Dla mnie cytat rozdziału to jednak ten z E. - nikt się nie drapie jeśli go nie swędzi.
Warto zerknąć w przypisy - w istocie są to oddzielnie minieseje z nowymi myślami. Nie jest ich dużo, za to długie. W wydaniu G.W. str. 377.
Mieliśmy jakiś konkurs?
Też zwrócił moją uwagę. Ale to chodziło o początki nauki i technologii.
Teraz wygląda na to, że nawet jak nie swędzi to producenci wypuszczają wszelkiej maści "polepszacze" życia. I mają zespoły naukowców, które je opracowują.
A tam gdzie swędzi chorobowo - nie zawsze się opłaca drapać...
Rajt - doczytuję też od tyłu. Tam mniej Lema gawędziarza, który wychodzi w niektórych częściach
Summy.
Tam zresztą Lem "rozebrał" sferę Dysona, o której było wcześniej.
Przy czym - skala "Summy..." upoważnia do zadawania takich pytań - nie sposób nie zastanawiać się co dalej. Powiedzmy, że pojawią się tematy dla ludzkich mózgów już nie do obrobienia, ale rozwiązywalne dla maszyn (niekoniecznie, zresztą, takich, które trzeba zaraz o świadomość posądzać, asimovowskie Regulatory i układy zbystrowane to też dobry trop) - tu już zahaczamy o podrozdział o elektromózgach (dziś inaczej - od strony technicznej - sobie Sztuczną Inteligencję wyobrażamy i inaczej ją nazywamy), a zwł. o późniejszy fragment pt. "Hodowla informacji". Nie wydaje mi się by dało się powiedzieć na ten temat cokolwiek pewnego, ale nie sposób nie zadumać się choć na chwilę nad tym jak może to wyglądać, gdy wiedza naukowa przestanie być czymś na ludzkie głowy...
Jasne. Co do dalszych rozdziałów - nie wybiegam. Nawet tego jeszcze nie doczytałam.
Pewnie już w tej chwili nauka jest czymś wykraczającym poza ludzką głowę. W sensie, że wąskie specjalizacje przechodzą w międzydyscyplinarne, a liczba danych, które należy brać pod uwagę przekracza możliwości obliczeniowe jednostki.
Beprop: w październikowym
Świecie nauki był raport specjalny "Stan światowej nauki 2016". Nie o kresie możliwości itp. - artykuły dotyczyły trzech tematów:
- close-hold embargo - czyli manipulacji dziennikarzami naukowymi - w zamian za wcześniejsze info mają pozostać w całkowitej dyspozycyjności amerykańskiej agencji rządowej (FDA) - nie tylko tej agencji; dotyczy to także ośrodków naukowych. W praktyce dziennikarz nie może odkrycia skonsultować z innymi ekspertami.
- rozbieżności między instytucjami badawczymi prowadzącymi wysokiej jakości badania, a tymi, o których w mediach
- barier w środowisku naukowym dla osoby, który chciałaby wprowadzać naukę pod strzechy (podano tutaj przykład Sagana) - w skrócie: oskarżenia o celebryctwo.
Czyli nie ograniczenia biologiczne, fizyczne, a bieżące problemy wynikające z uwarunkowań ekonomicznych, społecznych, politycznych - manipulowanie wynikami, dezinformacja... przyziemności (jak nie wiadomo o co chodzi, to o pieniądze), które oddalają społeczeństwo od rzetelnej wiedzy, a skazują na dedykowane kawałki (w prestiżowych tytułach), a w efekcie płacz, że tak mało osób wybiera ścisłe kierunki.
Wiem, że nie lubisz moich sążnistych cytatów, ale zwyczajnie muszę-inaczej-się-uduszę , bo lata mijają, a ja (choć nie uważam S.B . za literacką wielkość w żadnym konwencjonalnym sensie) wciąż jestem pod wrażeniem potęgi tego fragmentu (choć dostrzegam ogólnikowy - i w pewnych aspektach życzeniowy - charakter snutych tam perspektyw):
Tam zaraz nie lubisz - po prostu w niektórych wątkach są...dobra tam...może tą metodą - gdybym je wszystkie czytała - miałabym "zaliczone" kilka książek:))
Po paru podejściach przeczytałam tego Baxterowego. Taaa...piramidalna maszyna;))) Mógł nie dobijać opisem;)
Ale:
- Pewna frakcja Konstruktorów nie chce zaakceptować tej skończoności - wyjaśniał dalej Nebogipfel. - Nie przyjmują żadnych ograniczeń wiedzy. Skończony wszechświat im nie wystarcza! I przygotowują się, żeby coś w tej sprawie zrobić.Gdyby Ci Konstruktorzy posiedli całą wiedzę o wszechświecie, to wiedzieliby także czy teoria wieloświatów jest prawdziwa. Nie musieliby nic w tej sprawie robić, bo po prostu mieliby informację w tym temacie.
