Z jednej strony, zużycie opony jest odwrotnie proporcjonalne do jej maksymalnego przebiegu na tej czy innej osi. Z drugiej, maksymalny przebieg osiąga się oczywiście wtedy, gdy pod koniec eksploatacji zyżycie wszystkich opon wynosi 100%. Z trzeciej zaś strony, ten warunek jest spełniony, gdy zużycie opony do zmiany pozycji jest dokładnie takie samo, jak po jej zmianie.
Hm, konkretne zużycie jednej i tej samej opony na przodzie (do zmiany) nie jest takie samo jak jej zużycie na tyle (po zmianie), z wyłączeniem szczególnego przypadku, w którym ogólne zużycie na przodzie i na tyle jest identyczne. Natomiast zużycie dowolnej opony na danej pozycji (przodzie lub tyle) musi być takie samo dla każdej z opon, skąd wniosek, że zmiana musi nastąpić w połowie drogi. Ale może to właśnie miałeś na myśli.
Trochę inaczej bym też ułożył równanie. Zużycie na danej pozycji to przebyta droga podzielić przez maksymalną drogę, jaką opona może przebyć na danej pozycji. Czyli zużycie na przodzie x = s/40, zużycie na tyle y = s/60. Ponieważ droga, jaką dana opona przebywa na przodzie jest równa drodze, jaką dana opona przebywa na tyle, to mamy równanie: 40x = 60y, i drugie równanie z założenia o całkowitym zużyciu opony podczas całej drogi: x + y = 1. Czyli trochę inaczej niż u Ciebie. Ponieważ szukamy drogi, to z obu układów wychodzi to samo, ale u Ciebie wyszło na to, że na przodzie, do zmiany, opona zużyła się mniej niż po zmianie, czyli na tyle, czyli w sumie odwrotnie niż w początkowych danych. Jeśli dobrze zrozumiałem...
Muszę przyznać, że zaczynałem z mniejszą ilością założeń i czterema równaniami z czterema niewiadomymi. Zaś założenie, że dla przebycia maksymalnej drogi wszystkie opony muszą być zużyte w 100%, na początku wydawało mi się nieco podejrzane. Wniosek z tego taki, że warto dobrze zastanowić się, zanim zacznie się liczyć
