Stanisławie, przecież napisałem co moim zdaniem się paliło i dlaczego pożar ogarnął cały budynek. Nie wiem od czego zaczął się pożar, to zapewne będzie w stanie stwierdzić dochodzenie. Każdy pożar zaczyna się od czegoś niewinnego i w takich budynkach przeważnie jest to wina któregoś mieszkańca (świeczka, farelka, choinka, koc elektryczny itd.). Dlatego że sam budynek (przestrzenie ogólnodostępne i techniczne) zwykle jest dość dobrze uodporniony (nie ma co się palić). Nie wiem jak było w tym budynku (piszą, że mieszkańcy byli przekonani, że poziom zabezpieczeń jest zły), ani nie wiem, jakie przepisy obowiązują w UK. W Polsce taki budynek zostałby zakwalifikowany pod względem wysokości jako wysokościowy (wyższej kategorii nie ma), pod względem wymaganej kategorii odporności pożarowej jako A (wyższej nie ma). W tak zakwalifikowanym budynku ściany mieszkania powinny zatrzymać pożar przez bodaj 60 minut. W takim budynku powinna być sygnalizacja pożaru, to znaczy że we wszystkich pomieszczeniach powinny być czujki pożarowe i aktywacja którejkolwiek z nich powinna spowodować alarm pożarowy. Musiałbym w tym miejscu zacząć grzebać w przepisach, ale tak na pamięć w takim obiekcie powinien być również system powiadamiania głosowego - to znaczy że z głośników powinny padać automatyczne komunikaty, które drogi pożarowe są drożne, którędy i w którą stronę uciekać - rządzi tym centralka powiadamiania na podstawie danych z czujek. Taka centralka oprócz wszczęcia alarmu w samym budynku powiadamia służby ratunkowe.
Tak więc gdyby to było w Polsce i wszystko byłoby zbudowane zgodnie z przepisami, to kilka minut po powstaniu pożaru w budynku wszyscy mieszkańcy byliby obudzeniu i otrzymaliby instrukcje, co robić. Ewakuacja takiego budynku trwa kilkanaście minut do półgodziny, jeśli idzie niezbornie (jeśli jest przetrenowana i nie ma paniki - mniej niż 5 minut). Ponieważ pożar nie powinien się rozprzestrzenić poza pomieszczenie czy mieszkanie w którym wybuchł przez 60 minut - jest nadto czasu, aby po usunięciu mieszkańców strażacy weszli z sikawką, podłączyli ją do wewnętrznego hydrantu i ugasili pożar w miejscu, w którym powstał. Taka jest logika projektowania takich obiektów. Najlepszym rozwiązaniem jest sytuacja, w której po wyjściu z każdego lokalu na korytarz ma się dwa kierunki ucieczki - dwiema różnymi klatkami schodowymi, dojście do których nigdzie się nie pokrywa ani nie krzyżuje. Wzorzec to prosty korytarz na który wychodzą lokale, mający na obu końcach klatki schodowe. Niestety w budynkach mieszkalnych przeważnie z innych względów często nie stosuje się tego schematu.
Żeby ludzie mogli uciec chroni się poziome (korytarze) i pionowe (klatki schodowe) drogi ewakuacyjne. Są one obudowane w takim obiekcie myślę że do dwóch godzin odporności pożarowej, zamykane samozamykającymi się drzwiami o odporności godzinnej. Ponadto w razie zadziałania systemu wykrywania pożaru do dróg tych tłoczone jest świeże powietrze, a usuwany od góry ewentualny dym. Na drogach ewakuacyjnych powinna panować taka sytuacja, jaką opisałeś słowami "beton się nie pali" - nie powinno tam być żadnych materiałów, wykładzin, okładzin, ram okiennych, które mogą płonąć lub np. tracić właściwości pod wpływem temperatury (spływać, kapać, wydzielać dym, zwłaszcza duszący). Tutaj logika polega na tym, że niezależnie od tego, że pożar w budynku wymknął się spod kontroli, to jeśli tylko człowiek dotrze na drogę ewakuacyjną, to bezpiecznie zejdzie na dół. Tymi samymi drogami, po usunięciu ludzi, poruszają się ekipy ratunkowe. Chroni się także szczególnie przestrzenie, które wiodą przez cały budynek pionowo jak kominy i są idealnym traktem do szybkiego rozprzestrzeniania się wyżej wymienionych gazów pożarowych, inicjujących pożar na kolejnych kondygnacjach - jak szachty instalacyjne, szyby wind itd. Tutaj również obudowa jest dwugodzinna, użyte materiały (kable, przewody) niepalne. Również drzwi przystankowe wind jak i drzwi kabinowe mają taką odporność. Ogień w takie przestrzenie nie może się przedostać, a jak się przedostanie, to nie ma się co w nich palić.
