Z braku konsekwencji i odpowiedzialności (realnej np. finansowej) dla polityków.
Zgoda - pytanie jednak kto taki system rozliczania wprowadzi? Bo o ile umiem sobie wyobrazić, że część przedstawicieli obecnego układu rządzącego poniesie jakąś odpowiedzialność, gdy sytuacja polityczna się zmieni (nastroje temu mogą sprzyjać, powiedzmy), o tyle jakoś nie wyobrażam sobie by jacykolwiek
wybrańcy narodu dobrowolnie uchwalali przepisy, które mogą zostać wykorzystane przeciwko nim (kłania się solidarność ponad podziałami w sprawie diet, czy wyjątku dla tzw. superaut - gdzie można podejrzewać skuteczny lobbing). Tzn. może i wyobrażam, ale w okolicznościach nadzwyczajnych typu - ogłoszenie niepodległości USA, Konstytucja 3 maja, wybuch entuzjazmu po upadku jakiegoś paskudnego totalitaryzmu, inaczej trudno będzie.
Ponadto... Ktoś przecież na ludzi o omawianych walorach etyczno-intelektualnych głosuje... (Posła K. wybrało na kolejne kadencje - odpowiednio - 12790, 10194 i 19747 obywateli. Późniejszego wiceprezydenta D.Q. - najpierw do izby reprezentantów, potem do senatu USA - odpowiednio 55%, 64%, 54% i 61% czynnych wyborców ze stanu Indiana; z czego ten ostatni wynik był rekordem.)
ps. Przy czym - co w sprawie zabawne - obie wydukane wypowiedzi były... zasadniczo prawdziwe, bo i Afryka (RPA, Mozambik) i Ameryka (nie tylko Południowa, bo Kolumbia, ale i Kanada), choć lepiej by było mówić o Australii i Indonezji):
https://polskieradio24.pl/42/3167/artykul/3004262,skad-polska-moze-importowac-wegiel-w-razie-niewystarczajacego-wydobycia-krajowego-minister-klimatu-wyjasnia