Autor Wątek: Czy narkotyki powinny być legalne?  (Przeczytany 28136 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 17489
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #30 dnia: Września 11, 2025, 10:47:22 am »
Cet.., czy wszystkie te kryzysy fentanylowe (o których coś tam od niechcenia zlinkowałem) nie zmieniają nic w Twoim równaniu?
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

xetras

  • God Member
  • ******
  • Wiadomości: 1646
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #31 dnia: Września 11, 2025, 03:39:06 pm »
https://unherd.com/newsroom/what-americas-weed-habit-says-about-the-fall-of-protestantism/
A propos tego, o czym mówicie, znam takie przykłady z obserwacji. Nie tylko stereotypowych pijanych budowlańców (przy czym nie wiem, czy maziek potwierdzi, ale mam wrażenie, że w tej branży coraz mniej picia),
Przed wchodzeniem na plac budowy, gdzie jest limitowana ilość na daną godzinę danego podwykonawcy stoi bramka.
Alkomatem badana jest trzeźwosć pracownika.
Chodzi o bezpieczeństwo i bezwypadkowość.
Pominąwszy psychotechnikę to lekarz medycyny pracy na badaniu okresowym może komuś karierę zrujnować i pozbawić go uprawnień do wykonywania zawodu.
Na psychotechnice może w badaniu wyjść nadużywanie używek co może być ostrzeżeniem lub zmuszeniem do przekwalifikowania na inny zawód lub stanowisko z powodu zagrożenia bezpieczeństwa innego pracownika z danego zespołu.

Czy narkotyki powinny być legalne?
Tak.
Zdecydowanie tak.
Wszystkie, włącznie z tzw. „twardymi”.
Nie
/Moderacja dopuszczająca propagandę bzikotyków jest bezrozumną, dla mnie ten propagandowy temat jest bez sensu/
« Ostatnia zmiana: Września 12, 2025, 11:39:39 am wysłana przez Q »
"ten mahawek ciągle znika"

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 14038
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #32 dnia: Września 11, 2025, 08:59:38 pm »
Nie posądzam cię o złą wolę, bo w takim przypadku rozmowa nie miałaby sensu, ale czemu miała służyć ta opowieść sprzed roku? Jakie są twoje konkretne wnioski?

Wystąpić z Unii? Nie brać od niej pieniędzy? Poprawić procedury? Inne?

Ale przede wszystkim: jaki procent środków unijnych został utracony z powodu sytuacji takich, jaką opisałeś?

Wniosek był napisany wyraźnie: państwo wszystko robi drożej. Nie wiem, jaki % był utracony, wiem tylko, że przy każdym publicznym finansowaniu jakie osobiście widziałem na oczy (a sporo widziałem niekoniecznie z Unii) procedury powodują podrożenie projektu. W branży na ogół mówi się w ten sposób, że "Kowalski" wybudowałby to za x, sprzedałby Nowakowi za 2x (i bił się z radości piętami po tyłku) - a państwo, samorząd, whatever, jak się za to weźmie (zlecając drogą przetargu) to wtenczas Kowalski wybuduje to samo za 3x, no ale przy dopłacie np. 75% z Unii czy innego programu więc ich zdaniem jest zysk no i gitara a zresztą były jeszcze wyższe oferty więc jesteśmy gospodarni. Z drobnym pominięciem faktu, że to samo można było mieć za pół ceny a różnicę w tej czy innej formie dopłacili obywatele i ta połowa nie była "za darmo".

Cytuj
Czyli … do likwidacji?

Cytując Cię "nie posądzam Cię o złą wolę bo rozmowa nie miałaby sensu" - ale czy przeczytałeś do końca to ze mnie, co cytowałeś wyżej i kawałek dalej?
Cytuję się: "tak właśnie działa państwo. Wszystko co państwo robi, jest sowicie opłacone i horrendalnie przepłacone. Tak już jest. Jednakże nie chciałbym prywatnej policji, sądów i kilku innych, łącznie z prywatną ochroną zdrowia, mimo, że mnie na nią stać. To inna sprawa. W pewnych sferach prywata rodzi gangi i mafie.".

Jakim cudem na tej podstawie wyciągasz wniosek, że sądzę iż państwo należy zlikwidować (czy tam nadzór farmaceutyczny i in. wymienione przez Ciebie)? Natomiast owszem, uważam, że zupełnie swobodny dostęp do narkotyków państwo każde zlikwiduje dość szybko.

Cytuj
To nieprawda i głęboka manipulacja.
Whatever floats your boat...

Cytuj
Państwo co do zasady nie powinno się zajmować produkowaniem czegokolwiek.
I ja gdzieś napisałem, że państwo powinno coś produkować?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Cetarian

  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 358
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #33 dnia: Września 20, 2025, 08:21:41 pm »
Nie posądzam cię o złą wolę, bo w takim przypadku rozmowa nie miałaby sensu, ale czemu miała służyć ta opowieść sprzed roku? Jakie są twoje konkretne wnioski?

Wystąpić z Unii? Nie brać od niej pieniędzy? Poprawić procedury? Inne?

Ale przede wszystkim: jaki procent środków unijnych został utracony z powodu sytuacji takich, jaką opisałeś?

Wniosek był napisany wyraźnie: państwo wszystko robi drożej. Nie wiem, jaki % był utracony, wiem tylko, że przy każdym publicznym finansowaniu jakie osobiście widziałem na oczy (a sporo widziałem niekoniecznie z Unii) procedury powodują podrożenie projektu. W branży na ogół mówi się w ten sposób, że "Kowalski" wybudowałby to za x, sprzedałby Nowakowi za 2x (i bił się z radości piętami po tyłku) - a państwo, samorząd, whatever, jak się za to weźmie (zlecając drogą przetargu) to wtenczas Kowalski wybuduje to samo za 3x, no ale przy dopłacie np. 75% z Unii czy innego programu więc ich zdaniem jest zysk no i gitara a zresztą były jeszcze wyższe oferty więc jesteśmy gospodarni. Z drobnym pominięciem faktu, że to samo można było mieć za pół ceny a różnicę w tej czy innej formie dopłacili obywatele i ta połowa nie była "za darmo".

