Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - WIST

Strony: 1 [2] 3
16
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Grudnia 12, 2007, 01:49:53 am »
Q
Nie znam się na tyle na efektach specjalnych. Przyjmuje na wiare to co piszesz, bo sam nie byłbym przekonany czy zrobienie makiety, podpieczenie jej palnikiem, oraz powieszenie na sznurkach i kijku nie jest dużym kosztem. Nie odbieraj tego tylko jako złośliwości. Pisze to na poważnie. Oczywiście uprościłem sprawe troche, natomiast jak pisze, skoro nie wiem jak to robili to nie mogę oceniać a wierze na słowo.

Nie wiem czy nie będzie rewolucji, czy świat fizyki nie przeżyje wstrząsu, który spowoduje skok techniczny jakby jako efekt uboczny. Natomiast jak pisałeś narazie skupiamy się na tym co wiemy i będzie to OK, tak długo jak nauka nie zmienia zdania.

Jasne zakrzywinie czasoprzestrzeni, natomiast narazie ogranicza się do technobełkotu. Nie zdziwiłbym się że wyniki teoretycznych wyliczeń przewidują i takie twory jak podprzestrzeń. Zresztą kwestia grawitacji też jest związana z zakrzywieniem czasoprzestrzeni, także tematyka na poły realna.

Co do tego ST XI to coś było napisane o przygodach kadetów akademii gwiezdnej floty. Co do forum, to tak dla relakus, troche dla pomęczenia głowy można odbyć ciekawe dyskusje, czy na stronach dowiedzieć się rzeczy porószających wyobraźnie.

Nie powiedział bym bzdury. Rzecz o której już było, każdy ogląda co lubi. Mimo to nadal sobie rozmawiamy i nie widze problemu, no może tyle że przy mnie możesz się zrelaksować od bardziej ambitnych przemyśleń :)

Masz chyba dziś, a raczej wczoraj zły humor. Ale dziękuje za zwrócenie mi uwagi na mój błąd. I znów mój błąd, cyborgi. Ale jak widać nadal zaimportowane, wszystko dla pociągnięcia akcji dalej.


Oj już Miesław się nie obrażaj. Przecież niespecjalnie się pomyliłem.

17
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Grudnia 10, 2007, 12:49:31 am »
Q
Zatem twierdzić że wyobrażnia faktycznie jest granicą, ale nie tylko w sensie pozytywnym, ale i negatywnym.

Jasne skoro wizje te dotyczą jednej rzeczywistości, to nie powinny rozdwajać jej. Z tym że postępu techniki nie da się uniknąć i cóż zrobić jeśli nauka stwierdzi że pewne rzeczy wyglądają inaczej, lub nie mogą tak wyglądać jak w filmie zostały pokazane?

Co do ST ENT to mamy do czynienia w pewnym momęcie ze zmianą linii czasowej. Choć serial jest dynamiczny jeśli chodzi o akcje, walke itd. to powstaje pytanie - na ile ingerencja istot z przyszłości jednak zmieniła rzeczywistość, która była by choć troche inna gdyby te istoty nie zaingerowały. Pierwszy Enteriprise nie musiałby latać szukając broni która ma zniszczyć Ziemie. Trzeba było jednak troche sztucznie podtrzymać powstanie Federacji.

A to duża ciekawostka z tym transporterem. W sumie wydaje mi się to rewelacyjna rzecz. W końcu z czym m.in. technicznie kojarzy się ST... Choć ciekawe że start promu ciężej ukazać niż znikającego w jakimś promieniu człowieka.

Jest to sensowana propozycja, aby skupić się na tym co wiemy i tego trzymać. O ile nie będzie w nauce jakiejś rewolucji, to nie sprawi to problemu. Z tym że jak narazie wiele rzeczy w ST jak warp czy transporter jest niemoźliwe.

W każdym razie udało mi się zwrócić Twoją uwage na kwestie tej jednak specyficznej przyjaźni. Pozatym też myśle że Data w najnowszym filmie nie powróci, bo odnosze wrażenie że nasza dzielna załoga zostanie zamieniona, choć to tylko moje wrażenie.

W kwestii Adamy mogłem się mylić. Nie twierdze że moje opinie nie ulegną ewolucji w lepszym (oby) kierunku. W mojej wizji poprostu zbrakło pamięci o jego błędach.

Na strone właśnie zerkam i znam bo pare razy byłem.

Voyager jak dla mnie zaczął być ciekawy dopiero od któregoś sezonu, prawdopodobnie jednak podobieństwo opinii nie wynika u nas z tych samych spojrzeń. W każym razie gdy pojawiła się akcja zaczął mi się Voyaeger podobać.

Doctor Who jak dla mnie łączy w sobie absurdalność, z ciekawym jednak pomysłem, który się poprostu ogląda.