Bo to, że nieobecności czegoś nie akceptujemy nie spowoduje, że to coś się pojawi - to powinni Konstruktorzy wiedzieć;)
Pasuje tutaj kawałek z przypisów wspomnianych przez
liva - w IX Lem napisał:
Teoria jest „prawdziwa przez jakiś czas” – na to wskazuje cała historia nauki. Potem ustępuje teorii następnej. Jest zupełnie możliwe, że istnieje jakaś wartość graniczna konstrukcji teoretycznych, której umysł ludzki nie potrafi przekroczyć, ale że będzie to mógł uczynić za pomocą, powiedzmy, „wzmacniacza inteligencji”. W takim razie otwiera się dalsza droga postępu – przy czym znów nie wiadomo, czy i budowie „wzmacniaczy” nie staną w końcu na przeszkodzie, na jakimś stopniu złożoności, prawidłowości obiektywne, już nie do przekroczenia, tak jak nie do przekroczenia jest np. szybkość światła.Przy czym jednak myślę (tak jak i Ty chyba), że Lem się tu omylił. Ludzkość, bowiem, robi nie tylko to, co jest praktyczne (jak S.L. chciał, gdy o czytających "Postępy fizyki" marzył), ale często co może po prostu. Jeśli więc coś takiego w istocie będzie możliwe, to pewnie ktoś ów mózg zbuduje, choćby po to, by go w zegar - jak Diagoras - swawolnie (w sumie zbrodniczo...) wprawić.
Otóż...
Edycja: co do tego zdania, a właściwie dwóch:
Czy można będzie kiedyś zbudować mózg elektroniczny jako nieodróżnialną kopię żywego mózgu? Zapewne, ale nikt tego nie będzie robił.oraz
Nie będzie sztucznych ludzi, ponieważ jest to niepotrzebne. Nie będzie też „buntu” maszyn myślących przeciwko człowiekowi. Mam wrażenie, że te teksty napisały się Lemowi tak...ku pokrzepieniu serc antyhomunkulistów.
Kolejne podrozdziały -
Metafizyka eksperymentalna i
Wierzenia elektromózgów - pachną mi jednak kopiami żywego...bo dlaczego i po co Naczelna Czarna Skrzynka miałaby pójść wierzeniowym tropem człowieka? Dlaczego miałaby generować metafizykę? Dojść do przekonania, że posiada duszę - nawet jeśli ujętą w cudzysłów;)? Naprawdę jest jej to niezbędne by się optymalnie adaptować?
Poza tym czy takie podejście nie zakłada wytworzenia w homeostacie osobowości? I to takiej jak ludzka?
Po prostu te dwa podrozdziały jakoś rozjeżdżają mi się względem poprzednich - gdzie "czarne skrzynki" miały być czymś bez osobowości, odmiennymi od ludzkiego mózgu. A teraz jednak mają służyć badaniom nad różnymi typami wiar.
Jakkolwiek ciekawe te rozważania to wg mnie są to de facto rozdziały o ludziach - albo ich kopiach:)
W ogóle odnośnie całego rozdziału Intelektronika mam odczucie takie, że jest on wielce teoretyczny, filozoficzny nawet, jeżeli pod tym kątem czytać fragmenty poświęcone np. metafizyce homeostatów.
Otóż to.
W podrozdziale Wątpliwości i antynomie jest zdanie: Miasto średniowieczne potrzebowało tylko wody i żywności: współczesne, gdy zabraknie mu elektryczności, staje się piekłem, jakim był Manhattan parę lat temu, kiedy stanęły windy w drapaczach i kolejki pod ziemią. Chodzi tutaj o wydarzenie z roku 1965.
Tym samym znalazłeś tekst, który musiał zostać dodany w późniejszych wydaniach
Summy...gdyż pierwsze jest z 1964 roku:)
Mnie ta sytuacja kojarzy się z
Miastem ślepców.