Wniosek był napisany wyraźnie: państwo wszystko robi drożej.

Ale o ile drożej? O 5%/10%/15% drożej, czy o 200%, czyli za „3x”?

"Kowalski" wybudowałby to za x, sprzedałby Nowakowi za 2x (i bił się z radości piętami po tyłku) - a państwo, samorząd, whatever, jak się za to weźmie (zlecając drogą przetargu) to wtenczas Kowalski wybuduje to samo za 3x,

Jeżeli można to (coś) zrobić za jedno „x”, to dlaczego w przetargu nie wystartuje żaden potencjalny wykonawca, oferując 1,1”x”, 1,2”x” albo 1,3”x”?
Rzucasz tym iksami, nie podając żadnych dowodów, choć przykładów masz „tysiące”.

Mógłbym, po 30 latach pracy zawodowej, w której na co dzień mam okazję porównywać inwestora prywatnego i publicznego, sypać tysięcznymi przykładami głupoty i dodatkowych kosztów, które to rodzi. Przykład z ostatniej chwili: (...)

Na razie rzuciłeś jednym.

Ale nie chodzi mi o to, żebyś dołożył jeszcze tuzin z tych tysięcy, tylko o twarde dane.

Zadałem pytanie:
Jaki procent środków unijnych został utracony z powodu sytuacji takich, jaką opisałeś?
 
Nie odpowiedziałeś, w związku z tym przyjmuję robocze założenie, że to był marginalny problem.

Wszystko co państwo robi, jest sowicie opłacone i horrendalnie przepłacone. Tak już jest. Jednakże nie chciałbym prywatnej policji, sądów i kilku innych, łącznie z prywatną ochroną zdrowia, mimo, że mnie na nią stać.

To wymień, proszę, tych kilka innych funkcji które, twoim zdaniem, państwo powinno wykonywać.

Wymień wszystkie.

Skoro jest ich tylko kilka, zajmie ci to najwyżej parę minut.

W szczególności, skoro jesteś tak zaciętym przeciwnikiem przetargów, wyjaśnij, kto i w jakim trybie powinien, twoim zdaniem, podejmować decyzje w sprawie budowy dróg i mostów?

Państwo co do zasady nie powinno się zajmować produkowaniem czegokolwiek.
I ja gdzieś napisałem, że państwo powinno coś produkować?

Ja się właśnie zgodziłem, że nie powinno niczego produkować.


**
Cet.., czy wszystkie te kryzysy fentanylowe (o których coś tam od niechcenia zlinkowałem) nie zmieniają nic w Twoim równaniu?

https://en.wikipedia.org/wiki/Fentanyl

"Fentanyl is a highly potent synthetic piperidine opioid primarily used as an analgesic. It is 20 to 40 times more potent than heroin and 100 times more potent than morphine;[8] its primary clinical utility is in pain management for cancer patients and those recovering from painful surgeries.[9][10] Fentanyl is also used as a sedative.
(…)
Fentanyl was first synthesized by Paul Janssen in 1959 and was approved for medical use in the United States in 1968.[6][15] In 2015, 1,600 kilograms (3,500 pounds) were used in healthcare globally.

Dziesięć lat temu zużyto, w oficjalnej medycynie, milion sześćset tysięcy gramów fentanylu rocznie. 
Fentanyl jest sto razy silniejszy niż morfina.
Wg poniższej strony zasadniczo (nawet w końcowej fazie opieki paliatywnej) nie stosuje się dawek większych niż 200 mg morfiny na dobę.

https://bpac.org.nz/bpj/2012/december/opioids.aspx
“Oral morphine is generally the first-line strong opioid for pain in palliative care.2 Morphine is the most extensively studied, widely available and commonly used opioid in palliative care. A recommended starting dose for patients not currently taking opioids is oral morphine 2.5 - 5 mg, every four hours.10 When a stable regimen has been achieved, generally after two to three days, the patient can be converted to long-acting morphine, usually dosed twice daily, approximately every 12 hours.10 If the patient is regularly requiring breakthrough analgesia, all doses taken over the previous 24 hours can be added together to calculate a new 24 hour regimen and a new breakthrough dose calculated at one-sixth of the total 24 hour requirement.
There is no maximum dose for morphine in a palliative care setting, although typically doses do not exceed 200 mg in a 24 hour period


Skoro tak, to maksymalna dawka dobowa fentanylu wynosi DWA MILIGRAMY

Z tego wynika, że oficjalnie i legalnie podano pacjentom co najmniej osiemset milionów dawek dobowych fentanylu w ciągu 2015 roku.
Z tym, że pacjent w opiece paliatywnej zaczyna od 15-30 miligramów morfiny na dobę, czyli od 0,15 do 0,3 miligramów fentanylu na dobę.

Więc w praktyce podano chyba raczej jakieś co najmniej pojedyncze miliardy dawek fentanylu w ciągu roku.

Zakładam, że większość i to zapewne zdecydowana, to byli pacjenci w opiece paliatywnej, którzy mają przed sobą kilka miesięcy, czy maksymalnie kilka kwartałów życia, więc uzależnienie nie jest problemem.

Wikipedia podaje jednak, że fentanyl jest podawany także 
 „those recovering from painful surgeries. Fentanyl is also used as a sedative”         

Nawet gdyby tylko 10% legalnego fentanylu było podawane pacjentom niepaliatywnym, to byłoby to co najmniej osiemdziesiąt milionów dawek dobowych rocznie (a może 200-300 milionów).