Mieczysław
Twoje wrażenie mnie nie dziwi, a niektórych kosmitów to zdaje się jeszcze z pierwszych czarno-białych serii zaimportowali. Szczególnie mam na myśli te roboty. Ale jakoś oglądam i daje rade. Jest to jakaś odskocznia od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni, tak przynajmniej ja to widze.

18
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Grudnia 08, 2007, 01:30:33 am »
Jasne, filmy powstają w danej rzeczywistości, a potem okazuje się że nie potrzeba 200 lat, a 40 aby "cuda" dalekiej przyszłości stały się rzeczywsitością o wiele wcześniej.

Co do tych autorów to jest tutaj pewien plus który zauważam. Kolejny autor to też inne czasy które wpływją na jego wizje, a zatem potencjalnie moźliwość wprowadzenie nowych rzeczy, obserwując i rozumiejąc to co jest teraz. Pozatym cóż... czasy i wymagania widzów  wpływają na to co widzimy na ekranie. ST TNG bardziej filozoficzny, ST ENT to już akcja typu walka. Dziś mamy też inne efekty specjalne i komputery. Choć ciekaw jestem na ile w latach 60-tych problemem był dany efekt specjalny od strony technicznej np. widok transportujących się ludzi, czy strzał z broni. Czy było to jakoś kosztowne czy trudne, a może nic takiego, tylko nie było potrzeby stosować często.

Co do osoby Stephena Baxtera. Rozumiem że człowiek potrafił zrobić coś długiego i logicznego wewnętrznie. Z tym że w ST trzeba było by już teraz zebrać ekipe i napisać wiele scenariuszy na przyszłość, które stopniowo będą realizowane, nie koniecznie wedle jakiegoś chronologicznego planu. Czy moje rozumowanie tutaj jest poprawne?

Przyajciel w cudzysłowie bo to specyficzny przyjaciel. Nie chciałem ujmować mu tych pozytywnych cech, lecz wskazać że jest w tym stwierdzeniu zawarta istotna kwestia - cyborg moim przyjacielem. Uznałem za warte tutaj podkreślenie tego, właśnie cudzysłowiem.
Tak, Data może powrócić, a raczej jego prymitywniejszy poprzednik, choć szybko się uczący. W przyszłym roku zresztą ma być nowy ST kinowy, choć kto będzie grać to nie wiem.

Adama jako człowiek ma plusy i minusy. Natomiast wyidealizowany według mnie jest jako dowódca. Te negatwyne cechy przesunięto na jego życie rodzinne, które mu nie wyszło (choć potem pogodził się z synem). Natomiast jako oficer daje rade, choć może nie sam walczy z całą potęgą wroga.

Co do Voyagera to też odniosłem takie wrażenie. Trzeba było skończyć serial to się zrobiło tak aby szybko przeskoczyć ileś tam lat świetlnych. W takim tępie "tradycyjnymi sposbami" to jeszcze tyle samo sezonów by lecieli (tam chyba 7 było około).

Z tym Babilonem to ciekawe, choć akurat tego nie oglądałem.

Mamy też byrtyjskiego Doctor Who który sobie podrużuje przez czas, takie troche komediowe, troche horror niekiedy, a tak wogóle to technologia przyszłości widziana jako zwykłe przedmioty (budka telefoniczna jako statek).

19
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Grudnia 05, 2007, 10:41:23 pm »
Wiesz, mnie interesuje przykład i jego analiza zrozumiała dla mnie. Chyba że faktycznie zrozumienie i zapamiętanie wzorów da mi coś.

I to jest problem. Niech zatem maszyna nie będzie świadoma, a już wogóle stop dla procesorów emocji. Z tym że może to tez kwestia wizji, bo choć ST jest jeden to autorów ma wielu.

Tak w GW mamy armie robotów itd, natomiast tam świat już taki jest. Tutaj mamy ciągle kosmitów i ludzi którzy osobiście sterują statkami, bazami i jak tu nagle wprowadzić masowo oddzaiły cyborgów. Można to zrobić, ale jak wybrnąc z buraków wcześniejszych seriali i filmów? Ten świat należy do ludzi, a sztuczna inteligencja jest w nim ale obok razem z ludzmi i na tyle jej mało że nie przeszkadza. Zresztą Picard nie był szczęśliwy że jego "przyjaciel" Data zginął ratując jemu życie, oraz cały statek, a raczej to co z niego zostało. Mi przynajmniej wydaje się że to nie jest łatwe bo ten świat został tak stworzony.

Tak, Adama podejmował złe deycje, choć miałem na myśli decyzje jako oficer, dowódca, bo jak człowiek z rodziną to wydaje się nie do końca się udało. Wydaje mi się że jest typowym wojskowym i patrzy na rzeczywistość jako żołnierz zresztą na wojnie.

