Na debatę o stalinizmie zaprosisz Stalina?
Jednak nie ta liga (nie słyszałem by
woke miało takiego wodza czy
figureheada), ale - mając w pamięci choćby wartość "Rozmów z katem" Moczarskiego, i zakończenie "Miasta iluzji" Le Guin - stalinowców (i hitlerowców, którzy najpierw z nimi razem szli, potem walczyli) bym zaprosił (czy nawet z więzień wypożyczył), choćby po to, by spróbować ich zrozumieć i
rozgryźć (gdzie mniej chodzi mi o katów, bardziej o intelektualistów
uwiedzionych). Ba, Stalina (z Hitlerem), gdyby byli
dostępni też bym chętnie na takiej debacie zobaczył (oczywiście zapakowanych jak Hannibal Lecter, a lepiej pilnowanych), z przyczyn jw.
Przy czym porównanie jest przesadzone - zapały może podobne, ale metody (mimo wzmianek o groźbach i okazjonalnej przemocy) znacznie bardziej cywilizowane, przynajmniej jak dotąd. (Ergo: są to partnerzy do normalnej - bez krat i kaftanów
- dyskusji, tak jak i Ty - radykał
* z innym zwrotem, ale nie zbrodzień - nim jesteś.)
* Wiem, wiem, radykał nigdy nie uzna się za radykała, prędzej za zdroworozsądkowca
.
Ja się nie silę na obiektywizm tylko na prawdołóstwo:
Obiektywizm służy właśnie zbliżaniu się do prawdy na ile to możliwe.
i trochę ciekawiej
Prawda. Podejście bardziej analityczne (które cenię) i klasyczno-lewicowe (a jest to b. dobry język opisu, cokolwiek o prognozach i postulatach myśleć) zwrócenie uwagi na materialno-bytowe podłoże tych wszystkich zabaw. Gdyby
S.E. wrzucił coś podobnego, zrobionego z prawicowych pozycji (choć tamtejszy dyskurs często traktuje
bazę jak Gorylium, o którym się nie mówi
*) to bym się nie pogniewał.
Aczkolwiek wydaje mi się, że temat leżącego m.in. u podstaw
woke cudownego wynalazku, jakim jest moralne uwznioślenie pogardy
klasy średniej dla
ludu** (
nie pogardzamy nimi jako biednymi i może mniej rozgarniętymi w pewnych wypadkach, a jako brzydkimi moralnie, co nas zwalnia z obowiązków wobec nich***) warty jest znacznie szerszych analiz. Zwł., że wiadomo w jakim kierunku ten
lud popycha i w czyje objęcia wtłacza.
Nadto: analogie religijne jak najbardziej zasadne (podobnie jak te z quasi-religijnym komponentem stalinizmu), ale silniej mogło wybrzmieć podobieństwo obecnych
kodów inkluzywności do konwenansów z dworów Ludwików i wiktoriańskich salonów, które podobnie... wykluczały nie dość giętkich.
* Co jest o tyle ironiczne, że i PiS, i Konfederacja w swoich programach do motywacji ekonomicznych potężnie się odwołuje, i tym wygrywa.
** Zrozumiałej (nie mylić z: usprawiedliwionej) o tyle, że jej podłożem jest chęć odróżnienia się od tych spomiędzy których się wyszło, albo pomiędzy których nie chce się spaść wypadłszy z klasy (naj)wyższej.
*** Pamiętajmy, że na płaszczyźnie
etosu dawny pan feudalny głosił się raczej ludu opiekunem (i co któryś faktycznie jakieś ruchy opiekuńcze wykonywał, choćby w ramach dbania o to, by miał mu kto dochody generować), nawet jeśli była to nazbyt często opieka na miarę przemocowego ojca, któremu dzieci mają przynieść flaszkę
zwędzoną ze sklepu i wyżebrane grosze, jeśli chcą być tylko okazjonalnie zbite, a nie zatłuczone...