Tak, sądzę że kluczowe jest gromadzenia informacji nie będące procesem naturalnym czy fizjologicznym i z rozerwaniem łańcucha przyczynowo skutkowego (tzn. nie darcie sie na całe gardło pożaaar tylko napisanie w gazecie, która wychodzi następnego dnia, że Szkulszewskiemu się chałupa spaliła).
Widzisz jak ja Ci w myślach czytam

. Chyba powinienem zgłosić się po nagrodę do Randiego.
Jest to mała definicja, a właściwie nie definicja a pewne kryterium, dzięki któremu NIEKTÓRE rozumne istoty można bezspornie za takowe uznać. Nie jest to wyczerpujące (Solaris się nie zweryfikuje, ale z drugiej strony... czy Solaris byłą rozumna?).
Teraz już serio. Zgadzam się z Tobą, że istotnie jest to istotny przełom i istotny próg i od niego zaczął się tryumfalny pochód ludzkości (niestety, póki co najdalej na Księżyc, nie jak kiedyś dumnie mawiano "ku gwiazdom"), acz jak sam przyznajesz kryterium jest nieostre (co np. z niepiśmiennymi ludami, których cala - dość skromna - wiedza przekazywana jest w formie mówionej).
Mało tego, nie wiem czy nie jest to zbyt potężna antropomorfizacja, jako, że wobec kryterium tego typu ostoją sie ze swymi roszczeniami do rozumności tylko cywilizacje techniczne. A co np. z istotami, które ewolucja pozbawiła chwytnych kończyn (czy jakiegoś ich ewolucyjnego odpowiednika) - i nie chodzi tu tylko o wspominane wielokroć delfiny, pod innymi słońcami może wszak istnieć życie jeszcze bardziej zdumiewające. Fakt, Rozum bez mozliwości zmieniania otaczającego świata wydaje się ułomny (i w jakiś sposób mozna uznać go za ślepą gałąż ewolucyjnego drzewa), ale zawszeć to Rozum. (A swoja drogą kwestia stopnia inteligencji delfinów od lat pacholecych cholernie mnie nurtuje, i to jeszcze zanim na polski rynek trafiła "Wyspa delfinów" Clarke'a, że o cykliszczu "Uplift" Brina nie wspomnę.)
Skądinąd zawodność tego kryterium działa trochę i w stronę przeciwną - przy odrobinie interpretatorskich chęci obsz**any przez kolejne psy słup (pozwalający im po zapachu stwierdzić "kto tędy przechodził") można zinterpretować jako "listę obecności".
Osobną kwestią jest fakt, że (teoretyczny) "Rozum nietechnologiczny" od "nierozumu" odróżnić b. trudno. Badania nad delfinami i powieść "Solaris" dowodem. Sprawa jednak nie jest błaha, bo ewolucja to kumulowanie sie przypadków, przypadków zaś gdy rozwiniety mózg czy jakiś jego odpowiednik zejdzie się w jednym organizmie z chwytną konczyną (czy czymkolwiek mogącym pełnić jej funkcję) powinno być statystycznie mniej od przypadków gdy dostaniemy (upraszczając) "bezręki mózg" (czyli coś z tej "półki" co być może delfiny i być może Solaris przy wszelkich różnicach między nimi).