to mógłby być zaczontek ciekawej powieści - która w mniej toporny sposób łączy Yeti, UFO i głupotę rządzących;))
Racja, i niejeden autor SF chciałby pewnie taką powieść wymyślić i napisać. Ale czy byłaby to dobra powieść Lema? Bez solidnych przeredagowań wyszłaby - mam wrażenie - rzecz mało lemowska, bardziej pasująca do braci Strugackich w stanach średnich, albo - chwilowo wyjątkowo przyziemnego jak na niego - Dicka. No, chyba, że zamiast typowej fantastyki
naukawej dostalibyśmy jakieś ostrzejsze pójście w ślady wspomnianego Gombrowicza (i w okolice kafkowatego "Pamiętnika..."
*).
* Zdaje mi się, czy to właśnie zasugerowałaś pisząc o
zaczontku?