Nawet nie wiem czy pozytywnie odbierał Janeway. Akurat miałem bardziej na myśli to że pokazano, czy chciano pokazać niestrudzoną postać, która na końcu kusi się na łatwizne. Choć w sumie raczej nikomu nie zaskodziła z tych dobrych, a jedynie Borgowi, także w zasadzie nawet nie złamała tak zasad, poza 1Temporalną.

Co do alternatywnej rzeczywistości to nie wiem gdzie kłuce się sam z sobą, ale jeśli takowe widzisz to daj mi znać gdzie. Ciekawie jest zobaczyć alternatywny wszechświat, natomiast nie chciałbym widzieć co drugiego odcinka który takowy przedstawia. Wystarczy jako ciekawostka.

A czyli TU to poprsotu TU. A mimo wszystko długo nie pisałem, ale skoro nie masz nic przeciw to spoko.

20
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Grudnia 05, 2007, 01:50:19 am »
Nie no wzory to rzecz dla ambitnych fizyków i matematyków, ja jestem ambitnym praktykie.

Angielski jako tako znam, ale chyba nie tak aby bez słownika to sobie przetłumaczyć.

Może tak jak kiedyś rozmawialiśmy ludzie nie chcą oddać robotom frajdy z latania i wiatania się z Borgiem. A jednak nawet prymitywniejsze jednostki nie funkcjonują w świecie Star Trek, chyba że nasz ulubiony Borg. A jak wiadać Federacja ma techonologie sztucznej inteligencji dostępną i gotową do rozwoju. Przydało by się pare takich robotów, które wspomagały by misje czy to zwiadowcze, czy specjalnego znaczenia. Ilu ludzi by mniej zginęło. Nie wiem czy scenarzyści skapitulowali, co nie znaczy że odrzucam tą moźliwość, a sam wyobrażam sobie moźliwość że scenarzyści musieli by mocno ingerować w akcje wydarzeń, bo jak to nagle z dnia na dzień zamiast ludzi roboty. Logiczne tak, ale dla rozwoju akcji to już ciężko wstawić armie robotów i zastąpić ludzi.

Ja na postacie typu Adamy patrze jako przesłodzone. Odnosze poprostu wrażenie że takak postać w rzeczywistości żadko występuje, jest prawie bajkowa, czego nie zmieniają jednak jakieś niedoskonałości. Bardziej był oczekiwał kogoś kto jest zdolny, ale nie zawsze wytrzymuje presje, kogoś kto podejmuje złe decyzje. Picard i Janeway podobnie jawią mi się jako wręcz bajkowe, wyrażnie pozytywne postacie. To że nawet w sytuacji trudnej, aż chcącej złamać zasady jako prowadzące do złego, wydaje się trzymać jednak tych zasad, co jest jakoś uzasadnione. Choć Janeway w jednym odcinku złamała zasady, dzięki czemu Voyager wrócił do domu wcześniej. Ale to już na końcu, a wcześniej wydaje się nie wzruszona.
I właśnie w życiu wydaje się iż mamy do czynienia z rzeczywistością niejednoznaczną. Nieraz ludzie i wydarzenia są szare, nie bezsprzecznie dobre lub złe. I tutaj się zgadzam z Tobą.

Tak, alternatywny wszechświat funkcjonował. W ST Enterpise wręcz wydaje się niebezpieczne, gdyby taka "militarna" Federacja, weszła w kontakt z "naszą" to było by ciężko. Pozatym alternatywny wszechświat stanowi pewną ciekawostke, coś na krótką metę do przyjęcia, bo to co mnie interesuje to jedna linia rzeczywistości, nie wiele naraz.

Fakt że 8472 ma mentalnośc zdobywców, szczególnie dziwne że w swoim wymiarze tylko oni istnieją, to znaczy że może podbili całą swoją rzeczywistość. "TU" nie zawiera linka, także prosze abyś raz jeszcze wstawił.

Wybacz też że tak długo nie pisałem nic.

21
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Listopada 29, 2007, 03:22:04 am »
Dodam tylko że gatunem 8472 jest ciekawym kandydatem na drugą "dziwną" obok Borga "rase" w świecie ST.

22
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Listopada 29, 2007, 03:18:02 am »
Jest to kwestia subiektywna, to co komu zapada w pamięć. Ja nastawiam się na walke, ale nie tylko. Ona jest jednak efektywna, a wartak akcja przyciąga.

