Moi drodzy. Tytułem wyjaśnienia zajść sprzed 2 tygodni. Jak wiecie przez dość długi czas byłem tu pożal się Boże namiestnikiem centrali, czyli adminem, co stało się dla mnie nieco znienacka, a co z jednej strony wbiło mnie w dumę a z drugiej zrodziło wynikające z mego życiowego doświadczenia przekonanie, że zarządzaniu duszami nie podołam - ponieważ bez nadmiernej skromności uważam siebie za społecznego idiotę - to jest nigdy nie czuję, co ludziom w duszy piszczy.
Jakoś to się kołatało, ponieważ powiedziałem sobie, że jako admin mogę mniej od zwykłych użytkowników, dlatego też pozostałem głuchy na rozmaite naciski, aby tego lub owego "naprostować". Starałem się, choć pewnie nie do końca z sukcesem, nie zdradzać też swoich własnych animozji. Uwierzcie mi, że wiele postów skasowałem po napisaniu, uznając, że jako admin nie powinienem. Nie chcę tu wymieniać nicków osób, które przez innych zostały nazwane czy uznane za trolli i zgłoszone do odstrzału, bo nie to chodzi. Ani nicków tych osób, które takowe zgłoszenia słały. Część tego a nawet większość można znaleźć wciąż na forum, bo było napisane otwartym tekstem. Inne rzeczy dostawałem na PM. Tym niemniej uważałem, i uważam nadal, że na forum kulturalnych ludzi jedyne przyczyny, dla których ktoś może być sztorcowany czy zbanowany jest chamstwo lub niszczenie forum. Z pozostałymi rzeczami inteligentni ludzie powinni radzić sobie we własnym zakresie, tak jak z zakupem książek i doborem zapraszanych do domu ludzi.
W tym miejscu muszę wspomnieć z nicka jednego użytkownika - Stanisława R. W mojej ocenie użytkownik ten celowo zachowuje się niezgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami, że wymienię "pańszczyznę", ale nie tylko. Trudno mi orzec, czy tak ma, czy to poza, ale faktem jest, że jego sposób bycia było mi niezmiernie trudno zaakceptować na początku. Sytuację zmieniło osobiste spotkanie. Piszę to, żeby było tzw. tło. To spotkanie nie zmieniło oceny sposobu jego bycia - uważam, że mógłby się trochę dopasować - ale z jakichś względów nie chce (nie uważam tego za powód do chwały ani cechę w jakimkolwiek ujęciu pozytywną). Tym niemniej na żywo jest to sympatyczny i sercowy człowiek, z którym, jak sądzę obustronnie, poczułem, że nadajemy na jednej fali.
W tym miejscu biorę na klatkę z piersiami wszystko, co można napisać o ewentualnej mojej pobłażliwości względem niego, a także o tym, że podtrzymywałem zasadniczo offtopiczne pogawędki. Tak pewnie było, ja nie jestem w stanie tego obiektywnie ocenić. Przyznaję, gęba mi się uśmiechała, że ni przypiął - ni wypiął Stanisław R. coś "głupiego" i od czapy napisał, a ja mu "mądrze" dokopię. Albo odwrotnie. Nie da się do końca rozdzielić maźka i admina. Zostałem tu, bo lubię to miejsce a nie dlatego, że niechętnie robię tu po godzinach dla zysku. Niestety, osoba Stanisława R. wzbudziła nie tylko u mnie kontrowersje i stała się ośrodkiem kolejnych wydarzeń.
W skrócie polegały one na tym, że pojawiły się monity wobec niego, aby został uznany za trolla, abym się z nim nie kolegował i tak dalej. Wyjaśniałem i podtrzymuję, że nie uważam, żeby Stanisław R. był trollem. Nie był nim nawet w tym sensie, w jakim widziałbym go jako niechętny mu użytkownik a nie admin. Ponadto jak otwarcie wyjaśniłem, nie życzę sobie, aby ktoś dobierał mi znajomych - i to także podtrzymuję. Tak się jednak stało, że te animozje doprowadziły do poważnego kryzysu forum, w efekcie którego popełniłem pierwszy duży błąd jako admin - na życzenie jednego z użytkowników usunąłem jego posty. Czyli zrobiłem to, co wymieniłem wyżej jako powód do działania admina - niszczenie forum. Byłem lojalny wobec tego użytkownika a nie forum.
