To przez wrodzoną skromność a stąd niechęć do zajmowania miejsca,
Deck ale ...teraz przytaczam raz jeszcze

:
Naciąganie gorsetu metody naukowej z jej dobrym, w nauce, sceptycyzmem, "brzytwizmem" itd na całego człowieka i całą jego kulturę nie jest chyba obowiązkiem logicznym ani żadnym innym, hmm?
Szczególnie w związku z argumentacją Dzi, która mnie przekonuje, iż nauka również nie tyle odkrywa prawdy lecz daje modele. Co wobec tego znaczy: "wiem"? Otóż w pewien sposób może być bliskie wiary jeśli ktoś je traktuje zbyt solennie a wówczas zdanie:
"Wiem, że istnieją elektrony więc w nie wierzę" pachnie tautologią. Modeli można raczej używać niż w nie wierzyć.
Należałoby się wystrzegać tego słowa. Bezpieczniej jest rzec: "Model elektronu jakiego się dopracowaliśmy spełnia wymagania eksperymentów laboratoryjnych oraz myślowych na tyle, że z braku lepszego przyjmujemy go na razie za obowiązujący. A modelu cząstki tego typu wymaga nasza szersza teoria budowy atomu oraz siatka innych teorii".
Term ładnie to uporządkował.
Deck, dodam jeszcze, że nie mógłbyś podać dowodu na nieistnienie Boga tak samo jak na Jego istnienie.
Już z dowodem na istnienie elektronu mogą być kłopoty nie mówiąc o gluonach.
PS.: No niechby jakiś anty-KACZYZM się tu zjawił... Ja bym cię, Term, wyręczył w zwalczeniu go.