Tekścik o filmach na podstawie:
Fajny tekścik. Intrygująca wydaje mi się zwłaszcza sugestia, że Lem "Szpitalem..." stworzył czy też antycypował gatunek 
moralnego niepokoju ponad dwie dekady przed wiadomym wystąpieniem Wajdy i Zanussiego.
"Oczywiście, obie te powieści trzeba by przystosować do wymogów współczesnego odbiorcy – choćby włączając kobiety do załóg ekspedycji badających obce planety."
W wypadku "N." dałoby się pewnie bezboleśnie (jakie znaczenie ma płeć osób, które Rohan zobaczy na korytarzach statku, albo, które migną nam w czasie narad naukowców - tu nie umiem uciec od 
takich skojarzeń). W wypadku "Edenu"... Kto z załogi kwalifikowałby się Waszym zdaniem do 
obabienia? 

co nie zmienia faktu, że jednak  bez kobiet się nie udaje
Podążając tym tropem myślę sobie, że "Fiasko" nadałoby się na 
studium toksycznej męskości znacznie lepiej niż "Powrót...". Że kosztem oryginalnego sensu? Cóż, jak słusznie Majmurek zauważył - żadna z istotnych ekranizacji nie była wierna... 
