bo warto.
Czy ja wiem? Pomysł, że samotny geniusz, gapiąc się w ścianę
, jest w stanie - mocą
czystego umysłu - znajdować cenne w skali ogólnocywilzacyjnej rozwiązania, przeszedłby może w erze Verne'a i Wellsa (już w czasach "Doca" Smitha był domeną prozy klasy B, a Kuttner i Mistrz nasz używali go tylko w groteskach).
Demonizm kosmicznych stosunków międzycywilizacyjnych też jest - powtórzę się
- nastoletni w najlepszym wypadku.
Zapiski oficera Armii Czerwonej są niezwykle aktualne
Bez przesady... acz prawdą jest, że współczesne korpoludki z
kredytowej burżuazji w pierwszym pokoleniu potrafią mieć horyzonty niewiele szersze od tego
oficera, choć mózgi w innym kierunku - a raczej: w innych kierunkach - sformatowane.
"Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy" dobrze się czyta i ciekawie opisuje oryginalne życie półświatka.
A to - potwierdzam
. Skądinąd... W sumie można tu chyba mówić o pewnej tradycji gangstersko-literackiej - Farbarowicz-Piasecki-Grzesiuk-różne obecne bossy siedzące i głowy
koronowane. Tylko ci dawni znacznie większy talent pisarski mieli... (A nad wszystkimi duch nieświętego Franciszka, Villona, się unosi.)