W międzyczasie uczyniłem drugą osobę, którą wymienię z nicka - Q - moderatorem. Miałem nadzieję na odciążenie mnie z części technicznej roboty a przede wszystkim moderowanie na forum angielskojęzycznym, do czego jakoś straciłem serce. Przekazałem Q jedną rade - "jako moderator możesz mniej niż użytkownik". Byłem ostrzegany przed tym wyborem, ale wydawało mi się, że będzie dobrze. Przez jakiś czas na to wyglądało, choć muszę przyznać, że otrzymywałem sygnały, że Q poczyna sobie dość bezkompromisowo na PM. No cóż, patrz punkt 1 - jestem społecznym idiotą.
Sprawy się zagmatwały, kiedy - moim użytkownika zdaniem - Stanisław R. zachował się wobec mnie nie fair. Nie chodzi mi o wywlekanie tego, tylko był to moment, w którym "przestało mi się chcieć". Postanowiłem zrezygnować z admina. Nawet nie chodziło o to, że ten czy ów "jechał" po mnie, tylko Stanisław R. mnie po prostu rozwalił. Skrzat przystał na moją prośbę i nawet mnie nie objechał za to, że spuszczam szalupę, kiedy statek skierowałem na mieliznę. W efekcie nastąpiło co nastąpiło, tzn. Q zaczął z dnia na dzień rządzić.
Wielokrotnie pisałem do Q, przedstawiając mu, już jako nie admin, mój pogląd na sprawę. Miałem nadzieję, że to się naprostuje. Po drodze reaktywował się ten uczestnik, który wymógł na mnie usunięcie swoich postów - który forum opuścił przez S.R - po to tylko, żeby gros postów po reaktywacji poświęcić walce z S.R. No i nie powiem - pękłem. Któryś kolejny post Q, na zasadzie "to wina Tuska" - gdzie za Tuska podstaw S.R. spowodował u mnie reakcję alergiczną a może i wstrząs anafilaktyczny. Najpierw napisałem posty powyżej, a potem zwyczajnie poprosiłem, że również wymienię z atencją z nicka - Olę - o przyznanie uprawnień. Ola, sądzę, że wiem to dobrze, mogła z przyczyn osobistych ubić Q już dawno - ale myślę brała poprawkę na mnie i nie chciała. Zrobiłem to moment po tym, jak mogłem. Nie może być - IMO - celowego niszczenia ludzi na tym forum. Bo jak tak, to pierwszego należałoby zbanować Lema, każda jego książka jest "nie na temat" i w dodatku zaskakuje w każdym kolejnym czytaniu. Q jest P.T. użytkownikiem a los jego ewentualnych awansów jest "z wyboru" NIE w moim ręku. Z wyboru w cudzysłowie, bo co do zasady w ogólności w ogóle nie jest, gdyż centrala tu rządzi.
Wszystkie te wydarzenia, w tym moja reakcja na S.R są dziecinadą. Osobniczo to są może i ważne rzeczy, ale tak w ogóle fakt, że dorosłe dzieci się biją publicznie jest w najlepszym wypadku rozśmieszający, zwłaszcza, jeśli teoretycznie pod egidą i w imię Lema. Za tymi gierkami stoi serwer, za który płaci właściciel forum, dzięki czemu możemy (niektórzy z nas, bo chylę czoła przed powściągliwymi) uprawiać tę dziecinadę. Tak, płaci. Przelewa im pieniądze, żywą, ciężką kapuchę pro publico (nasze) bono.
Co do mojej przyszłości to sam nie wiem. Najchętniej byłbym znowu zwykłym maźkiem, ale trochę głupio to by wyglądało, utajony admin. Mnie, i nie tylko mnie przeszkadza ta czerwień przy nicku, ale tez śmieszne by było przefarbować się na niebiesko (co da się zrobić) a być "czerwonym". To se ne wrati, ta niewinność.