Do tego wszystkiego cały budynek podzielony jest na strefy pożarowe. Strefa pożarowa to jest część budynku, z której pożar nie powinien się wydostać - może się całkowicie spalić a ogień nie powinien się wydostać a budynek zawalić (przez określony czas). W takich obiektach jak budynki mieszkalne zwykle jest to kilka kondygnacji, czasem każda kondygnacja jest odrębną strefą. Ochrona stref (jak i zresztą poszczególnych stropów) polega też na tym, że ogień nie powinien się przenieść po ścianie zewnętrznej. W budynku wysokościowym fasada absolutnie musi być niepalna i nierozprzestrzeniająca ognia, a także musi mieć odporność pożarową (to znaczy nie może odpaść). Odpowiednio duży rozstaw w pionie między oknami zabezpiecza przed przejściem ognia na zasadzie, że płomień wychodzący z okna niżej liże szybę wyżej, ona wylatuje i zajmuje się lokal piętro wyżej. Fasady w takich obiektach są niemalże wyłącznie montowanymi z zewnątrz obudowami, naturalnie więc może tam wystąpić warstwa powietrza od wewnątrz między fasadą a właściwą ścianą - i konstrukcja fasady musi wykluczać istnienie takiego "komina" jak i możliwość przejścia pożaru między fasadą a ścianą.
Tak w olbrzymim skrócie to wygląda. Pożar najpierw nie powinien się wydostać z lokalu, przy czym powinien się aktywować system wykrywania pożaru, zostać wezwane służby, rozpocząć się ewakuacja. Gdyby pożar się wydostał z lokalu, drogi ewakuacyjne powinny pozostać drożne i czyste, a pożar nie powinien się rozprzestrzenić poza strefę pożarową. Budynek powinien posiadać zapas wody do gaszenia pożaru - ponieważ jest wysoki, to ciśnienie wody w sieci miejskiej zapewnia odpowiednie ciśnienie do kilku pięter. Dlatego taki obiekt zawsze ma pompy, tłoczące wodę na wyższe piętra (do celów bytowych, jak i pożarowych). Te pompy jak i wszelkie inne urządzenia przeciwpożarowe zasilane są spoza pożarowego wyłącznika prądu (bo jak strażacy zaczynają gasić, to muszą odłączyć budynek od zasilania, żeby nie poraził ich prąd). Wszystkie kable do urządzeń przeciwpożarowych mają również odporność pożarową, aby zapewnić zasilanie mimo, że po drodze są objęte pożarem. Dotyczy to również oświetlania awaryjnego, bo po odcięciu zasilania gasną światła i ludzie wpadliby w panikę w ciemności - dlatego drogi ewakuacyjne mają oświetlenie awaryjne i ewakuacyjne (te rozmaite strzałki z ludzikami), które świecą mimo zaniku zasilania. Często także drogi ewakuacyjne chronione są tryskaczami.
Trudno wydawać jakiekolwiek sądy na temat tego pożaru, zwłaszcza że po pierwsze to inny system prawny, a po drugie moja wiedza na temat budynków wysokościowych jest w praktyce żadna, bo takowego nigdy nie projektowałem. Tym niemniej jeden niezbity fakt jest taki, że fasada zdecydowanie rozprzestrzeniała ogień i chyba to był powód, dla którego spłoną niemal cały budynek (a część ocalałej fasady pokazuje, jak szedł pożar). Pożar zaczął się gdzieś na dole. Mogło to być na przykład w garażu - w takich obiektach są przeważnie wielokondygnacyjne garaże podziemne, takie garaże są wg polskich przepisów szczególnie chronione, bo samochody świetnie się palą a z natury rzeczy są to przestrzenie otwarte, po których pożar może hulać. Dlatego są one odcięte od kondygnacji użytkowych i wyposażone w tryskacze lub zraszacze.
Druga sprawa - jak na rzie liczba ofiar jest stosunkowo małą, co może świadczyć o tym, że ludzie mogli się ewakuować i generalnie nie było sytuacji odcięcia przez pożar. Ale to się może niestety zmienić po przeszukaniu obiektu.
@Ola - wieńce są stosowane powszechnie w Polsce mniej więcej od lat 50-tych. Wielka płyta zdecydowanie ma wieńce i ogólnie jest konstrukcyjnie projektowana na przetrwanie III wojny światowej
. Te wielkogabarytowe elementy po złożeniu są "monolityzowane" - w odpowiednich miejscach wlewany jest beton, który wiąże wszystkie elementy. Obawa o płytę dotyczy faktu, że ściany zewnętrzne są wieszane na hakach do konstrukcji, i że jak te haki pordzewieją, to płyty zaczną odpadać (a wiadomo jak było w PRL - nie było stali nierdzewnej - to dawali zwykłą, bo plan). Tym nie mniej nie stanowią one konstrukcji budynku, więc nawet jak odlecą, to budynkowi w sensie konstrukcji to nie szkodzi.