Toczenie bitew w kosmosie jest ciekawą, rzeczy, natomiast nie orientuje się co mówi nam fizyka na ten temat. Jestem otwarty jednak na nauke w tej kwestii. Ciekawe jest zachowanie materii w stanie nieważnkości, bo jak już efektywnie coś wybucha to te odłamki powinny lecieć aż w coś nie uderzą. Inna sprawa z pormieniami lasera, które podobnie raz wystrzelone poprostu powinny lecieć, także może kiedyś w Ziemie uderzy taki promień, wysłany przez jakąś jednostke bojową gdzieś tam daleko...

_____
"Ze swojego subiektywnego punktu widzenia Borg dąży w sumie do stania sie realizacją chardinowskiej koncepcji Punktu Omega w tipplerowskim transhumanistycznym wydaniu. (Swoją drogą ciekawe czy ewentualni Obcy wpadli na podobny pomysł. A może taki pomysł na autoewolucję jest naturalnym etapem rozwoju każdego gatunku rozumnego? Tippler chyba tak uważa..."
_____

Akurat tych sformułowań nie jestem w stanie zrozumieć. Jeśli mógbyś napisac to bardziej jaśniej, byłbym wdzięczny. Nie obraż się, bo nie chodzi mi o coś negatywnego, ale nawet zabawnie to brzmi dla laika, bo użycie tylu niezrozumiałych słów w jednym zdaniu tworzy ciekawy efekt.

Zatem zdaje się trafiłem w pewne bardzo ważne pytanie - do czego dążymy? W zasadzie gdyby takiego Date powielić mielibyśmy gotową armie na Borga, oraz załogantów na okręty Federacji, bądz przynajmniej na ich część. Można nawet się uśmiechnąć widząc że za 300 lat ludzie nadal będą robić wszystko, nie cyborgi, roboty i komputery.

Co do najlepszych z najlepszych to podobną jest postać dowódcy floty z Battlestar Galactica. Gośc poprostu ideał tego co dowódca i żołnierz winien reprezentować. Zdolny, odważny, opanowany. Nawet w kontaktach z synem mu zaczęło wychodzić. Tutaj podobnie, Picard, czy Janeway to kapitanowie ideały. Gdy przychodzi problem opowiadają się za ideałami. Nie chce tego wartościować, raczej widze tutaj siłe tych jednostek i to co dają tym społecznościom w których żyją. Zasady to zasady i nawet trudna sytuacja, w której wielu by wybrało inaczej (na skórty, zarazem kosztem innym) oni nie potrafią wybrać inaczej niż zgodnie z sumieniem, z ideałami. Pytanie tylko czy jest to realne. Widzą inne opcje, natomiast wiedzą że one w gre nie wchodzą. Czy tak jest w życiu?

Czyli pierwsza dyrektytwa temporalna już wtedy istnieje. To wiele wyjaśnia. Co do jej łamania jednak, nawet pierwsza dyrektywa o nieingerencji w życie obcych "prymitywnych" gatunków, była łamana. Raz w kinowej Rebelii.
W sumie zdaje się że pozostaje nam tylko jeszcze podróż do innego wymiaru jako temat którego nie było w ST, choć nie do końca, bo w Voyagerze mieliśmy do czynienia z inwazją obcych z płynnej przestrzeni, którzy mocno nadwyrężyli Borga.

23
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Listopada 28, 2007, 12:58:01 am »
A widzisz, gdyby jednak to było forum dla lubiących jedzenie... Dobra bitwa lepiej zapda w pamięc niż pojedyńczy nieraz problem odnośnie sztucznej inteligencji, czy wyborów moralnych.

Można faktycznie spojrzeć z perspektywy Bogra. W swoim subiektywnym podejściu może faktycznie uważać że wyświadcza przysługę. Jak dla mnie typowa zasada że liczy się całośc, nie jednostka. Borg występuje tutaj z pozycji siły i chce poprostu zrealizować swój cel, który w sumie tylko dla tej rasy jest uzasadniony. Wspomnienia natomiast wydaje mi się zawsze mogą się przydać zarówno jako wiedza, jak i dla poznania lepszego obcej, asymilowanej rasy.
Co do pojęcia rasy, to chwile wcześniej pomyślałem właśnie że to chyba jednak niewłaściwe słowo, zatem jeśli już je stosuje to bardziej jako "rasa" żeby już nie wymyślać innych terminów.

Co do pochodzenia to słyszałem te teorie. One poruszają wyobraźnie i moźliwe że kiedyś powstanie jednolita historia borga. Swoją drogą czy ludzie też nie gotują sobie pokrewnego losu tworząc maszyny myślące jak Data, czy holograficzny Doktor? W jednym z seriali Voyagera był taki wątek że Doktor napisał książke, które potem miały okazje czytać kopie jego programu, czyli inni holograficzni doktorzy, którzy pracowali w kopalni. Odnieść można było wrażenie że tekst ten daje im do myślenia - jako świadome twory nie robią nawet tego do czego je stworzono i nikt się ich o nic nie pyta. W pewnym momęcie wydaje się że granica uczenia się i inteligencji powinna być postawiona ostatecznie, nawet jeśli technika będzie szła do przodu.

