Jako ze kiedys zyli sobie ludzie i jako ze my jestesmy ludzmi. I ci wtedy ludzie sobie costam mysleli i my teraz sobie costam myslimy. To nie wiadomo ze my mamy racje bo z tego wynikaloby ze oni tez mieli racje a przeciez myslimy inaczej! Nie wiadomo kto ma racje! Z LOGIKI.
SKĄD, pytam, SKĄD w ludziach racjonalnych, przedkladajacych logike na pierwszy front poznawania swiata, bierze sie poglad, ze jeden czlowiek bedac Z ICH NAUKOWEGO BIOLOGICZNEGO PUNKTU WIDZENIA TAKI SAM jak inny czlowiek ma racje, a ten drugi sie myli?
Moim zdaniem, jeżeli ktoś sobie coś myśli (np. 1=1) i ktoś inny będąc ,,biologicznie taki sam'' myśli co innego (np. 1=2), to z logiki wynika że tylko jeden z nich ma rację. Że już nie wspomnę, że także bez zakładania duszy 2 osobniki gatunku nie są NIGDY takie same. Nawet jednojajowe bliźnięta się różnią, choćby istniejącymi w mózgu połączeniami neuronów, jakie w dużej części kształtują się pod wpływem doświadczeń życiowych.
Oczywiście, w sytuacjach "życiowych" każdy może mieć swoje racje, ale zwykle wtedy nie ścierają się rację logiki, tylko emocjonalne...
Co ma w ogóle do rzeczy biologiczne powinowactwo lub jego brak? Jeśli człowiek mi powie, że 1=2 a komputer/mały zielony ludzik/inteligentna ośmiornica mi powie, że 1=1, to uznam rację komputera/małego zielonego ludzika/inteligentnej ośmiornicy
A co do argumentu, że nie można logicznie stwierdzić czy lepsza jest wojna czy pokój:
- w wojnie obie strony ponoszą straty (chyba, że jesteś cesarzem i śmierć paru tysięcy poddanych cię nie rusza), w rozmowie obie strony mogą zyskać;
- nawet jeśli wygrasz wojnę i zagarniesz łupy, zawsze będzie istniała możliwość odwetu ze strony pokonanych i ich potomków;
- wojna to zysk jednorazowy, dogadując się z kimś i np. z nim handlując możesz zyskiwać dłużej, możliwe że więcej i jednocześnie mniej wydajesz na bezpieczeństwo i ochronę;
- w wojnie prawie wszystkie koszty pochłania wojsko, w pokoju możesz rozwijać inne dziedziny (sztukę, naukę czy choćby bardziej komfortowe łaźnie...).
Wystarczy? 8-)