Stąd pytanie: Jaki procent tych pacjentów niepaliatywnych się uzależnił?

Wszyscy?
50%?
30%?
20%?
10%?
5%?
Wydaje mi się, że gdyby uzależniała się połowa, czy nawet „tylko” jedna trzecia, to fentanylu by nie podawano. Że ten procent musi być znacznie niższy.

Ta kwestię należałoby starannie zbadać (ewentualnie wyszukać wyniki takich badań).

Natomiast kwestia fentanylu nie jest przeszkodą w stworzeniu państwowej sieci dystrybucji marihuany, MDMA/ecstasy, LSD, amfetaminy i kokainy.

Przed rozpoczęciem dystrybucji należałoby przygotować odpowiednie testy i określić, jakie poziomy substancji psychoaktywnych są dopuszczalne dla kierowców, a jakie mogą stanowić podstawę do zwolnienia dyscyplinarnego.
I wprowadzić przepis, że odmowa poddania się testowi zleconemu przez pracodawcę jest podstawą do zwolnienia dyscyplinarnego.

*
Nie mama zamiaru pisać kompletnego projektu ustawy o dostępności środków psychoaktywnych, bo nikt mi za to nie zapłaci, a nie zanosi się, żeby taki projekt został użyty w bieżącej dekadzie.
         
Nie wiem, czy bezzałogowe łodzie podwodne, o których pisałem w poprzednim poście, będą aż „gejmczendżerem”, ale bez wątpienia ułatwiają przemyt.
Jak napisano, jedna kosztuje ca 50 tysięcy dolarów. Tyle (albo i więcej) oferuje się dokerom w Antwerpii, Amsterdamie i Rotterdamie, za samo postawienie kontenera z bananami (i kokainą) blisko ogrodzenia. A przecież hurtownicy muszą najpierw skłonić lub zmusić do współpracy firmę, która rzeczywiście eksportuje banany od pewnego czasu, bo kontener z firmy „krzak”, pierwszy i ostatni, prawie na pewno zostanie prześwietlony.

*
W poście otwarcia   
https://forum.lem.pl/index.php?topic=2350.msg100250#msg100250

cytowałem fragmenty tego artykułu:         
https://wyborcza.pl/7,75399,30992468,biale-tsunami-zalewa-francje-panstwo-dusi-hydra-narkobiznesu.html#S.TD-K.C-B.4-L.1.duzy

"Białe tsunami" zalewa Francję. Państwo dusi hydra narkobiznesu
22.05.2024, 06:01
Marta Kiełczewska-Konopka, Paryż

"Francję zalewa kokaina, rosną przemoc i korupcja. Stabilność instytucji państwa jest zagrożona. Druzgocący raport senatu upubliczniono akurat w dniu spektakularnej ucieczki dealera.

Dealer nie tyle uciekł, co został odbity z transportu.
Zginęło dwóch strażników, a trzech zostało poważnie rannych. 

https://en.wikipedia.org/wiki/Mohamed_Amra

Bardzo istotnym elementem problemu jest to, że znaczną część, a prawdopodobnie większość  narkotyków w Europie Zachodniej dystrybuują muzułmańskie gangi.

Trudne (jeszcze trudniejsze niż rodzime) do zwalczania, bo działają w ramach struktur klanowych.

Jak napisała dziewiątka premierów w swoim liście:

https://www.governo.it/sites/governo.it/files/Lettera_aperta_22052025.pdf

Others have come and chosen not to integrate, isolating themselves in parallel societies and distancing themselves from our fundamental values of equality, democracy and freedom. In particular, some have not contributed positively to the societies welcoming them and have chosen to commit crimes. [bold mój -C]

A te przestępstwa to w ogromnej części handel narkotykami.

**
Legalizacja kokainy w Polsce prawie na pewno spotkałaby się z wielkim oburzeniem w Unii, chociaż w tej sprawie Unia nie ma prawa veta.
Ja, nawet gdybym miał taką możliwość, nie proponowałbym rozpoczęcia rozmów na ten temat z Unią dziś (ani jutro, ani pojutrze.)

Na dziś (i następne ca pięć lat) najwyższy priorytet powinna mieć kwestia wspólnej obrony przed Rosją (w tym zwiększenia wsparcia dla Ukrainy).

*
W międzyczasie produkcja i dostawy kokainy i innych narkotyków prawie na pewno będą rosły.

Muzułmańskie (głównie) gangi w Szwecji, Francji, Belgii, w Niemczech, nie przestaną walczyć o terytoria. (Jakieś okresowe rozejmy i podziały terenów nie są wykluczone, ale to prawie na pewno nie będzie trwałe zjawisko).   
 
« Ostatnia zmiana: Września 20, 2025, 08:32:01 pm wysłana przez Cetarian »

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 14038
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #34 dnia: Września 21, 2025, 10:43:34 am »
Ale o ile drożej? O 5%/10%/15% drożej, czy o 200%, czyli za „3x”?
Jeśli Cię to naprawdę interesuje to jeśli chodzi o moją branżę możesz porównać cenę 1 m2 wytworzonego przez państwo (oczywiście doliczając to co "dała" Unia czy inne finansowanie) z ceną 1 m2 budowanego prywatnie (czyli z założeniem zysku)*. Wyjdzie Ci między 50 a 100%. Mnie się nie chce bo ja to widzę.