W sumie to ciekawe jak określić Borga. Jak piszesz po cześci jeden umysł, po części społeczność. Inteligentne, a działa jak mrówki. Pytanie tylko czym jest ten umysł i jaką role pełnią królowe? Jak globalnie wygląda cała spoełczność Borga i na ile jest to biologiczny mózg, na ile zaprogramowana maszyna... co steruje tym wszystkim na szczytach "władzy" - program czy jednak tkanka mózgowa?

Ja bym zadał pytanie co do androidów itp. - czego łaściwie po takiej maszynie oczekujemy?  Android może zastapić człowieka, lub uzupełniać go. Jego brak empatii, uczuć, chłodna logika o ile by współpracowała z człowiekiem jest znośna. Ostatecznie maszyna okazuje się w Obcym pomocna i oddaje obwody za życie człowieka.
Data natomiast to faktycznie taki dobroduszny robot, ale taki jest świat ST, oni tam wszyscy w tej Federancji muszą być maksymalnie doskonali. No, przynjamniej ofiecerowie, bo załoga jak już pisałem robi swoje, natomiast potrafi i narzekać i mieć strach w oczach jakby wyrwano ich nagle z nudnych okrętowych obowiązków. Choć zapewne tak właśnie było. Podziwiam zatem dyscypline i mam nadzieje że to coś więcej niż świadomośc że z tej puszki w kosmosie nigdzie się nie ucieknie.

O istnieniu nieścisłości słyszałem i jakoś musimy to przeboleć. Oczywiście że cały ten świat narasta z każdym odcinkiem. I kwestia tutaj podróży w czasie. Faktycznie była ona obecna od dawna, natomiast wydaje się że ta technologia jest znana, ale żadko się z niej korzysta. Może to kwestia jakiegoś paktu zakazu podróży w czasie. Natomiast w ST Voyager i Enterprise mamy do czynienia z okrętami które stosują podróż w czasie podobnie jak napęd warp, oraz nie do końca zrozumiałą wojne w czasie. Są tutaj dwie wizej zatem, 1. gdzie technologia jest, ale tak jakby jej nie było; 2. gdzieś w przyszłosći technologia jest stosowana tak jak transporter, czy napęd warp.

24
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Listopada 26, 2007, 11:35:03 pm »
Zatem przenosze część myśli na ten temat. Czytając pobieżnie widziałem że wymieniano różne filmy. Od dawniejszych do bardziej nam bliższych.

Co do ST to poza walką ciekawi mnie to że cały ten serial i filmy kinowe były w stanie tak porószyć wyobraźnie, aby widząc jeden statek, tworzyć obraz całego świata przyszłości. Ten świat cały czas można rowijać i to nie tylko w przestrzeni ale i w czasie. Może kiedyś doczekamy się rozwoju ST w kierunku tego co czeka Federacje w przyszłości gdzie technologia podróży w czasie jest rozwinięta. Kilka kwestii przy okazji możan było by poruszyć np. jak odpowiednie służby przyszłości wpływają na przeszłość, kto i po co walczy w przyszłości nie tylkow przestrzeni, ale i w czasie. Taka zabawa z czasem może przy odrobinie wyobraźni zniszczyć struktury Wszechświata.

Tyle na początek...

25
DyLEMaty / Re: Pewien film SF...
« dnia: Listopada 19, 2007, 03:47:22 am »
Borg to moja ulubiona rasa, o tyle że stawia zupełnie inne wymagania jeśli chodzi o stacie z nim, a także reprezentuje jak wiemy specyficzny system funkcjonowania. Nad wszystkim tym wisi swoista tajemnica, czego chce, skąd pochodzi i jak powstał. Gdy mamy starcie, to nie w formie typowej walki, gdzie można zadać jakieś straty, ale nerwowe oczekiwanie co Borg zechce dalej zrobić. Zechce czyli, jak będzie chciał zając statek to go zajmie, a jak będzie chciał wszystko dokoła zamienić w złom to też to zrobi. Choć koncepcja broni i technologii (z Voyagera) która może go zniszczyć może zabrać ten element "niewiadomej", zamieniając na bardziej wiadomą bo teraz to my mamy moźliwośc bycia w ofensywie i dyktowania warunków. Jedynie co to może nadrobić znakomitymi zdolnościami adaptacyjnymi. Borg zajmuje wielką przestrzeń, a my wiemy tyle że jest w stanie dotrzeć do naszej i to z wielkimi siłami, narazie jeszcze nie do pokonania.

