Ola (a propos jednego dnia)
Kojarzy mi sie recenzja Lema na temat ksiazki (nie pamietam autorow), ktorzy opisuja co dzieje sie na ziemi jednoczesnie podczas minuty (ile bilionow plemnikow opuszcza meski organizm, ile dzieci sie rodzi, ile osob umiera, ilu osobom cegla spada na glowe i tak dalej prawie w nieskonczonosc).
Mysle, ze inicjatywa jest dobra, jak kazda, ktora zacheca ludzi do nieco innego, niz standardowe zaobserwowania swiata i swojego miejsca w nim. Nie kazdy jest artysta i nie kazdy potrafi stworzyc dobre dzielo sztuki, ale ja widze i tak same pozytywy. Jesli komus otworza sie oczy i artysta zostanie (zwlaszcza ludzie z biednych krajow, ktorzy maja zostac zaopatrzeni w kamery - byc moze bez tej akcji nigdy by sie nie dowiedzieli, ze maja do czegos talent i filmowanie moze byc satysfakcjonujace), to tylko trzeba sie cieszyc. No pewnie, ze bedzie jak z robieniem zdjec i umasowieniem sie wszystkiego. Poniewaz niewielki procent osob potrafi stworzyc dzielo sztuki, a probuja miliony, stad i zalew tandety jest ogromny (kazdy ma jakis aparat, stad "strzela fotki" idiotki - swojej stopy, brudnych naczyn w zlewie itd.), ale to nic. Wazne, zeby sprobowac i odkryc siebie.
Mam nadzieje, ze Scott jako prawdziwy filmowy esteta (naprawde nie moge oprzec sie wrazeniu, ze sposob tworzenia warstwy wizualnej Bladerunnera i pozniejszych franuskich filmow Kieslowskiego (a juz zwlaszcza Podwojnego zycia Weroniki), za ktorymi takze przepadam absolutnie) stworzy z tego zlepku cos ciekawego.