Cytuj
Jeżeli można to (coś) zrobić za jedno „x”, to dlaczego w przetargu nie wystartuje żaden potencjalny wykonawca, oferując 1,1”x”, 1,2”x” albo 1,3”x”?
Rzucasz tym iksami, nie podając żadnych dowodów, choć przykładów masz „tysiące”.
Jestem leniwy. Natomiast na Twoje pytanie odpowiedziałem już dawno tym jednym przykładem - pamiętasz, monitory miały być "bezramkowe" a ściana wizyjna "bezszwowa", bo tak sobie pomyślał urzędnik płodzący na nie SIWZ (spec. istotnych warunków zamówienia) - a nie mający większego pojęcia o potrzebach tego, który owego przedmiotu potrzebował. Przypominam też, że owa ściana wizyjna była trzeciorzędnym elementem zamówienia. To niewinne a niepotrzebne słowo** spowodowało, że cena zestawu monitorów nie tylko zrobiła się nieracjonalna w stosunku do funkcji, którą miały pełnić (i w czym ramka szer. 5 mm nie miała znaczenia), ale także przez to suma zamówienia przewyższyła środki przewidziane przez zamawiającego na ten przetarg, wobec czego zmuszony był przetarg unieważnić***, okno finansowania się zamknęło i musieli czekać aby znaleźć następną sposobność finansowania tego zakupu zewnętrznymi środkami.

I teraz roztłumaczając gwiazdki:

* - zastosuj rachunek ciągniony a nie tylko bezpośrednich kosztów, uwzgledniający wynikające z urzędniczych procedur opóźnienia, powodujące, że ten 1m2 powierzchni u "Kowalskiego" zostanie oddany do użytku po 1 roku, a "państwowy" może po 2 latach. Oddany do użytku, czyli "Kowalski" będzie płacił podatek od nieruchomości (przed odbiorem się nie płaci), zatrudni ludzi (czyli powstaną miejsca pracy), będzie płacił podatki od swojej działalności. Ile w związku z tym państwo straciło pieniędzy, ponieważ "państwowy" budynek budował się rok dłużej? "Rok" to raczej eufemizm.

** - SIWZ nie można zmienić po ogłoszeniu przetargu. Trzeba unieważnić postępowanie i ogłosić ponownie z zachowaniem terminów.

*** - próbował zamawiający zgodzić się na monitory z ramką, ale patrz ** - oferenci, którzy złożyli oferty zgodne z SIWZ natychmiast zaprotestowali i z całą pewnością wygraliby w sądzie, bo bezramkowość to był "istotny warunek". Jak nie masz z tym styczności, to nie masz zielonego pojęcia jak nagminnie oferenci, którzy nie wygrali danego przetargu oprotestowują go, wydłużając tym samym procedurę (patrz * i rachunek ciągniony), bo nikt nie zacznie wydawać państwowych czy samorządowych pieniędzy póki rozstrzygnięcie przetargu nie stanie się ostateczne. Oczywiście pewna ich część ma rację, ale większość robi to dla zasady, ponieważ nie ma żadnego mechanizmu obciążania kosztami przeciągniętego postępowania oferentów, którzy oprotestowali przetarg na zasadzie "a może się uda".

Jak to przeanalizujesz to zobaczysz, dlaczego nikt nie da ceny realnej, za którą z zyskiem "Kowalski" wybudowałby i sprzedał "Nowakowi". Bo "państwowego" NIE DA SIĘ zrobić taniej, aczkolwiek ten wzrost ceny nie przekłada się na wzrost jakości, to jest para w gwizdek.

Cytuj
Zadałem pytanie: „Jaki procent środków unijnych został utracony z powodu sytuacji takich, jaką opisałeś?” Nie odpowiedziałeś, w związku z tym przyjmuję robocze założenie, że to był marginalny problem.
Założenie jest błędne. Mnie się nie chce szukać, bo ja to widzę na co dzień. A jak jesteś zainteresowany to sobie poszukaj.

Cytuj
To wymień, proszę, tych kilka innych funkcji które, twoim zdaniem, państwo powinno wykonywać.
Wymień wszystkie.
Jak już mówiłem, jestem leniwy. Więc, odnośnie do tematu wątku, powiem tylko, że na pewno państwo nie powinno dystrybuować narkotyków wśród obywateli w celach "rekreacyjnych" a następnie, prędzej czy później, funeralnych.

Cytuj
W szczególności, skoro jesteś tak zaciętym przeciwnikiem przetargów, wyjaśnij, kto i w jakim trybie powinien, twoim zdaniem, podejmować decyzje w sprawie budowy dróg i mostów?
Oczywiście, tylko najpierw wskaż, gdzie oświadczyłem, że jestem przeciwnikiem przetargów.
« Ostatnia zmiana: Września 21, 2025, 11:23:58 am wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Cetarian

  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 358
    • Zobacz profil
Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #35 dnia: Września 21, 2025, 10:39:04 pm »
W szczególności, skoro jesteś tak zaciętym przeciwnikiem przetargów, wyjaśnij, kto i w jakim trybie powinien, twoim zdaniem, podejmować decyzje w sprawie budowy dróg i mostów?
Oczywiście, tylko najpierw wskaż, gdzie oświadczyłem, że jestem przeciwnikiem przetargów.

Wniosek był napisany wyraźnie: państwo wszystko robi drożej.

Z kontekstu wynika, że w tym przypadku drożej, to źle, bo można by zrobić to samo – bez pogarszania jakości i taniej.
Stąd pytanie: jak?   

Tak właśnie działa państwo. Wszystko co państwo robi, jest sowicie opłacone i horrendalnie przepłacone.

Wszystko” „przepłacone” i  to „horrendalnie”.
Jeśli wszystko, to także drogi i mosty.

*
Kryminał możesz sobie przekartkować, albo wręcz przeczytać pierwszy rozdział, żeby się dowiedzieć, kto zginął, a potem od razu ostatni, żeby stwierdzić, kto zabił.
 