Pamiętam że już kiedyś oglądałem adaptacje filmową Lema i to był ten sam film. Tak żeby  oglądnąć to OK był. Sam fakt że jednak jest to produkcja na poły polska it SF. Dziś nie kręcą u nas żądnych SF chyba, także miło zobaczyć że Polacy(?) latają w kosmos. W zasadzie jednak to nic się tam takiego co wymaga efektów nie dzieje. Historia wciąga tajemnicą, nie efektami i wybuchami.

26
DyLEMaty / Re: Pewien film SF...
« dnia: Listopada 17, 2007, 12:55:39 am »
Co do Borga to jest to jakaś pochwała rozumu, tego zresztą co powoduje człowiekiem i nie tylko, do dokonywania odkryć. Natomiast Borg jest takim troche antyrozumem, gdzie nie odkrywa się, ale pochłania. Jest jak encyklopedia, która zbiera wszystko, ale sama nie tworzy, co nie znaczy że samam encyklopedia jest zła. Z tym że Borg to taka encyklopedia która łamie prawa autorskie i wydziera z rąk.

Co do Pirxa to nawet dziś wiadziałem na jakimś kanale adaptacje filmową. Mniej więcej mam obraz całości. Co prawda adaptacja z przed lat i innego systemu.

Dzięki zatem, za tytuł. Moźliwe że zabrakło wyobraźni. Jest jednak we mnie coś co karze mi bronić moich upodobań. Choć zapoznanie się z tym co uznane za elitarne nie jest rzeczą która mnie odrzuca. Odrzucić może jedynie treść która nie porusza wybraźni.

27
DyLEMaty / Re: Pewien film SF...
« dnia: Listopada 15, 2007, 01:59:41 am »
Wogóle to ST jawi się jako taka utopia, która wydaje się przyciągać tych "cywilizowanych". Może jest to założenie które w praktyce nie może zostać spełnione, a istnieje tylko na ekranie. Z drugiej strony ludziom nie dzieje się krzywda, a wiadomym jest że tylko duże i silne twory mogą przetrwać. Zatem konieczność strategiczna, oraz względne bezpieczeńswo, przy braku zdominowania (coś innego troche niż dominacja, czy przewodnictwo, bo ludzie wydają się być tutaj podstawą).

Co do ST Voyager to źle mnie zrozumiałeś. Nie pisałem o Voyagerze, lecz o jednym z okrętów który pojawia się gdzieś pod koniec w jednym odcinku. Przejęty przez Romulan chyba, uratowany przez dwóch holograficznych doktorów. Dzielący się na 3 niezależne jednostki, w razie potrzeby.

Co do walki, to z nawet z Borgiem możemy wygrać. Natomiast nie w bezpośredniej walce na pokładzie czy wręcz, ale też dzięki sprytowi i informacji. Ale jeśli będą chcieli zrobć swoistą wojne na całego, to naciągana, czy nie technologia z Voyadzera daje szanse na bardziej wyrównaną walke.

Powiedz mi prosze zatem co Lem krytykował, bo zaciekawiło mnie to, jak On na to patrzył.
Niestety nie moge się zbytnio wypowiadać co do osoby Lema, ale nie dziwi mnie że krytykował adaptacje, bo to normalna rzecz że jego pomysł został, bądz nie, zrealizowany na ekranie. Natomiast ciekawi mnie co mu nie odpowiadało. Jeśli piszesz że krytykował nawet własną twórczośc, to chyba nie pomyle się mówiąc że musiał być wymagający i krytyczny bardzo. Zadałbym wręcz pytanie, czy coś go satysfakcjonowało? Bo może był pisarzem który w pełni się relizował w swojej wyobraźni, co ciężko było przelać na papier.
Jak na brak wiedzy dużo o Lemie napisałem, ale ciekawi mnie na ile coś w tym jest co napisałem, a na ile powody są inne.

28
DyLEMaty / Re: Pewien film SF...
« dnia: Listopada 14, 2007, 02:11:22 am »
Czy o ubustwie wyobraźni... mysle że aż takiej słabej wyobraźni nie mam, natomiast źle było by gdybyśmy wszyscy kojarzyli wszystko w taki sam sposób. To jak ze sztuką, ktoś mi powie co mam widzieć w danym obrazie, ale ja tam tego widzieć nie musze, moge jedynie wyuczyć się na pamięć że tak jest. Natomiast każdy jest inny i każdy widzi swoje. Jak to się ma do ST? Punkt widzenia powoduje różne spojrzenie na koncepcje która jest zawarta w całej tej opowieści i to bardzo dobrze. Moje spojrzenie zatem jest bardziej z perspektywy historycznej, to co znam porównuje z tym co widze, nie można zbyt uogólniać ale nie da się wszystkiego pojąć bez jednak pewnych uogólnień.

