Bo w tej powieści jest najwięcej Lema jako człowieka, jego emocji, przeżyć, dramatycznej biografii, osobistych dylematów...
Wplecionych raczej mimowolnie, nieplanowanie i przypadkowo, i prawdopodobnie dlatego Lem tak mocno się od niej poniewczasie dystansował. Stąd też niektóre ułomności konstrukcyjne, fabularne, nieprawdopodobieństwa itd.
Ale to wszystko tam podskórnie przebija, i od zawsze robiło na mnie niesamowite wrażenie - nawet jak czytałem za młodu, kiedy jeszcze o tej osobistej historii praktycznie nic nie wiedziałem. Dużo później przerobiłem Gajewską, Orlińskiego, i klocki zaczęły mi wskakiwać na miejsca.
Choćby wspomniana przez Ciebie scena na cmentarzysku robotów - fabularnie jest właściwie od czapy, i dopiero, jak się zrozumie, skąd się wzięła, to staje się jasne, dlaczego działa tak mocno. A działa nawet bez tej świadomości, pomimo całego jej "odklejenia".
I takich wątków jest więcej. Może niektóre tylko w moich wyobrażeniach i fantazjach, ale odbiór mam, jaki mam - i podnosi to dla mnie subiektywną wartość Powrotu bardzo, bardzo wysoko.