W sumie może o to chodzi...zazwyczaj ludzie niewierzący mają te sprawy lepiej przemyślane od wierzących. I stąd ich wybór. Ci drudzy wiele biorą "na wiarę" - bez zgłębiania o co tak naprawdę w danym systemie chodzi. Często nawet nie wiedzą w co wierzą - w sensie nie znają podstawowych odpowiedzi - z katechizmu. Ot, wychowanie, przyzwyczajenie, rutynka.
Co dotyczy ludzi prostych, niewykształconych – tak, masz rację, olka. Większość z tych rzeczywiście nie wiedzą w co wierzą. To nawet nie jest wiarą w pełnym tego słowa znaczeniu – raczej przestrzeganie rytuałów, obrzędowości – jak Ty piszesz, rutynka.
Ale w niepojęty sposób wśród ludzi wykształconych, wśród naukowców, nawet noblistów, nawet w zakresie fizyki też byli i są wierzące. Ot, proszę, na pierwszy ogień parę cytatów z naprawdę wybitnych:
Max Planck, nagroda Nobla w dziedzinie fizyki, 1918:
Ktokolwiek, kto był poważnie zaangażowany w pracę naukową jakiegokolwiek rodzaju uświadamia sobie, iż nad wejściem bram świątyni nauki wypisane są słowa: Musicie mieć wiarę. Jest to cecha, bez której naukowiec nie może się obejść.Arthur Holly Compton, nagroda Nobla w dziedzinie fizyki, 1927:
Jeżeli chodzi o mnie, wiara zaczyna się wraz z uzmysłowieniem sobie faktu, iż wyższa inteligencja doprowadziła do powstania wszechświata i stworzyła człowieka. Nie jest mi trudno mieć tę wiarę, gdyż niezaprzeczalnym jest fakt, iż tam gdzie jest plan istnieje inteligencja – uporządkowany, rozwijający się wszechświat świadczy o prawdzie najbardziej majestatycznego stwierdzenia jakie kiedykolwiek wypowiedziano – „Na początku Bóg”.Arno Penzias, nagroda Nobla w dziedzinie fizyki, 1978:
Astronomia prowadzi nas do unikatowego wydarzenia, do wszechświata stworzonego z niczego zachowującego bardzo delikatną równowagę niezbędną do spełnienia dokładnie takich warunków, które są wymagane dla istnienia życia oraz mającego przewodni – można powiedzieć – ponadnaturalny plan.Nieboszczyk Stephen Hawking, uważany niby za „twardego” ateistę:
Przeciwności, które musiałyby zostać pokonane, aby wszechświat taki jak nasz mógł wyłonić się z czegoś takiego jak Wielki Wybuch są niesamowicie olbrzymie. Uważam, że kiedykolwiek zaczynamy omawiać początki wszechświata dochodzimy do czysto religijnych wniosków.
Już nie będę wspominał o słynnej wypowiedzi Einsteina:
Im bardziej zgłębiam naukę, tym bardziej wierzę w Boga.O czym to może świadczyć? Nie sądzę, żeby wyżej wymienione ludzie nie przemyśliwały o przedmiocie albo kiedykolwiek wzięliby coś „na wiarę”.
Może jednak nie wszystko jest tak prosto, jak wydaje się z pozoru? Czy nie może być tak, że naiwna wiara wygasa ze wzrostem wiedzy, ale w pewnym momencie powstaje na nowo – na innym, wyższym poziomie? Może właśnie to miał na myśli Werner Heisenberg:
Pierwszy łyk z pucharu nauki może uczynić ateistą, ale pamiętaj, na dnie tego pucharu czeka Bóg.