Kurcze, zawsze podziwialem matematykow. Zawsze sadzilem, zezyja w jakims bardziej uporzadkowanym swiecie niz ja - szary czlowieczek. Matematyka mnie zawsze interesowala, ale cos mi sie wydaje ze nie mam do niej jakos talentu. Mimo iz z matematyka mam teraz duzo do czynienia, poniewaz rozpoczalem studia na kierunku technicznym, to nadal potrafie tylko wykuc sie twierdzen i wzoro. Jestem jaby zwyklym rzemieslnikiem, ktory tylko odtwarza to co ma odtwarzac. Odczulem to niestety na ostatnim kolokwium. Dlatego tez z teoretycznych rozwazan "Glosu Pana" niewiele zrozumialem, choc bardzo chcialem i czytalem niektore fragmenty kilkakrotnie. Powiedzcie, szanowni matematycy, jak wy to robicie, ze potraficie ogarnac cala matematyke i jeszcze wszystko miec tak dobrze poukladane i zrozumiane?