Ogolnie bardzo mi sie podobalo.
Czy w zamysle miala to by byc muzyka filmowa? Swoista podroz w czasie, lata 80te, wczesne 90te, sporo dzwiekow z filmow SF z tych lat. Gdzieniegdzie duch JMJ, gdzieniegdzie Vangelis i Blady... Momentami prawie muzyka koscielna w elektronicznej wersji, mozna sie tez doslyszec klasyki ambientu. Duzo przestrzeni. Oczywiscie do tej muzy trzeba miec nastroj i niezaklocony czas. Do lektury Niezwyciezonego - jak najbardziej!