Czytanie ze zrozumieniem” jest jedyną sensowną opcja, jeśli się czyta dokumenty (szeroko rozumiane, w tym instrukcje obsługi czy ulotki dołączane do leków)

Tym bardziej, jeśli się czyta warunki przetargu.

Polska jest w Unii dwudziesty drugi rok, od pierwszego maja 2004 roku.

Było mnóstwo czasu, żeby zrozumieć obowiązujące procedury.

Skoro w warunkach były monitory bez ramek, to oferty powinny być na monitory bez ramek.

Napisałeś, że kwota przetargu to było 15 milionów złotych.

Pytanie, ile czasu oferenci przeznaczali na analizę dokumentacji?

Tzn. czytanie ze zrozumieniem.

Niektórzy, w tym autor „najlepszej oferty, ale z ramkami”, ewidentnie za mało.

Twierdzisz, że zły urzędnik dopisał „bez ramek”.

Ale, jeśli dobrze rozumiem, ściana wizyjna bez ramek jest lepsza … bo nie ma ramek.

monitory miały być "bezramkowe" a ściana wizyjna "bezszwowa", bo tak sobie pomyślał urzędnik płodzący na nie SIWZ (spec. istotnych warunków zamówienia) - a nie mający większego pojęcia o potrzebach tego, który owego przedmiotu potrzebował.

To konkluzja chyba jest taka, że należy konsultować warunki z przyszłym użytkownikiem?

A Ty, serio, jak zepsują Ci się buty, to od tej chwili będziesz zwolennikiem chodzenia na bosaka? Dowolna rzecz, jaką zajmie się państwo, wychodzi drożej/gorzej, niż gdyby się tym zajął ktoś nieobudowany prawem zamówień publicznych i innymi tego rodzaju

Z tego co piszesz wynika, że to ty masz podejście typu, „Ponieważ kiedyś chirurg zaszył w pacjencie chustę [albo jakiś sztuciec], to należy wyburzyć szpitale”.

Taki przypadek – zaszycia chusty – rzeczywiście wydarzył się w Polsce ca 20 la temu.
Od dawna o niczym takim nie czytałem, więc domyślam się, że poprawiono procedurę.
Być może pielęgniarki-instrumentariuszki liczą wszystko, co powinno zostać na zewnątrz pacjenta, komisyjnie (albo przynajmniej robią to dwie osoby, bo komisja zaczyna się chyba od trzech).

Zapewen należałoby wprowadzić jakieś zmiany w warunkach, czy raczej sposobach rozstrzygania przetargów.

Pytanie: Jakie konkretnie?

Twoja teza była taka „Przez głupie ramki nie wykorzystano 15 milionów złotych”         

Ale czy to znaczy, że, twoim zdaniem, warunki przetargów należy odtąd dzielić na „głupie” (do zignorowania?) i „niegłupie” – do spełnienia?

To oczywiście byłby absurd.

Jeżeli ktoś nie potrafi przeczytać warunków przetargu ze zrozumieniem, to powinien sobie znaleźć jakąś łatwiejszą robotę.

Spotkałeś się może kiedyś z takim angielskim zwrotem „Read the fine print”?
Przypuszczam, że raczej tak.
To zalecenie ma sens, nawet jeśli ktoś kupuje np. traktorek ogrodowy za kilka/kilkanaście tysięcy złotych, a co dopiero, jeśli ubiega się o kontrakt na piętnaście milionów złotych. 

W szczególności, skoro jesteś tak zaciętym przeciwnikiem przetargów, wyjaśnij, kto i w jakim trybie powinien, twoim zdaniem, podejmować decyzje w sprawie budowy dróg i mostów?
Oczywiście, tylko najpierw wskaż, gdzie oświadczyłem, że jestem przeciwnikiem przetargów.

No, tu oświadczyłeś:

Wszystko co państwo robi, jest sowicie opłacone i horrendalnie przepłacone.

Bo przecież państwo („samorząd, whatever”) prawie wszystko co robi, zleca/kupuje, organizując przetargi.
No, ale jeśli nie jesteś przeciwnikiem przetargów (wszystkich, wszędzie i zawsze), to wyjaśnij, które są słuszne, a które nie, i dlaczego.
   
**
Jak już mówiłem, jestem leniwy. Więc, odnośnie do tematu wątku, powiem tylko, że na pewno państwo nie powinno dystrybuować narkotyków wśród obywateli w celach "rekreacyjnych" a następnie, prędzej czy później, funeralnych.

No, to wiemy od dawna, tylko argumentów brak.
Poza ogólnikami.

- pokaż mi, co w ogóle nasze państwo umie zrobić zgodnie ze wstępnymi założeniami jakie sobie samo postawiło i tego nie spieprzyć,

No, państwo bardzo dobrze sobie radzi z nadzorem farmaceutycznym. A skoro ogarnia kilka czy może nawet kilkanaście tysięcy preparatów, to tym bardziej poradziłoby sobie z legalnym obrotem kilkoma czy kilkunastoma substancjami psychoaktywnymi.

Artykuł z dnia wczorajszego:

https://www.theguardian.com/world/2025/sep/20/insane-journeys-inside-the-narco-subs-that-cross-oceans-carrying-hundreds-of-millions-of-pounds-of-cocaine

O mini łodziach podwodnych (a ściślej pół-zanurzalnych „semi-submersibles”) (jeszcze załogowych)
ale przytaczam tylko fragment o cenach:

“A kilo of cocaine could be bought for $1,000-$2,000 (£740-£1,480) on Brazil’s border with Colombia, the world’s top cocaine producer. In Europe, where consumption is soaring, the same amount could be sold for about $60,000. A sub that successfully smuggled 5 or 6 tonnes of the drug to Europe could net its owners $200m-$250m.”

