A co widzisz takiego przełomowego w stosunku do powiedzmy II wojny światowej? Atom był, amunicja kierowana była, nightvision była, bezzałogowce były, fakt że nikt sobie nie zawracał głowy jakimiś pain-beamami, tylko ewentualnie puszczał jedną serię w powietrze, a drugą w nogi, trzecia zwykle nie była konieczna. Najciekawsze z tego ta "hibernacja" w płynie, to faktycznie, gdyby się udało uruchomić medykamentem jakieś ukryte mechanizmy w człowieku i zamrozić agonię, to wielu można by uratować (niekoniecznie w związku z wojną i wojskiem), i to byłaby zmiana jakościowa.
Natomiast jak na razie pokój na świecie (globalnie) zawdzięczamy nuklearnym pociskom balistycznym (zresztą "wynalezionych" przez Niemców w czasie DWŚ, tyle że nie zrealizowanych do końca - patrz A-9/A-10), wycelowanym z jednego kontynentu w drugi i temu, że jak dotąd nawet Stany nie są w stanie skutecznie wymyślić, jak w przestrzeni kosmicznej odróżnić głowicę od setki wypuszczonych przez nią atrap.