Wstrząsów było dużo, choć w historii mamy przykłady i wojne i odkryć które powinny wstrząsnąc nami, a faktycznie przystosowaliśmy się i dalej żyliśmy po swojemu, przyziemnie, zamiast podjąc refleksje nad nową rzeczywistością. Choć może ostatnia wojna która jeszcze nas nie zniszczyła, oraz świadomość że teraz naprawde coś nas łączy, bo istnieją "oni" faktycznie mogła zmienić wiele. I ostatecznie środki które zapewniją dostatek wiele napewno pomogły. Ale mimo wszystko nowy system który odgórnie wymusza pewną utopie.

Ja nie twierdze że to powinny być nadroidy pozbawione strachu. Jedynie co to widze obraz człowieka który nie pasuje do wizji poszukiwacza wrażeń. Wrażeń nie zapewni nudna służba podczas pokoju, dopiero odkrycia, oraz walka je daje. I podczas tej walki widać było bardziej kadetów akademii pozbawionych praktyki, niż już troche doświadczeni ludzie. Jest tutaj pewna sprzeczność która pojawia się, choć może nie zawsze i nie wszędzie.
Ale dobrze że są uzbrojeni, dobrze że są przeszkoleni. Co innego uniesienia i wstąpienie do służby, co innego swoista praktyka. Ja to biore pod uwagę.
Pojawia się też koncepcja okrętu typowo bojowego a to w ST Voyager. Wydaje się że jednak Federacja musi mieć doświadczenie bojowe i sukcesy na tym polu, zatem to też wskazuje że jednak to takie wszechstronne jednostki, ale nie każdy jest wojownikiem, choć to zadanie musi spełnić.

Rozumiem że treściami nie trafiłem w tematyke forum. Tym bardziej zatem dziękuje za cierpliwość. Co do Lema to odnosze wrażenie ze jeśli już o jego twórczości to trzeba ją czytać, nie oglądać, idąć za Jego podejściem do adaptacji filmowych.

29
DyLEMaty / Re: Pewien film SF...
« dnia: Listopada 13, 2007, 03:26:39 am »
O tym nie słyszałem. Czyli koncepcja Danikena. I tutaj można wejśc w wątek religijny, bo skoro stworzycielem jest jakaś rasa z przeszłości to czyni wszystkich wielką rodziną galaktyczną.

Czy ja wiem czy błąd, tak działą wyobraźnia. Zresztą uniwersalną wręcz cechą jest wojowniczość wszystkich prawie ras. Klingoni wydawało by się barbarzyńcy mają włąsną kulture opartą na walce, ale to nadal kultura. Grecy też byli wojowniczy, a jednak kojarzy się ich z rozwiniętą kulturą na której m.in. zresztą wyrosła Europa.
Volcanie sprawiają wrażenie jakichś intelektualistów, chłodnie liczących wszystko i kierującym się tym co najbardziej logiczne, ale jak trzeba to i walczących (co jest logiczne zresztą nieraz).

To w ludziach musiał nastąpić jakiś wstrząs, jeśli udało się stworzyć tak utopijne społeczeństwo. Motorem napędowym rozwoju jest zysk. Tutaj zysk to wiedza, doświadczenie ale czy to wystarczy? To ciekawe, jak wygląda system ewdukacji, czy naprawde wszyscy żyją dostatnie i w zgodzie. Pewnie nie, ale wydaje się że marginalnym jest jakaś patologia czy inne tego typu rzeczy. System to wymusza. Swoją drogą te replikatory muszą ciągnąć dużo energii i coś takiego jak huta metalu też gdzieś tam musi być bo całego statku raczej nie replikują.

Rozumiem, zatem idą tam narwańcy i jest to jakieś wytłumaczenie. Stanowią oni zarazem załoge jak i swoistą armie. Natomiast gdy ogląda się filmy to widać młodych zazwyczaj ludzi i strach w ich oczach. Walczą z Borgiem, walczą z Klingonami, ale wydaje się że nie są przygotowali praktyca mam wrażenia. Robią swoje, ale wydaje się niekiedy jakby mieli uciec zaraz w próżnie kosmosu.
W sumie to ciekawe jak jest rozwiązana kwestia obrony, bo społeczeństwo chyba jest jakoś przygotowane do inwazji i walki, chyba że te statki i ich załogi to jedyna obrona.

