Sevn.
Deckard wrote:
A więc genezą przemyśleń była informacja. Czym ona była w moim mniemaniu? Była pewną wiadomością lub komunikatem. Jest to wiadomość nie postrzegalna zmysłowo i nienamacalna. Jest więc wielkością całkowicie abstrakcyjną. Posiada jednak pewne charakterystyczne cechy. Informacja jest związana z nadawcą i tworzona jest w celu odebrania przez odbiorcę.
Pofilozofujmy dalej. Czy czysta informacja może wygenerować materię? Oto pytanie podstawowe! Zdawałoby się, że taka możliwość nie istnieje. W mechanice kwantowej występuje jednak zjawisko fluktuacji kwantowej
Zdaje mi się, Decku, że trochę za bardzo antropomorfizujesz. Myślę, że rozwarzając rzecz na gruncie fizyki nie ptrzeba ani nadawcy ani odbiorcy - a przynajmniej w żadnym z sensów, jakie mogłyby nam przyjść do głowy. Dowolny elektron niesie informację o swoim pędzie; kto jes nadawcą? Po pierwsze, on sam - informacja o jego własnym pędzie; po drugie, gwiazda, która go wysłała - z charakterystyki jego "lotu" bedzie mozna wyczytać pewne właściwości gwiazdy; dalej, przestrzeń, którą przebył - tak samo; inne gwiazdy i skupiska materi, które wpłynęły na jego trajektorię - również... Kto jest odbiorcą? Każdy inny elektron, z którym się zderzy; każda gwiazda, która go pochwyci i która w skutek tej "informacji", zwielokrotnionej przez "informację" miliardów innych przechwyconych elektronów, zmieni swją strukturę; przestrzeń, którą przebywa i która pod wpływem jego energii dozna zakrzywienia; i wszystkie inne cząstki, które w skutek tej czasoprzestrzennej fluktuacji zmodyfikują niesioną przez siebie "informację" - i wszyscy "adresaci", do których te cząstki dotrą... I oczywiście on sam również jest w jakimś sensie odbiorcą swojej informacji, bo po zderzeniu z inną cząsteczką jego stan będzie wypadkową informacji o jego własnym pędzie i informacji, jaką "przekaże" mu ta druga.
To jest właśnie informacja fizyczna, która rości sobie prawo do bycia podstawowym składnikiem wszechświata. Ale że to rzeczywistość, a nie egzystencjalizm, fizyka, nie filozofia, to i Sokratoidesowego Levinasa przyjdzie nam sparafrazować(co nie będzie trudne, bo to fantastyk): wszystko nie jest wszystkim, chociaż od wszystkiego zależy...
Ejt.
Stąd wynika kolejna cecha informacji - informacja jest wieczna. To czy osiągnie w końcu adresata jest nieistotne. Informacja nie dezaktualizuje się. Może łączyć się w coraz bardziej złożone komunikaty czy też treści, jednakże te pierwotne klocki, z których zbudowana jest większa treść, istnieją i nie ulegają zmianie.
Niestety, Decku, zmartwię Cię. Jako sie już rzekło, ujmujac rzecz ilościowo, informacja jest odwrotnością entropi. A zatem, skoro entropia izolowanego układu nie może maleć, to informacja takiego układu nie może wzrosnąć. Gorzej: z tego, że entropia Wszechświata nieustannie rośnie (skutek rozszerzania się i stygnięcia) i że bedzie rosnąć w zasadzie ad infinitum wynika, iż perspektywy dla informacji nie są za wesołe... chyba że coś wymyślimy...
Nain.
Całe to rozważanie miało prowadzi w efekcie do nieco innego spojrzenia na genezę naszego Wszechświata. Spojrzenia przez pryzmat słów Lema. Próżnia doskonała jest wyzbyta z wszelkiej materii. Nie jest jednak zupełnie pusta. Znajdują się w niej owe wirtualne cząstki (według teorii kwantowej). Jest to więc pewna porcja informacji istniejąca w niematerialnej rzeczywistości. Czy takie było środowisko słynnej osobliwości?
Nie, nie takie. Osobliwość nie miała bowiem "środowiska". W chwili "bum" istniała tylko osobliwość, nie było ani czasu, ani jakiejkolwiek przestrzeni, ani czastek, ani pól, ani czegokolwiek-cośtam... Pytanie, czy istniała wonczas
informacja?. Suponuję, że tak. Ale co osobiście jestem zwolennikiem teorii superstrun, nie zaś Wielkiego Wybuchu czy innych osobliwości, to nie będę w tym temacie już kombinował.
Jeszcze tylko słowo na temat owych cząstek wirtualnych - czy też na temat ich zbędności (w tym aspekcie, oczywiście). Postulujesz ich obecność po to, by w "pustej" przestrzeni, w próżni doskonałej mogła zaistnieć informacja - jest to skutek utożsamiania informacjii z materią czy z energią. Ale przecież przestrzeń, czasoprzestrzeń to też
informacja - kazdy wymiar z osobna i wszystkie razem; do tego pola, sieci spinowe, kwantowa piana... Energia, materia, cząstki wcale nie są informacji niezbędne. Wydaje mi się, że
informacja to bardziej domena ontologii niż epistemologii - i wcale nie dla tego, iżby miała istnieć informacja sama w sobie, informacja czysta, nic takiego nie ma. Informacja to swoisty atrybut, a nieco wnikliwiej - informacja to wg mnie
relacja... I stąd właśnie widzę (oczyma wyobraźni...) jej powinowactwo do matematyki.