Pisałem, w maju ubiegłego roku:


https://wyborcza.pl/7,75399,29061514,kolumbia-mysli-o-legalizacji-kokainy.html#S.embed_article-K.C-B.1-L.3.zw

Kolumbia myśli o legalizacji kokainy

24.10.2022, 11:59

Maciej Stasiński

„Kolumbia bije rekordy upraw koki i eksportu kokainy. Prezydent uważa, że jedynym wyjściem jest jej legalizacja.
Od dawna wiadomo, że globalna wojna z narkotykami rozpoczęta w latach 60. ubiegłego wieku, oliwiona miliardami dolarów wydawanymi przez budżety państw i wspierana przez ONZ, przyniosła tylko niebywały rozrost bandyckich gangów, bestialskiej przemocy i bajecznych fortun zbitych na produkcji i szmuglu.
[bold mój – C.] Nigdzie nie widać tego lepiej niż w Kolumbii, największym producencie kokainy na świecie.
Według ostatnich danych ONZ Kolumbia właśnie pobiła rekord powierzchni upraw krzewów koki, z której wyrabia się kokainę, oraz kolejny rekord w produkcji i przemycie rafinowanego narkotyku do USA i Europy, gdzie się go przede wszystkim konsumuje.     

Chodzi mi legalizację sprzedaży kokainy w sytuacji, gdyby była legalnie dostępna w hurcie po tysiąc, czy dwa tysiące dolarów za kilogram.

A, jak już kiedyś pisałem, szacuję, że hodowana w Polsce, w szklarniach, nie kosztowałaby więcej.

Więc państwo kupowałoby kokainę za jednego czy dwa dolary za gram i sprzedawało za 60 dolarów (ewentualnie za 55, albo za 50 dolarów).

Wyjaśnij zatem w jaki sposób, straszne państwo, które, twoim zdaniem, „niczego nie potrafi nie spieprzyć”, wygenerowałoby jakieś gigantyczne koszty zbliżone do ceny detalicznej?

Zwracam uwagę, że kokaina nie występuje w dwóch postaciach, z ramką lub bez ramki.
Może być tylko czysta lub zanieczyszczona.

Szacowałem poprzednio, że Pfizer (przykładowy, albo jakaś inna big pharma) wziąłby za oczyszczenie, porcjowanie i pakowanie, nie więcej niż dolara za gram.
Czyli gotowy produkt kosztowałby dwa-trzy dolary za gram.

Do tego sieć dystrybucji.

Aptek w Polsce jest ponad jedenaście tysięcy.
https://www.termedia.pl/mz/Rynek-aptek-jest-restrykcyjny-i-przeregulowany,60509.html
„2017 r. w Polsce funkcjonowało 13 607 aptek. Zgodnie z najnowszymi danymi w styczniu 2025 r. liczba aptek spadła do 11 360, co oznacza, że w trakcie ponad siedmiu lat w Polsce zniknęło ich aż 2247”

Punktów dystrybucji substancji psychoaktywnych mogłoby być mniej, może dwa-trzy tysiące. Podtrzymuję tezę, że koszty całego łańcucha dystrybucji nie przekraczałyby ośmiu dolarów za gram (a prawdopodobnie byłyby znacznie mniejsze).

Więc zysk (nie przychód, zysk) wynosiłby około 40-45 dolarów na sprzedanym gramie.

Czy masz jakieś argumenty przemawiające za tym, że zysk byłby znacząco niższy?

*
Twierdzisz, że wiele osób się uzależni od legalnych narkotyków i „trzeba będzie im rozdawać towar za darmo”.

Ja jestem gotów rozmawiać o tym, co będzie dalej, ale ustalmy najpierw, jakie zyski przynosiłby państwu legalny handel narkotykami (i dlaczego to miałoby być mniej niż 40 dolarów na gramie).

Przy założeniu, że państwo miałoby na ten handel monopol.

Tzn. że kokaina byłaby albo produkowana w Polsce, w dobrze strzeżonych szklarniach, albo kupowana w Kolumbii, która się namyśliła i zalegalizowała produkcję.

Wydaje się przy tym logiczne i prawdopodobne, że gdyby Kolumbia się na to zdecydowała, to nie sprzedawałaby kokainy każdemu chętnemu, tylko właśnie wyłącznie państwowym monopolom, działającym w krajach, które zdecydowały się zalegalizować obrót kokainą.

Ale nawet gdyby sprzedawała każdemu, na zasadzie „róbta, co chceta”, to w mojej ocenie zyski państwowego monopolu nie spadłyby znacząco.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 14038
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #36 dnia: Września 22, 2025, 09:53:22 am »
Sorry, ale ja wysiadam. Ja w tym siedzę, widzę to i pływam w tej mętnej wodzie - ale nie chce mi się w tym grzebać, zwłaszcza, że nie mam na nic wpływu. Wszystko co istotne powiedziałem a kwestia czy państwo "robi" drożej czy taniej i tak jest drugorzędna wobec pomysłu, aby dystrybuowało chętnym narkotyki.

PS - ot masz przykład się nawinął. Jak pamiętasz albo nie, bo może to Ciebie nie interesowało, państwo wymyśliło tanie mieszkania celem zażegnania "kryzysu mieszkaniowego" - ciągnącego się mniej więcej od IIWŚ. Państwo zmusiło podległe spółki (PKP, Lasy Państwowe i in. takie) do przekazywania posiadanych w zasobie terenów do puli Mieszkanie+. Czyli ziemia była "za darmo". Potem państwo "wybudowało" (oczywiście przepłacając wedle schematu z poprzedniego postu) jakąś liczbie tych "tanich" mieszkań, zresztą w bardzo mikroskopijnej liczbie jak na zamiary.

