1
DyLEMaty / Odp: Matematyka królowa nauk ;)
« dnia: Listopada 24, 2025, 08:35:33 pm »
Muzg mnie boli!
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
https://ecsmedia.pl/cdn-cgi/image/format=webp,width=544,height=544,/c/arabskie-noce-b-iext197757008.jpg
. Mnie też tak wyszło ale nie powiem, na początku mnie zakręciło
. Dziabłem wczoraj przy kawie z rana jak z płatka tylko wynik wyszedł ułamkowy po przecinku, ale niezrażony uznałem, że to dodatkowy haczyk, że w odpowiedzi trzeba zaokraglić do góry (no bo robota jest skończona następnego dnia po tym, jak została skończona). Jednakże w nocy straszliwa myśl mnie nawiedziła, żem baran. Dobrze, że nie posiadam nagana.|..............................x dni..............................| - x dni pierwotnie założonych
|............30 dni...........|...........(x-30 dni)..............|..........21 dni opóźnienia...........| - faktyczna liczba dni przepracowanych
|..........................n dni=(x-30+21)=(x-9) dni.......................| - liczba dni przepracowanych po 30 dniu
|.................Sn ciągu arytm.: {a1=172, r=-3, n=(x-9)}.................| - suma "osobo-dni" po 30 dniach
.
. Zaś kolega skrajny z prawej ciągnie z butli lejdejskiej
.
.
Twoim zdaniem właściciel prywatny jest (prawie) zawsze znakomicie racjonalny.To oczywiście nieprawda, czyli kolejne wciskanie dziecka w brzuch. O prywatnym inwestorze powiedziałem dość jasno, posługując się Twoją osobą "Tak więc rzecz w tym, że jak Ty kupujesz spodnie to posługujesz się rozumem i doświadczeniem więc Twoja "specyfikacja istotnych warunków zamówienia" jest dobrze przemyślana a poza tym jesteś elastyczny. To Twoje pieniądze i o nie dbasz. Albo nie, ale to Twoja sprawa".
Jeżeli nie masz żadnych propozycji, jak te przetargi można by usprawnić, to pozostaje tylko jałowe narzekanie - które być może/zapewne ma dla ciebie taką zaletę, że trochę obniża ci ciśnienie i/lub poprawia nastrój, ale w kwestii przetargów niczego nie zmienia.I co, jak nie mam propozycji jak uzdrowić przetargi to nie mam też racji, że są ułomne? Nie widzę wynikania jednego z drugiego.
Dlaczego zorganizowana przestępczość dalej istnieje w USA, to temat na osobny duży wątek (w tej części, która nie dotyczy handlu narkotykami, tylko innych obszarów).Jak to, to te mafie w Jueseju brzydzą się w narkotykach robić?
Teza maźka, że państwo jest aż tak niewydajne, że nie potrafiłoby zarabiać na dystrybucji towaru, którego hurtowa cena wynosi około dwa-cztery procent ceny detalicznej, jest … całkowicie nieuzasadniona (a w wersji „silnej” absurdalna).No, weź pod uwagę, że Trump strzela do łodzi przemytniczych. To podnosi cenę.
Przy tej okazji wspomnę, że jakiś czas temu, rzędu pojedynczych miesięcy, przeczytałem wywiad z autorem albo współautorem książki, którą chyba tutaj, Q, linkowałeś, (ale nie chce mi się tego sprawdzać) i ten człowiek powiedział, między innymi, rzecz skądinąd dosyć oczywistą, że mianowicie, jeśli ktoś myśli (a zwłaszcza mówi) o długotrwałym, czy wręcz wielopokoleniowym pobycie ludzi na Marsie, to powinien przeprowadzić eksperyment polegający na wyhodowaniu iluś tam pokoleń myszek w warunkach mikrograwitacji.W ogóle to faktycznie taki eksperyment byłby ciekawy (a jeszcze ciekawszy odwrotny - rozmnażanie później takich kosmicznych myszy na Ziemi), natomiast na Marsie nie ma mikrograwitacji ("nieważkości") tylko jest pioko 0,4 ciążenia ziemskiego. Co zapewne też będzie powodowało zmiany w układzie mięśniowym, kostnym, sercowo-naczyniowym itd. ale nie tak drastyczne jednak jak przy braku grawitacji - i raczej odwracalne u danego osobnika. Wszystkie naturalne "tropizmy" będą działać, serduszko będzie musiało tłoczyć krew pod górę, flegma będzie spływać. Na Marsie i w czasie podróży do niego zasadniczym zagrożeniem będzie promieniowane kosmiczne a tego nawet na ISS nie da się sprawdzić za bardzo.
Rozumiem, że lubisz narzekać, to jest dosyć popularne hobby.Świadomość faktów i sytuacji to narzekanie? A może brak tej świadomości to błoga naiwność?
Ale wypadałoby się zdecydować, czy odpowiadasz w wersji „łagodnej”, czy silnej.Silnej, w sensie przekonania, że państwo wszystko zrobi drożej, łagodną zastosowałem, aby uchronić Cię przed szokiem poznania.
Bo w silnej wersji jesteś w praktyce (per facta concludentia) zwolennikiem minimalnego państwa: „Wojsko, policja i sądy”, skoro państwo „wszystko spieprza i przepłaca”.Konkludujesz za daleko, przecież pisałem też o służbie zdrowia i może i o czymś innym ale w każdym razie nie jestem aż tak minimalistyczny.