Jawisz mi się jako osoba która nie ogląda byle czego, tylko to co się poprostu Tobie podoba. Taki prawdziwy krytyk którzy widzi bzdury, tam gdzie zwykły widz się cieszy. Ja natomiast (z pewnym wewnętrzym wstydem który jednak chce przemóc) musze się przyznać ze głupawe czy nie, takie rzeczy też oglądam. Może to świadczyć o moim niskim poziomie w tej kwestii, a może jedynie przyjmowaniem tego co jest bo nic innego nie ma. Ostatecznie może poprostu troche nawet bezmyślnej nawalanki pozwala mi się zrelaksować, dać odpocząć głowie. Taki mój gust i mam nadzieje że w tej kwesti Twoje wyobrażenie o mnie sięga troche wyżej niż dna. Żeby była jasność, to nie czuje się urażony (o ile tylko nie było to Twoim zamiarem) i sam nie pisze tego wszystkiego jako jakaś riposta z ukrytym przekazem. Naprawde ma nadzieje żę nie oceniasz mojej osoby nisko jedynie po hustach filmowych.
Ja nie koniecznie chce Cie przekonać. Poprostu miło jest pogadać o SF, a że miałem okazje to kontynuowałem wątki. Skoro już ST stworzył cały świat przyszłosci to fajnie jest dopowiedzieć coś o nim, zadać pytania itd. Zacząłem od rzeczy którą pamiętam słabo w sensie czy było dobre czy nie. Wtedy oglądałem i podobało mi się. Nie wiem jak teraz, ale myśle że można obejrzeć i dziękuje za pomoc, że ten drugi film udało mi się znależć. Nie znaczy to jakiegoś końca rozmowy, choć jeśli czujesz się zmęczony to spoko i jedynie moge przeprosić.

30
DyLEMaty / Re: Pewien film SF...
« dnia: Listopada 12, 2007, 02:39:53 am »
I tu masz racje i sam też zauważyłem to że jakoś dziwnie tyle raz na tylu planetach tak bardzo podobnych jest do ludzi. Niektórzy mają jedynie fałdki na nosie i to wszystko co ich od nas różni. A już to że mogą się łączyć w pary, że z tego są dzieci... Kosmos jak wielka rodzina różniąca się szczegółami. Swoją drogą ludzie szybko dogonili obcych, choć może z pomocą Volcan. Niektóre rasy wydają mi się reprezentować jakieś cechy ludzie i tak Volcanie logicy, a Klingoni wojownicy. Romulanie jakoś dziwnie kojarzą mi się z Rzymianami itd.
Też ciekawy jest świat ekonomiki ST. Za co oni pracują i na jakim poziomie rozwoju społecznego są? Kążdy dostaje dom i prace? Dlaczego służą a nieraz giną?

I to jest to, Amerykanom nikt nie da rady. I przyzwyczailiśmy się do tego, choć jak by sie zastanowić to przy pierwszym spotkaniu z wojowniczą rasą z kosmosu koniec z nami.
Podobnie z asteroidami nie wydaje się abyśmy tak łatwo mieli sobie z nimi poradzić. Oczywiście mamy tutaj fikcje i to po amerykańsku, bo kto inny robi jeszcze tak masowo filmy SF (ale może się myle, to popraw mnie).

Slidersi zostali nagle zakończeni. Także kto wie co jeszcze by wymyślili scenarzyści. Nie wiem jak Ty ale mimo wszystko można się zastanowić co my byśmy tam wstawili bo wbrew pozorom to chyba nie takie proste coś wymyśleć. Ale skoro robią serial to jest to wymaganie aby potrafili go ciągnąć, szczególnie że jakaś koncepcja była. Już nie hcodziło o jakichś zagubionych podróżników, tylko o całą rzeczywistość, coś więcej nawet niż wszechświatw senise nasz wymiar. Gdybyśmy widzieli więcej konsekwentnych migawek to pewnie nasi bohateroie byli by zmuszeni pokonać całą armie Kromagów, a tak jedynie zasmakowali tego co się dzieje między wymiarami.

Przepraszam ale nie oreintuje się czym jest ten "kalkulator"?

Tzn. ten kosmita w asterodzie został wytłumaczony w filmie. Poprostu gdzieś na jakiejś planecie złapali to żarłoczne coś i zamknęli w rakiecie czy jakoś tak oraz wystrzelili w kosmos. Przez wieki obrastało to materią międzygwiezdną, skałami itd i przybrało forme asteroidu.

Cóż, co by tu jeszcze wymyślić poza transporterami, podróżami w czasie i laserami, oraz szybkim przemieszczaniem się. Te rzeczy ktoś kiedyś wymyślił, czy to dzięki Einsteinowi, czy to wąłsnej wyobraźni. Ciekawym jest dla mnie pomysł ST Enterprise temproalnej zimnej wojny, który możan by rozwinąć. Takie połączenie też Slidersów, czyli skakanie po historii i zmiana jej, pewna swoista dowolność. Nie ma że wszystko musi się dobrze skończyć. Zróbmy z przeszłości coś niepewnego, ewolułującego dzięki ingerencji z zewnątrz.

Strony: 1 [2] 3