Efekt jest tu: https://wyborcza.biz/biznes/7,147758,32260047,panstwo-gorsze-niz-rentier-fatalne-umowy-wysoki-czynsz-i-brak.html?_gl=1*duic39*_gcl_au*NDk5ODcwMDk5LjE3NTY5ODA3ODE.*_ga*OTQ1NTI5NjkuMTY2MjUzOTIyMw..*_ga_6R71ZMJ3KN*czE3NTg1MjY1NTEkbzE4NTAkZzAkdDE3NTg1MjY1NTEkajYwJGwwJGgw#s=S.TD-K.C-B.2-L.1.duzy

... a jak nie masz dostępu to początek zacytuję:

PiS wpuściło nas na minę, a państwo nadal jest bezsilne w rozwiązaniu naszego problemu - mówi Sandra, lokatorka Mieszkania Plus. Wtórują jej lokatorzy innych osiedli wybudowanych w ramach tego programu. Flagowy pomysł PiS okazał się kompletną klapą, a ludzie tkwią w pułapce, z której, jak twierdzą, nie ma wyjścia.

Krótkie wprowadzenie. Mieszkanie Plus to jeden z najważniejszych programów rządu PiS. Prezes partii Jarosław Kaczyński zapowiedział go w 2016 r. Mówił wtedy, że „własne mieszkanie albo mieszkanie wynajęte jest warunkiem normalnego życia, podstawowym prawem człowieka, warunkiem założenia rodziny". Słowem: mieszkanie prawem, nie towarem. Przynajmniej według politycznych zapowiedzi. Mieszkanie Plus miało pomóc osobom w luce czynszowej: za bogatym na mieszkania socjalne czy komunalne, ale za biednym na kredyt. W budowanych przez państwo lokalach mieli mieć niski, stabilny czynsz lub wybrać opcję z dojściem do własności, czyli płacić comiesięczne raty, by w końcu stać się właścicielami lokali. PiS obiecywał 100 tys. mieszkań rocznie. Na szczęście powstało ich o wiele mniej.

Bartłomiej jest jedną z pierwszych osób, które zamieszkały w Mieszkaniu Plus w Mińsku Mazowieckim. Dziś, jak twierdzi, wiele z tych osób, które zdecydowały się wejść do programu PiS, opuściło już lokale, bo nie było ich stać na utrzymanie. A koszty są niemałe.
Sandra Białek-Pawłowska, która zakwalifikowała się do programu w Radomiu, płaci za 72 m kw. 2080 zł czynszu. To opłata za wynajem, jaką pobiera PFR Nieruchomości, państwowa spółka zarządzająca Mieszkaniami Plus. Do tego dochodzi czynsz administracyjny – 580 zł, w który wliczone są opłaty eksploatacyjne, w tym za sprzątanie klatek schodowych i terenu wokół bloków. I jeszcze moje rachunki w kwocie 1150 zł miesięcznie. Cała moja faktura opiewa więc na 3,2 tys. zł – mówi.

Ze względu na niskie dochody Sandra kwalifikuje się do otrzymywania dopłat do czynszu w ramach programu osłonowego Mieszkanie na start. Otrzymuje kwotę 780 zł, więc rachunki wynoszą 2480 zł. Bartłomiej mówi, że tymi dopłatami ciągle zasłania się PFR Nieruchomości. Słyszymy, po co narzekamy, skoro są dopłaty. Są, ale jest haczyk. Gdyby te mieszkania nie byłyby nimi objęte, to czynsz byłby znacznie wyższy. Nierynkowo wyższy. Kwoty bez dopłat nikt by nie zapłacił, skoro może wynająć mieszkanie taniej na rynku – zauważa Bartłomiej. Rodziny z Katowic przyznają, że są lokatorzy, którzy płacą ponad 3000 zł miesięcznie co stanowi stawkę dwukrotnie wyższą niż w TBS-ach, trzykrotnie wyższą niż w mieszkaniach komunalnych, a nawet większą od stawek najmu na rynku komercyjnym.

Brak ochrony lokatorów. Wysoki czynsz w mieszkaniach przeznaczonych dla osób, którym miano ułatwić dostęp do mieszkań to jedno. Drugie to umowy najmu.
Państwo jest gorsze niż rentier – słyszę od mieszkańców. Jak wskazują, mają podpisane z PFR Nieruchomości umowy najmu instytucjonalnego. To umowy, które z najemcami mogą podpisywać przedsiębiorcy. Przy tego typu umowach nie obowiązuje ustawa o ochronie praw lokatorów, a to oznacza, że mają oni mniejsze prawa – łatwiej im wypowiedzieć umowę i łatwiej ich eksmitować.

Koniec cytatu.


Otóż jedynym realnym czynnikiem rozwiązującym problem mieszkaniowy w naszym kraju od upadku tzw. komuny są tylko i wyłącznie deweloperzy, pracujący tylko i wyłącznie dla zysku a więc zmuszeni do tego, aby wybudować taniej niż zapłaci kupujący - na których zresztą, zamiast im dziękować, wiesza się powszechnie psy, bo modnie jest narzekać na "patodeweloperkę".
« Ostatnia zmiana: Września 22, 2025, 11:16:14 am wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Cetarian

  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 358
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #37 dnia: Września 26, 2025, 09:47:48 pm »
Sorry, ale ja wysiadam. Ja w tym siedzę, widzę to i pływam w tej mętnej wodzie - ale nie chce mi się w tym grzebać, zwłaszcza, że nie mam na nic wpływu. Wszystko co istotne powiedziałem a kwestia czy państwo "robi" drożej czy taniej i tak jest drugorzędna wobec pomysłu, aby dystrybuowało chętnym narkotyki.

Nic na siłę oczywiście.

