Ja ostatnie doszedłem do bardzo ciekawego wniosku zwiedzając powstające w Polsce galerie handlowe. Są to obiekty, których rozmiar jest "duży" nawet jak na współczesne czasy, są one zwykle większe niż przeciętne średniowieczne miasto. Typowe liczby dla średniaków to np. 200 tysięcy m2 pod dachem w jednej kondygnacji, typowy koszt w Polsce to pi razy oko tysiąc juro za m2. żeby to jakoś zobrazować to jest to 20 ha pod dachem, a więc całkiem ładne gospodarstwo rolne byłoby (2x większe niż średnia krajowa - i to pod szkłem
). Albo przeliczając na średnie mieszkania to takich mieszkań byłoby 5 tysięcy, a więc mogłoby w nich mieszkać jakieś 20 tysięcy luda, czyli z grubsza 3 takie i mój Chełm, pierwsza stolica PRL, by się pomieścił. Również 3 razy - ale koszt jednej takiej galerii - przebija budżet 70-tysięcznego Chełma.
Kto więc i za co (i po jaką cholerę) wydaje takie pieniądze? Ano zaczynając od końca, bo pewnie się mu opłaca. Skąd są pieniądze? Z banków, żadna tego typu inwestycja (z tych, o których coś wiem) nie powstała na tej zasadzie, że ktoś wyjął pieniądze z kieszeni. Skąd będą pieniądze na spłatę kredytów? Z najmu. Takie budynki buduje się w celu wynajęcia powierzchni sprzedaży. Zwykle inwestor w ogóle nie ma w nich sklepu. Czyli płacą najemcy, na kredyty i na zysk inwestora, który w końcu nie jest Armią Zbawienia. Najemcy ma się rozumieć mają czym płacić, bo sprzedają z zyskiem towar ludziom, co przyszli kupić majtki czy buty, czy co tam. Przypuszczalnie dotąd nie napisałem nic odkrywczego.
Dotarło do mnie jednak, że co do zasady to się niczym nie różni od feudalizmu (poza jednym szczegółem). Mamy dokładnie tę samą zasadę, dużo robotnic - i jedna królowa. Kiedyś to były tysiące wieśniaków karmiących jakiś zamek górujący nad polami, dzisiaj to są tysiące ludzi, kupujących na ogół drobiazgi. Ten szczegół o którym mówiłem - to dobrowolność. Jednak poza tym podobieństwo jest (jak dla mnie) uderzające i aż się dziwię, że nigdy wcześniej na to nie wpadłem. Tak jak pojedynczy wieśniak był niczym - tak i pojedynczy klient się nie liczy, to tylko statystyka. Dopiero ich masa czyni przedsięwzięcie sensownym. Bo jak inaczej opłacić taki wspaniały pałac, większy od labiryntu Minotaura, z dywidendy od gumki od majtek
?