Argumentum ad sraczkum podobnie jak ad Hitlerum kładzie dyskusję.
Nie sądzę, by żarty kładły jakąkolwiek dyskusję, a bywa że odświeżają myślenie. Zresztą, ta akurat metafora ma wiele wspólnego z tematem bo dotyczy konieczności wyboru dolegliwości w perspektywie jakościowej jak i czasowej. A to właśnie główne zajecie polityków, przynajmniej obecnie.
Bo jeśli leki przeciwko rozwolnieniu powiększają nadciśnienie, to jesteśmy w czarnej ...
Mniejsza - problem główny, jak go postawiłeś - dlaczego politycy różnych stajni i maści zachowują się podobnie zakładając mniejszą niż głoszona siłę rażenia pandemii (bo jej zupełnego braku nikt chyba nie twierdził).
Nie wiem, wiem że gdyby taką receptę stworzyć to i Nobel mało.
Więc jej nie stworzymy.
A gdyby nawet, przypadkiem ...bałbym się o życie

Rozumiem, że dotychczas wrzucone elementy - preferowane działania bezpieczne dla siebie, a takimi są właśnie stadne - Cię nie przekonują.
Wybór doraźnej, namacalnej korzyści przed tą w dalszej perspektywie i w dodatku iluzoryczną jako stała polit-zachowań, też nie.
Co tu można dorzucić... - łatwość rządzenia w warunkach zamknięcia, większe poczucie wladzy? Ktoś zwrócił mi uwagę, że ogłaszając kolejne restrykcje minister z premierem mieli taki dziwny wyraz twarzy... na nim rodzaj satysfakcji...jakby sprawiało im to ukrytą radość?
I też tak popatrzyłem w ekran...coś w tym spostrzeżeniu , choć subiektywnym, było. A po cóż zostaje się politykiem? Tylko poproszę bez wyświechtanych sloganów...

Odpowiedź na te pytanie przybliży do wyjaśnienia Twojego.
A masz jakieś swoje propozycje? Czy tylko metodą sokratejską ... etc. za język ciągniesz?