Opowiadasz bez wątpienia prawdziwą historię z Łodzi, tylko, że to nie jest standard.Przykład oczywiście był drastyczny ale nie tyle chodzi o opóźnienie, bo to tylko skutek, a o przyczynę - mianowicie taką, że decyzja podjęta, jak to uwielbiają pisać decydenci rozmaitych szczebli, "zgodnie z wszelkimi standardami" oznaczała w praktyce pożegnanie ze zdrowym rozsądkiem (czyli poszlismy na łatwiznę. Natomiast czy buduje się w "sensownym tempie" czy nie to jeszcze nie znaczy, że z możliwie najkorzystniejszym stosunku ceny do jakości. Przecież nie jesteś odcięty od internetu więc łatwo możesz sprawdzić, że praktycznie każda inwestycja drogowa jest opóźniona i OK, w dużej części winę za to ponoszą procedury przedinwestycyjne (decyzje środowiskowe, pozwolenia na budowę - mimo ZRID) trwające często kilka lat. Tym niemniej potem dość często zdarzają się zejścia generalnego wykonawcy z budowy co zwykle jest skutkiem wyboru nierealnej oferty. ZRID nawiasem mówiąc to jest kulawa proteza bo państwo się zorientowało, że "normalny" tryb wydawania pozwolenia na budowę (czyli taki dotyczący wszystkiego innego) jest tak niewydolny, że w praktyce uniemożliwia budowę dróg - wymyślono więc ZRID, jako specjalną procedurę, dzięki której teoretycznie administracyjną decyzję na budowę drogi trzeba wydać w ciągu 90 dni. Ale nie pomogło - z tym, że ja nie o tym, tylko to pokazuje, jak działa państwo. Mianowicie państwo nie naprawia systemu, tylko wymyśla protezę. Bo przecież skoro procedura wydania pozwolenia, które teoretycznie powinno być wydane niezwłocznie, wg KPA do 14 dni, a maksymalnie, USTAWOWO (ustawa Prawo budowlane), jeśli sprawa jest złożona, do 65 dni - trwa ŚREDNIO w Polsce 100 i więcej dni to coś nie działa chyba? Średnio dni roboczych. Co w przeliczeniu oznacza półtora, czy dwa razy dłużej kalendarzowo. Jaka jest reakcja państwa? Naprawiamy system? No nie, przecież jesteśmy zgodni z "wszelkimi standardami" - tworzymy więc "na razie" kulawą protezę (która, jako kulawa, za wiele nie pomogła).
W Warszawie, w której mieszkam, budowa dróg, mostów, metra odbywa się chyba w dosyć sensownym tempie.
Przy tym system drogowy kraju i systemy komunikacyjne miast, to są naturalne monopole, praktycznie nie da się tego sensownie sprywatyzować.Odróżnij zarządzanie czymś od prywatyzacji. Czy ja twierdziłem, że należy sprywatyzować drogi? Znów jakoś tak wychodzi, że mówiłem coś, czego nie mówiłem. Od dawna drogi w Polsce są budowane "prywatnie" ponieważ nie istnieją państwowe przedsiębiorstwa budowy dróg (ewentualnie może zostały jakieś "skamieliny", ale nie mają one żadnego znaczenia w wolumenie budów). W Polsce istnieje hierarchia zarządzających drogami - GDDKiA, wojewodowie, starości, wójtowie, mamy więc autostrady i drogi krajowe, wojewódzkie, powiatowe i gminne (z tych państwowych, bo są jeszcze będące własnością prywatną - wewnętrzne). Żaden z tych zarządzających sam niczego nie buduje a jedynie planuje i finansuje. I świetnie, tak powinno być, problem nie polega na tym, tylko na braku właściwego nadzoru nad procedurą przetargową.
Ponadto prywatny biznes też popełnia błędy.A kto twierdzi, że nie popełnia? Tylko że:
Można powiedzieć, że na własny koszt,
ale w praktyce jest tak, że zarządy popełniają błędy na koszt akcjonariuszy, a w skrajnych przypadkach na koszt podatników.
Drugim przykładem są bracia Lehman ... kosztował podatników na całym świecie raczej tysiące miliardów dolarów niż setki miliardów - z powodu radosnej twórczości sektora finansowego, nie nadzorowanego dostatecznie.Ano właśnie, nienadzorowanego dostatecznie - więc kto w dużej mierze zawinił? Przypadkiem nie państwowe czy rządowe agencje, które teoretycznie "zgodnie ze standardami" nadzorują rynek finansowy po to, żeby Kovalsky śmiało mógł wierzyć w broszurki drukowane przez bank? Jak to u nas było, w mikroskali, w aferze Amber Gold?
Pytanie, czy ten jeden kryzys finansowy z 2008 roku nie spowodował więcej strat niż wszystkie łącznie nietrafione inwestycje państwowe i samorządowe (w krajach demokratycznych)?- nie znam odpowiedzi.
@QProszę, nie mieszaj kwestii legalizacji prostytucji z legalizacją narkotyków.A dlaczego? Jest bardzo dobre podobieństwo, obie działalności są domeną przestępców i w celu, teoretycznie, zmniejszenia tej przestępczości, państwo postanawia ją jakoś reglamentować w nadziei, że dzięki temu przestępcy znikną. Ale jakoś nie znikają. Czy przestępcy zajmują się narkotykami, prostytucją, grami hazardowymi, produkcją papierosów czy czymkolwiek innym to nie ma znaczenia dla istoty rzeczy w temacie, czy państwo zgrabnie to robi.