
natomiast ma program przyczepiania zakrętek do butelek.
**
Oczywiście w międzyczasie niemal wszyscy byliśmy zarazem dymani w tyłki poprzez raje i optymalizacje podatkowe, choć to oczywiście tylko jeden z możliwych przykładów.
Moim zdaniem problem pralni pieniędzy, dla niepoznaki nazywanych rajami podatkowymi, jest rzeczywiście jednym z najważniejszych i najpilniejszych problemów do rozwiązania.
Nie potrzeba do tego głębszej integracji Unii, natomiast całkowita jednomyślność władz krajów członków Unii w sprawie nielikwidowania pralni pieniędzy, nazywanych rajami podatkowymi, jest jednak odrobinę zadziwiająca.
Podobnie w Parlamencie Europejskim, na te 720 posłów i posłanek nie znalazło się nawet 5% lub choćby 3%, czyli ca 35-20 osób, które podnosiłyby głośno i wyraźnie ten temat.
Tak, żeby się przebijał do mediów.
Kilka lat temu w Guardianie napisano, że szacunkowo w rajach podatkowych leży od 20 do 30 tysięcy miliardów dolarów. A dziś to pewnie jest przedział między 25 a 35 tysięcy miliardów dolarów.
Zapewne jakaś część i może niemała, to pieniądze zarobione legalnie, ale wytransferowane, dzięki czemu właściciele unikają płacenia podatków, albo płacą jakieś minimalne podatki.
Ale leżą tam też setki i tysiące miliardów dolarów, zarobione na handlu narkotykami albo ukradzione przez rozmaitych dyktatorów i ich otoczenia.
Byłych dyktatorów i aktualnych.
Raje podatkowe można zdelegalizować przy istniejącym poziomie integracji unijnej, tylko że nie ma ku temu woli politycznej, a wręcz panuje zadziwiająca zgodność, żeby tego nie ruszać.
W związku z tym wydaje się, że nigdy nie było i dalej nie ma perspektyw pogłębiania integracji, ponieważ nie wiadomo, w jaką stronę to pogłębianie miałoby iść.