Pamiętacie zapewne ten fragment "Powtórki" z agentem Cresslinem, Sewinną Morribond, chrondą i generałem. Fragment ten, choć sam w sobie stanowi dość przeciętną (acz b. dobrze napisaną) opowiastkę w stylu sensacyjnej hard SF, dziwnie mnie fascynuje (zwłaszcza, że swym charakterem wyraźnie odstaje od reszty opowieści o Klapaucjuszu i Trurlu, przypominając za to utwory z poważno-kosmicznego przedziału mistrzowej twórczości).
Zastanawiam się od dawna czy nie jest to fragment niedokończonego ostatecznie wczesnego opowiadania wstawioney przez Lema koniec końców w inny tekst (tak jak to spotkało fragment o mieście termitów, który pochodził z wczesnego opowiadania, a koniec końców stał się częścią "Fiaska"). Czy ktoś z Was dysponuje jakimiś informacjami na ten temat?
ps. O samym fragmenciku też sobie z chęcią podyskutuję, niby - wyrwany kontekstu reszty "Powtórki" - nie mówi nic nadzwyczajnego, pozostając zwykłą sensacyjna opowiastką z fikcyjnym wynalazkiem w tle, ale często do niego wracam myślami. Ma jakiś trudny do zdefiniowania urok.