W związku z tym odkładamy kwestie legalizacji lub nie narkotyków

Ale proponuję, żebyś wyjaśnił swoje stanowisko w kwestii przetargów.

Wygłosiłeś płomienną (i pisemną) tyradę przeciwko przetargom, to znaczy teoretycznie przeciwko konkretnemu przetargowi, którego elementem była ściana wizyjna z monitorów bez ramek, ale nic tam nie było powiedziane, że to jest jakiś wyjątek od reguły, wręcz przeciwnie, w jednym z maili napisałeś że „wszystko co państwo robi, jest (…) horrendalnie przepłacone.”

Natomiast, kiedy zapytałem, kto i w jakim trybie powinien podejmować decyzje na przykład w kwestii budowy dróg i mostów, skoro nie powinno być przetargów, bo jesteś ich przeciwnikiem, to zapytałeś, gdzie napisałeś, że jesteś przeciwnikiem.

Z kontekstu tyrady przeciwko urzędnikowi, który napisał „bez ramek”, jednoznacznie wynikało, że jesteś generalnie przeciwnikiem przetargów.

Ale, jeśli jest inaczej, to
wyjaśnij jak jest,
których przetargów jesteś przeciwnikiem, a których nie.

System drogowy to jest sui generis naturalny monopol, więc raczej trudno sobie wyobrazić żeby prywatny inwestor zlecał drogi i mosty, a generalnie wszystko, czy prawie wszystko, co robi państwo, robi, zlecając te działania w postaci przetargów.

Napisałeś też, że nie jesteś zwolennikiem (wyłącznie) prywatnej służby zdrowia (chociaż byłoby cię na nią stać), więc skoro szpitale są państwowe, to są budowane (jeśli są), albo remontowane (częściej) też w trybie przetargu.
I tak dalej.

Dorzuciłeś znowu marginalny przykład budowy mieszkań przez państwo.

W związku z tym ponawiam pytanie o drogi, mosty i inne (niemarginalne) inwestycje, które, twoim własnym zdaniem, państwo powinno wykonywać i nie oddawać tych obszarów prywatnym inwestorom, prywatnym przedsiębiorcom.


maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 14038
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #38 dnia: Września 27, 2025, 05:16:21 pm »
Niczego nie mówiłem przeciw przetargom jako takim. Przetarg jest najlepszą formą wyboru produktu. Formę przetargu stosuje każdy rozsądny człowiek w życiu prywatnym i każdy prywatny inwestor z jakim miałem do czynienia. Rzecz w tym, że kiedy idziesz kupić spodnie ważysz różne kwestie:
- czy już kupowałem w tym sklepie/tej marki i jak się nosiły (na przykład, czy po pierwszym praniu się nie zbiegły i nie były do wyrzucenia),
- chcesz na nie wydać do 200 zł ale jak Ci się szczególnie spodobają to wydasz 210 bo uważasz, że to rozsądne,
- chciałeś kupić spodnie z mankietami ale w sklepie widzisz, że to chyba niemodne i bez sensu, więc kupisz bez mankietów.

Teoretycznie adekwatna ustawa pozwala to częściowo przenieść na grunt zamówień publicznych:
- można przyznać punkty za posiadane doświadczenie (np. za realizację każdego zbliżonego projektu o podobnej wielkości)
- można przyznać punkty za dodatkowe deklaracje - np. długość gwarancji, czas realizacji.

Nie można pod wpływem ofert i ich analizy powiększyć przeznaczonej sumy (trzeba ogłaszając przetarg mieć wyznaczoną nieprzekraczalną sumę (nieznaną startującym),
Nie można w trakcie zmienić istotnych warunków zamówienia (np. że monitory mają być bezramkowe).
To znaczy można - trzeba unieważnić postępowanie i podejść jeszcze raz - jakieś 2 czy 3 miesiące (o ile jeszcze okno finansowania się nie zamknie)

W praktyce gros przetargów realizowanych jest w formule "100% cena" - to znaczy jedynym parametrem branym pod uwagę jest oferowana cena. To m.in. oznacza, że jeśli ktoś spełnił warunki przystąpienia do przetargu TO NIE MOŻNA go nie wybrać dlatego, że np. "powszechnie wiadomo", że nie wywiązuje się z umów. Albo dlatego, że oferuje zbudowanie reaktora jądrowego w 10 dni a nikt nie słyszał, aby dotąd jakiś zbudował.

Szczytowym osiągnięciem jest "zaprojektuj i wybuduj". To znaczy, że ogłaszający przetarg w zasadzie nie bardzo wie, co w szczegółach chce wybudować (bo nie ma projektu, w którym to jest detalicznie określone), tylko mniej więcej opisuje przedmiot, że np. potrzebuje przedszkola na 30-ro dzieci. Do tego  jeszcze "100% cena" - i voila. Kto da taniej. A czy będzie tam pomieszczenie na leżaki i suszarka do pieluch w takim miejscu, żeby wszyscy nie musieli wąchać, że się suszą - to już detal (to są bardzo ważne rzeczy w przedszkolu). Ważne, żeby była sala na 30-ro dzieci.

Tak więc rzecz w tym, że jak Ty kupujesz spodnie to posługujesz się rozumem i doświadczeniem więc Twoja "specyfikacja istotnych warunków zamówienia" jest dobrze przemyślana a poza tym jesteś elastyczny. To Twoje pieniądze i o nie dbasz. Albo nie, ale to Twoja sprawa. Natomiast w publicznych przetargach często ta specyfikacja to kompilacja z internetu bez wkładu własnego i w ogóle bez  przestudiowania problematyki co w ogóle się zamawia i dlaczego. To jak z socjalizmem. Idea jest dobra, tylko dlaczegoś nie wychodzi. Najprościej zarządza się cudzymi pieniędzmi.

Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).